Szalejące kursy walut, deficyty na rachunkach obrotów bieżących, przerażające zagraniczne zadłużenie i recesja w państwach Europy Wschodniej - także w tych, które są członkami Unii Europejskiej - mogą przysporzyć całej Unii wiele problemów. Powstrzymać przed upadkiem waluty państw "nowej Unii" - w tym polskiego złotego - to największe wyzwanie dla "starej" Europy - twierdzi "The Economist".
Według prestiżowego tygodnika, jedną z konsekwencji sytuacji w Europie Wschodniej będzie fakt, że kraje starej Unii Europejskiej będą musiały ruszyć z finansową pomocą. A to – według tygodnika – może okazać się ponad nerwy niektórych Europejczyków, którzy uważają, że będzie to po prostu niesprawiedliwe. Zwłaszcza w obliczu recesji na całym świecie. Podnoszą się także głosy, że niektóre kraje Wschodniej Europy były źle przygotowane do członkostwa i zmarnowały pożyczone przez zachodnie banki miliardy. Nie dokończyły koniecznych reform, a pieniądze źle spożytkowały kreując boom budowlany i konsumpcyjny.
"Katastrofalne straty"
„The Economist” przewiduje także, że jeśli kraj, taki jak Węgry (lub jedno z trzech państw bałtyckich) spotkałaby zapaść, mieszkańcy Europy Zachodniej jako pierwsi odczują tego skutki. Dlaczego? Otóż owa zapaść odbiłaby się na bankach z Austrii, Włoch czy Szwecji, które zainwestowały i zdecydowały się pożyczyć pieniądze tym krajom. Jeżeli wartość aktywów tych banków będzie skurczona, mogą czekać je katastrofalne straty – pisze tygodnik.
Tygodnik przewiduje również, że kryzys na wschodzie będzie budził również pytania o przyszłość samej Unii Europejskiej. Może zdestabilizować wspólną walutę, jeśli państwa takie jak Irlandia czy Grecja będą mieć podobne kłopoty, jak kraje Europy Wschodniej. Może również zatrzymać szanse na rozszerzenie, rodząc kolejne wątpliwości wobec członkowstwa w Unii krajów bałkańskich, byłego ZSRR i Turcji.
„The Economist” przypomina również, że sytuacje kryzysowe są doskonałą okazją do powrotu do władzy populistów i nacjonalistów.
Jak zapobiec nieszczęściu?
To powinno być obecnie największym wyzwaniem dla liderów "Starej Unii". Tygodnik twierdzi, że rozmaite grupy państw są w odmiennej sytuacji i całego regionu nie można wrzucać do jednego worka. Dla Ukrainy np. najlepszym wyjściem jest obecnie "kroplówka" walutowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ale Unia powinna pozwolić państwom takim jak Estonia, Łotwa i Litwa oraz Bułgaria iść ich własną drogą do euro - jednostronnej euroizacji - bowiem nie spełnią szybko kryteriów przyjęcia wspólnej waluty zapisanych w Traktacie z Maastricht.
Polska, Czechy, Węgry i Rumunia także nie będą w stanie spełnić kryteriów w niedługim czasie. Z kolei przyjęcie ich do strefy euro na ulgowych warunkach zachwiałoby zaufaniem do wspólnej waluty. Najważniejsze jednak to zatrzymać ich lokalne waluty przed załamaniem - twierdzi "The Economist". Następny krok - to przekonać banki, które pożyczały waluty, że robiły źle. Być może da się stworzyć dla nich jakieś gwarancje. Kolejny - to zachęcić kraje tej części Europy do wprowadzenia zaniechanych strukturalnych reform.
"Jeszcze nie jest za późno, by uratować Wschód, ale politycy muszą się tym zająć już teraz" - konkluduje "The Economist".
tka ram
Źródło: "The Economist"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24