Sześciogodzinny dzień pracy będą testować urzędnicy w szwedzkim Göteborgu. Jeżeli pomysł się sprawdzi, to zamiast ośmiu godzin dziennie, w drugim pod względem wielkości mieście w tym kraju urzędnicy będą pracować tylko sześć godzin w ciągu dnia, czyli 30 tygodniowo. Tymczasem w Polsce rośnie liczba firm, które wprowadzają elastyczny czas pracy.
Na pomysł skrócenia czasu pracy wpadła lokalna koalicja socjaldemokratów i partii zielonych. Politycy chcą wprowadzenia sześciogodzinnego dnia pracy. Oznacza to, że zatrudnione w sektorze publicznym w Göteborgu osoby pracowałby tygodniowo jedynie 30 godzin. Co ważne pracownicy pomimo skróconego dnia pracy otrzymywaliby nadal te same wynagrodzenia.
Lepsze efekty?
Jednak zanim pomysł zostanie wprowadzony w życie odbędą się testy. Wezmą w nim udział dwa departamenty lokalnego urzędu. Pracownicy jednego z nich będą pracować sześć, a drugiego osiem godzin dziennie. Lokalne władze zdecydowały się na próbę wprowadzenia sześciogodzinnego dnia pracy, bo według badań właśnie po sześciu godzinach koncentracja pracownika spada, a rośnie jego zmęczenie. Efekt jest taki, że pracownik jest dużo mniej produktywny i powinien odpocząć.
Test w urzędzie potrwa rok. - Uważamy, że nadszedł czas na taką próbę. Po co najmniej roku porównamy efekty pracy tych działów. Liczymy, że pracownicy, którzy będą pracować krócej rzadziej będą chorować i brać zwolnienia lekarskie, a także poczują się lepiej psychicznie i fizycznie - mówi Maty Pilhem, burmistrz Göteborgu.
Zwykły populizm?
Przeciwnicy wprowadzania krótszego dnia pracy twierdzą, że proponowane rozwiązania rozleniwiają pracowników. Pomysł rządzącej koalicji ostro skrytykowała opozycyjna partia, która twierdzi, że to "zwykła nieuczciwość i populistyczny chwyt", który ma podnieść sondaże partii przed wyborami samorządowymi w 2014 roku.
W Polsce elastycznie
Tymczasem w Polsce rośnie liczba firm, które wprowadzają elastyczny czas pracy. Według danych Państwowej Inspekcji Pracy w takim systemie działa już 707 przedsiębiorstw. Firmy mogą uelastyczniać czas pracy od sierpnia zeszłego roku. Muszą jednak wyrazić na to zgodę działające w zakładzie związki zawodowe. A jeśli ich nie ma, pracodawca musi porozumieć się z przedstawicielami pracowników. Pracodawcy mogą skorzystać z dwóch nowych rozwiązań. Pierwsze to wydłużenie okresu rozliczeniowego czasu pracy do maksymalnie 12 miesięcy. Wcześniej nie mogło to być więcej niż cztery miesiące. Pozwala to dostosować czas pracy pracowników do bieżących zamówień. Drugie rozwiązanie to możliwość wprowadzenia w firmie ruchomego czasu pracy. Pracownicy mogą dzięki temu zaczynać pracę np. w poniedziałek, środę i piątek o godzinie 9 rano, a we wtorek i w czwartek o 10. Mogą również rozpoczynać dzień np. między godziną 7 a 10 rano.
Lawiny nie ma
- Nie spełniły się czarne scenariusze o nadużywaniu przez przedsiębiorców nowych przepisów o elastycznym czasie pracy. Lawiny chętnych nie ma. Widać, że z tej możliwości korzystają głównie firmy, które naprawdę tego rozwiązania potrzebują - mówi minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz.
- To rozwiązania przygotowane z myślą o firmach, na których działalność duży wpływ ma np. sezonowość produkcji. Elastyczny czas pracy pomaga im lepiej zorganizować pracę - dodaje minister.
Autor: msz/klim/ / Źródło: TVN24bis.pl, Independent