Wobec rosnących obaw o kondycję gospodarczą Europy Środkowo-Wschodniej, międzynarodowe instytucje finansowe ruszają na pomoc. Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, Europejski Bank Inwestycyjny i Bank Światowy zamierzają przeznaczyć 24,5 mld euro na pomoc dla banków i wzmocnienie akcji kredytowej w gospodarkach regionu.
- Pracujemy nad praktycznymi, skutecznymi i dostosowanymi czasowo sposobami walki z kryzysem we wschodniej Europie. Działamy, bo jesteśmy w sposób szczególny odpowiedzialni za region i dlatego, bo ma to ekonomiczny sens. Przez wiele lat rosnąca integracja Europy była źródłem dobrobytu i wzajemnych korzyści i nie możemy obecnie pozwolić, aby to się zmieniło – powiedział szef EBOR Thomas Mirow.
Miliardy na ratunek
W ramach dwuletniego planu EBOR przeznaczy 6 mld euro na pomoc sektorowi finansowemu w formie inwestycji w akcje i papiery dłużne. EBI przeznaczy 11 mld euro w formie pożyczek dla małych i średnich przedsiębiorstw z centralnej, wschodniej i południowej Europy, z czego 5,7 mld EUR jest dostępne już teraz. Bank Światowy przeznaczy 7,5 mld euro. Autorzy pakietu zapowiadają też współpracę z zachodnimi bankami - mają je namawiać do udzielania wsparcia swoim oddziałom w regionie.
W ostatnich miesiącach o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego zgłosiły się m.in. rządy Węgier, Ukrainy i Łotwy. Premier Węgier Ferenc Gyurcsany zapowiedział, że na nieformalnym unijnym szczycie 1 marca zwróci się o pomoc dla regionu w wysokości 230 mld dolarów.
Kraje Europy Zachodniej obawiają się coraz bardziej, że destabilizacja sytuacji gospodarczej na Wschodzie pogłębi jeszcze bardziej obecną recesją.
Prawie jak prymus
Władze instytucji, które ruszają z pomocą, nie cały region oceniają jako potrzebujący pomocy. Prezes Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju Thomas Mirow powiedział w wywiadzie dla piątkowego "Le Figaro", że jego zdaniem Polska daje sobie radę z kryzysem w sektorze bankowym lepiej niż jej sąsiedzi Europy Wschodniej. Zdaniem prezesa EBOR, istnieje tam obecnie realne ryzyko upadłości banków. W opinii Mirowa, zapotrzebowanie wszystkich państw regionu na pomoc może sięgać, w wypadku rozwinięcia się najgorszego scenariusza, nawet 350 mld dolarów.
Zdaniem Mirowa, by nie doprowadzić do pogorszenia się sytuacji w bankach, "trzeba narzucić im bardziej ostrożne relacje między kapitałem własnym a zadłużeniem". - Polska robi to i wychodzi na tym lepiej od swoich sąsiadów. To lekcja wyciągnięta z ostatniego kryzysu bankowego w 1990 roku - podkreślił Mirow.
Zasłużyć na euro
Jego zdaniem, nie należy przyspieszać wejścia krajów Europy Wschodniej do strefy euro ani łagodzić kryteriów przyjęcia przez nie wspólnej waluty. - Nie trzeba nic zmieniać w kryteriach wejścia do strefy euro, gdyż mogłoby się to odbić na samym euro. Ale potrzebny jest bardziej jasny kalendarz wejścia tych krajów - zaznaczył Mirow. - Większość państw Europy Środkowej, zwłaszcza Czechy i Polska, utrzymują swoje finanse publiczne w porządku, mają nieduży deficyt budżetowy i mniejszy dług publiczny niż wiele krajów strefy euro -zauważył prezes EBOR.
Źródło: PAP, pb.pl