Kraje kandydujące do strefy euro przed przyjęciem wspólnej waluty dwa lata w obowiązkowym systemie stabilizacji kursu ERM2 - potwierdziła w czwartek Komisja Europejska. W ten sposób Bruksela rozwiewa nadzieje, że w czasach kryzysu poluzuje kryteria przyjęcia do klubu euro.
- Członkostwo w ERM2 to jeden z warunków przyjęcia euro. Kryterium stabilności walutowej powszechnie rozumie się jako dwuletni okres przebywania w ERM2. To są dwa lata - powiedziała rzeczniczka Komisji Europejskiej Amelia Torres, pytana o traktatowe zapisy o konieczności spełnienia przez kraj kandydujący do euro kryterium stabilności kursu walutowego.
Sprecyzowane jest to w art. 3 protokołu dodatkowego nr 21 do Traktatu UE. "Kryterium (...) oznacza, że Państwo Członkowskie stosowało normalne granice wahań, przewidziane w mechanizmie kursów walut Europejskiego Systemu Walutowego, bez poważnych napięć przynajmniej przez dwa lata przed oceną" - głosi przepis.
Ponieważ w 1999 roku Europejski System Walutowy został zastąpiony systemem ERM2, spełnienie kryterium kursowego ocenia się na podstawie uczestnictwa w ERM2. W tym czasie dana waluta jest już związana z euro, a jej kurs może się wahać tylko o +/- 15 procent.
Kryzys nie włącza taryfy ulgowej
Komisja Europejska uważa, że kryzys nie jest argumentem za złagodzeniem kryteriów wejścia do strefy euro - bo są one potrzebne nie tylko dla zachowania stabilności wspólnej waluty, ale po prostu świadczą o dojrzałości danego kraju do członkostwa. KE odrzuca tezę, że strefa euro powinna bardziej otworzyć się na nowe kraje, skoro wielu jej członków nie spełnia kryteriów z Maastricht (dotyczących deficytu albo długu publicznego) i tłumaczy, że poluzowanie dyscypliny budżetowej pod pretekstem kryzysu byłoby błędem.
- Nie ma mowy o zmianie kryteriów przyjęcia euro w związku z kryzysem - powiedział francuski dyplomata. Dopuszczalna przez KE elastyczność dotycząca przebywania w ERM2 jest niewielka: Słowenia zgłosiła akces do systemu w czerwcu 2004, natomiast zgodę KE na przyjęcie euro dostała w maju 2006. Wcześniej także w przypadku Włoch i Finlandii ten okres był krótszy, bo KE "zaliczyła" w ramach spełnienia kryterium stabilności walutowej okres przed formalnym przystąpieniem tych krajów do ERM2 (kiedy zarówno lir jak i marka zachowywały się stabilnie).
Mimo zaangażowania w rozmowy o wejściu danego kraju do ERM2, Komisja Europejska nie odgrywa decydującej roli. - Decyzja jest podejmowana przez ministrów finansów strefy euro wraz z Europejskim Bankiem Centralnym (EBC) oraz ministrów finansów i szefów banków centralnych krajów należących do ERM2 - powiedziała Torres. Krajami tymi obecnie są Dania, Litwa, Łotwa i Estonia.
Wszystkie te kraje muszą się zgodzić na dołączenie do systemu nowego państwa, bowiem wraz z EBC biorą na siebie ciężar obrony nowej waluty w ERM2.
Polska nie zmienia kalendarza
Ministerstwo Finansów zakłada, że Polska będzie przebywać w korytarzu walutowym przez dwa lata. - Będziemy rozmawiać o tym, czy konieczne są te dwa lata, ale wszystko wskazuje na to, że to jednak będą dwa lata. (...) To nie jest jedynie decyzja Polski. Na skrócenie tego okresu musielibyśmy uzyskać zgodę strony europejskiej; my zakładamy że to będą dwa lata - mówił niedawno wiceminister Ludwik Kotecki odpowiedzialny za przygotowania do wejścia Polski do euro.
Kotecki informował w tym tygodniu, że "mapa drogowa" przyjęcia euro jest realizowana, co znaczy, że złoty powinien zostać włączony do ERM2 w pierwszej połowie tego roku. Wcześniej mówił, że negocjacje z EBC na temat włączenia złotego do mechanizmu ERM2 jeszcze się nie rozpoczęły, a właściwe negocjacje rozpoczną się na przełomie lutego i marca, po rozmowach z Narodowym Bankiem Polskim, Radą Polityki Pieniężnej i stroną europejską.
W miniony piątek minister finansów Jacek Rostowski spotkał się z unijnym komisarzem ds. gospodarczych i walutowych Joaquinem Almunią i w ten sposób rozpoczął dyskusję nt. wejścia do ERM2 z Komisją Europejską.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24