Spadek cen surowców to dobra informacja dla gospodarki oraz statystycznego Kowalskiego - uważają eksperci. Prognozują, że w ciągu najbliższych tygodni ceny ropy naftowej, złota czy srebra nie wrócą do szczytowych poziomów.
W czwartek ropa naftowa staniała o 9 proc., miedź o nieco ponad 3 proc., a złoto - 3 proc. Natomiast srebro potaniało aż o ok. 30 proc.
Zdaniem głównego analityka firmy Xelion Piotra Kuczyńskiego, "pęknięcie bańki na rynku surowców" to dobra informacja dla globalnej gospodarki, w tym polskiej, oraz statystycznego Kowalskiego. - Jeśli wzrost cen surowców zostanie co najmniej wyhamowany - a według mnie ich ceny pozostaną przez dłuższy czas na niższych poziomach - to spowoduje to mniejsze tempo wzrostu inflacji, a to z kolei - mniejszą presję na podwyżkę stóp procentowych. Jest to dobre dla gospodarki i pomoże rynkowi akcji - powiedział Kuczyński.
Zwrócił też uwagę, że wraz ze spadkiem cen surowców spadły ceny towarów rolnych - pszenicy, soi, kukurydzy i ryżu. - To pokazuje, że to rynki finansowe mają największy wpływ na ich ceny - powiedział. Zdaniem Kuczyńskiego spadek cen surowców oznacza, że w naszych portfelach pozostanie więcej gotówki.
- Im tańsze nośniki energii, jak paliwa czy żywność, tym konsumentom zostaje więcej w kieszeni na inne wydatki, np. komputery, telewizory, ubrania - wyjaśnił analityk. Podkreślił, że wzrost cen surowców był sztucznie napędzany od początku 2009 r., a ostanie spadki są efektem "przebicia bańki" na tym rynku.
Obawy na rynku
- 2 maja na giełdzie Comex zwiększono o 13 proc. depozyty na sprzedaż-kupno srebra. Od tego momentu rozpoczęła się przecena na rynku srebra. Inne rynki zareagowały na to spokojnie. Ale ze środy na czwartek podniesiono depozyty o kolejne 84 proc. w stosunku do poziomu sprzed 2 maja. To musiało spowodować krach na rynku srebra - powiedział.
Dodał, że to pociągnęło za sobą spadki cen innych surowców. - To było oczywiste, bo inwestorzy zaczęli obawiać się, że posunięcie ze zwiększeniem depozytów może wkrótce dotyczyć też innych surowców - powiedział Kuczyński. Jego zdaniem, działania te były spowodowane prawdopodobnie wysoką inflacją w USA.
- Otwartym pozostaje pytanie, czy surowce znajdą wsparcie w danych makroekonomicznych. Jeśli będą one słabe, ceny surowców pozostaną relatywnie tanie. Jeśli dane będą dobre, ceny surowców zaczną rosnąć, ale wzrosty nie powinny być zbyt duże. Szczytów cenowych na pewno szybko nie pobijemy - powiedział Kuczyński.
Z inwestycją w złoto poczekać
Zdaniem analityka, złoto to nadal dobra inwestycja, należy jednak poczekać, aż jego cena spadnie do odpowiedniego poziomu. - Złoto to dobra lokata, ale należy je kupować przy cenie 1,37 tys.-1,38 tys. dol. za uncję. W przeciągu kliku miesięcy jest prawdopodobieństwo, że cena złota ponownie przebije 1,5 tys. dol. za uncję - powiedział analityk Xeliona. Jego zdaniem, srebro warto kupować za ok. 33 dol. za uncję.
W opinii ekonomisty ING Rafała Beneckiego, od kilku tygodniu rynki "rewidują w dół prognozy wzrostu dla głównych gospodarek światowych - szczególnie jeśli chodzi o Stany Zjednoczone, Japonię i część gospodarek azjatyckich". - Wydarzyło się to po dłuższym okresie wzrostu giełd na świecie, wzrostów cen na rynkach surowcowych - wyjaśnił.
To - jego zdaniem - mogło być przyczyną spadku cen surowców na rynkach. - Taka sytuacja może trwać od jednego do dwóch kwartałów, w zależności od popytu i podaży określonego surowca. Wydaje się, że średniookresowe perspektywy wzrostu nie są zagrożone - zaznaczył.
Benecki uważa, że spadek cen może mieć też związek z trzęsieniem ziemi i tsunami w Japonii. - Moim zdaniem po tym okresowym spadku cen w perspektywie jednego lub dwóch kwartałów możemy spodziewać się dalszych wzrostów. Potrwa to mniej więcej tak długo, jak będą utrzymywały się obawy o wzrosty w największych gospodarkach - powiedział. Dodał, że w tym okresie ceny surowców mogą gwałtowanie się zmieniać. - Takie gwałtowne korekty mogą mieć miejsce na przykład na bawełnie, srebrze, ale również na innych surowcach - podkreślił.
Źródło: PAP