Resort kultury pracuje nad nową listą urządzeń objętych opłatą reprograficzną, czyli nakładaną na urządzenia służące kopiowaniu. Mogą się na niej znaleźć smartfony i tablety. W konsekwencji ich ceny wzrosną nawet o 8 proc. - alarmował we wtorek prezes Związku Importerów i Producentów Sprzętu Michał Kanownik.
- Nie mówimy o różnicy w cenie o 1,5 czy 2 proc. Taka różnica będzie na poziomie producenta, ale na poziomie całej ścieżki dystrybucji wzrost będzie wyższy, ponieważ każdy będzie szacował swoją marżę od wyższej kwoty. Cena może wzrosnąć o kilka, nawet do 8 proc. To jest średnio 50 zł na tablecie - mówił Kanownik.
Jak dodał, w wyniku wzrostu cen sprzętu, polscy konsumenci mogą zrezygnować z zakupu na rodzimym rynku i zacząć sprowadzać go z zagranicy. Związek Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego zorganizował we wtorek debatę na temat nowych propozycji.
Winne prawo autorskie?
Opłaty od czystych nośników i urządzeń służących kopiowaniu treści stanowią rekompensatę strat ponoszonych przez twórców, artystów, wykonawców i inne podmioty wskutek funkcjonowania w prawie autorskim tzw. dozwolonego użytku osobistego. W ramach użytku osobistego właściciel książki czy płyty z muzyką lub filmem może powielać egzemplarze i dzielić się kopiami z rodziną lub znajomymi. Zgodnie z prawem pobierane opłaty nie mogą być wyższe niż 3 proc. ceny urządzenia. Kanownik podkreślił, że opłatą mogą zostać objęte nie tylko tablety i smartfony, ale również inne urządzenia cyfrowe z funkcją kopiowania, takie jak laptopy i telewizory.
Kto płaci?
Opłaty reprograficzne uiszczają producenci sprzętu służącego do kopiowania lub jego importerzy, co de facto oznacza, że kosztami obciążeni są nabywcy urządzeń. Nad nową listą urządzeń objętych opłatą reprograficzną pracuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Było to także przedmiotem ubiegłotygodniowego posiedzenia sejmowych komisji kultury i innowacyjności. Resort kultury poinformował we wtorek, że nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji co do objęcia opłatami smartfonów i tabletów.
Dla artystów
Według naczelnika Wydziału Unii Europejskiej i Spraw Międzynarodowych Departamentu Społeczeństwa Informacyjnego w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji Marcina Olendra resort cyfryzacji jako zwolennik budowania jednolitego rynku cyfrowego w Unii Europejskiej jest przeciwny wprowadzaniu w poszczególnych krajach członkowskich nowych barier.
Jako przykład podał serwisy udostępniające muzykę w internecie, które z uwagi na różnice w prawie autorskim muszą rejestrować swoją działalność w każdym państwie Unii oddzielnie. - Opłaty reprograficzne są także uznawane za tego typu bariery i mogą wpływać negatywnie na konkurencyjność polskich przedsiębiorców - zaznaczył Olender. W jego ocenie należałoby wypracować jedno rozwiązanie wspólne dla wszystkich krajów członkowskich. - Powinniśmy bardziej skoncentrować się na pracach na poziomie unijnym niż próbować zmieniać koniecznie system w Polsce - mówił odwołując się do trwających w Unii prac nad kompleksową reformą praw autorskich.
Zmiany w prawie?
Olender powiedział też, że zmiany w polskim prawie powinny się skupiać "na naprawie tych rzeczy, które źle funkcjonują - problemach z repartycją, wiarygodnością niektórych organizacji itd. - a dopiero potem zastanowić się, ile środków dodać do tego już poprawionego, już dobrze funkcjonującego systemu przekazywania pieniędzy ze źródła do artystów". W jego ocenie nowe opłaty "nie naprawią problemów, które mamy". Zauważył, że resort nie jest przeciwny funkcjonowaniu opłat reprograficznych jako jednego z modeli wynagradzania artystów, ale "trzeba się nad nim kompleksowo zastanowić".
Jaka decyzja?
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego poinformowało we wtorek, że nie podjęło jeszcze decyzji co do objęcia tzw. opłatą reprograficzną m.in. smartfonów i tabletów. Resort przekonuje jednak, że system opłat od urządzeń i czystych nośników wymaga unowocześnienia. W komunikacie Centrum Informacyjne resortu kultury podkreśliło, że "nie została jeszcze podjęta decyzja co do zmiany katalogu objętych opłatami urządzeń i związanych z nimi czystych nośników poprzez jego dostosowanie do aktualnej rzeczywistości technologicznej zdominowanej przez urządzenia cyfrowe". Jak zaznaczono, obecnie opłaty "obejmują szereg urządzeń i nośników analogowych jak magnetofony, magnetowidy, kasety VHS itp., które nie występują już w masowej sprzedaży, wypierane przez nowoczesne wielofunkcyjne urządzenia cyfrowe, jak smartfony i tablety".
Smartfon to nie ksero?
Aleksandra Frączak z Federacji Konsumentów zaznaczyła, że FK nie zgadza się ze stawianiem znaku równości pomiędzy urządzeniami przeznaczonymi do kopiowania, jak kopiarka czy czyste płyty CD lub DVD, a sprzętem, który ma funkcję kopiowania, takim jak smartfon czy tablet. Podkreśliła, że nie ma żadnego badania pokazującego, w jaki sposób konsumenci korzystają z dóbr kultury i jakie urządzenia wykorzystują do ich kopiowania.
Autor: msz//km/kwoj / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com