Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) opublikowała we wtorek od dawna oczekiwany raport nt. elektronicznych papierosów. Wezwała w nim do wprowadzenia zakazu korzystania z nich w zamkniętych miejscach publicznych, reklamowania ich oraz sprzedaży osobom nieletnim.
Oenzetowska organizacja wyraziła też zaniepokojenie tym, że wart 3 mld dolarów rynek jest w rękach międzynarodowych firm tytoniowych.
To nie jest zwykła mgła
Eksperci WHO opowiedzieli się za zakazem palenia e-papierosów w zamkniętych miejscach publicznych zwłaszcza tam, gdzie zabronione jest palenie tradycyjnych papierosów. Zakaz powinien obowiązywać "przynajmniej do czasu aż nie zostanie udowodnione, że wydychana para nie jest niebezpieczna dla osób trzecich" - głosi raport.
Z istniejących dowodów wynika, że podczas palenia elektronicznego papierosa nie jest wydychana "zwykła mgła, jak często twierdzą producenci", a stosowanie tych urządzeń "poważnie zagraża osobom niepełnoletnim oraz płodom" - dodali eksperci.
Według WHO istnieją wystarczające dowody, by ostrzec "dzieci, nastolatków, kobiety w ciąży i kobiety w wieku rozrodczym" przed korzystaniem z elektronicznych inhalatorów nikotyny, gdyż wystawianie płodu lub nastolatków na oddziaływanie nikotyny ma "długofalowe konsekwencje dla rozwoju mózgu".
Potrzebny dowód
W swoim raporcie organizacja zaleca, by producenci nie mogli powoływać się na korzyści zdrowotne, np. głosząc, że e-papierosy pomagają rzucić palenie, dopóki nie przedstawią "przekonujących dowodów naukowych i nie otrzymają wsparcia organów regulacyjnych". Według WHO należałoby też wprowadzić zakaz sprzedaży e-papierosów o smaku owoców, słodyczy czy napojów alkoholowych. Organizacja zaapelowała do rządów, by "wyeliminowały z prawie wszystkich miejsc automaty" do sprzedaży elektronicznych papierosów. WHO wydała wojnę papierosom 10 lat temu, przygotowując konwencję dla ograniczenia zdrowotnych następstw palenia tytoniu, która weszła w życie w 2005 roku i którą ratyfikowało 179 krajów, w tym Polska. Konwencji nie podpisały m.in. USA. WHO opublikowała swoje najnowsze rekomendacje przed międzynarodową konferencją, w której udział wezmą sygnatariusze konwencji i która odbędzie się w październiku w Moskwie. Podczas spotkania omawiany będzie wtorkowy raport.
Zdania podzielone
Naukowcy są podzieleni co do ryzyka i potencjalnych korzyści płynących z e-papierosów, które powszechnie uważane są za o wiele mniej szkodliwe niż tradycyjne wyroby tytoniowe. Jako że e-papierosy to relatywnie nowy produkt, brakuje długoterminowych danych, które świadczyłyby o tym, że są one bezpieczne. W maju grupa uczonych przestrzegła WHO przed uznaniem e-papierosów za produkty tytoniowe, argumentując, że zagroziłoby to walce z paleniem. Z kolei inni naukowcy miesiąc później wezwali organizację do wprowadzenia surowych regulacji w sprawie tych produktów. W poniedziałek amerykańscy naukowcy poinformowali, że e-papierosy mogą bardziej kusić niepalących młodych ludzi niż tradycyjne papierosy. Przedstawili dane, z których wynika, że wraz z próbowaniem e-papierosów wśród młodych rośnie prawdopodobieństwo sięgania po tradycyjne wyroby tytoniowe.
Rynek rośnie
Agencja Reutera przypomina, że największe firmy tytoniowe, m.in. Philip Morris International i British American Tobacco, zaczynają wprowadzać własne marki e-papierosów, kiedy na rynku konwencjonalnych produktów tytoniowych panuje zastój. W lipcowym raporcie amerykańska firma Wells Fargo przewidywała, że do 2020 roku sprzedaż e-papierosów w USA wyprzedzi sprzedaż tradycyjnych papierosów. Analitycy twierdzą, że w 2013 roku światowy rynek e-papierosów był wart 3 mld dolarów. Według WHO obecnie istniej 466 marek e-papierosów.
Autor: ToL//kdj / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock