Jeszcze kilka miesięcy temu mało kto by pomyślał, że młoda gospodarka Polski będzie budzić taki entuzjazm. A jednak. Przedstawiciele brytyjskiego biznesu oceniają sytuację i perspektywy gospodarcze Polski lepiej niż wielu krajowych komentatorów - wynika z raportu "Jasne punkty wśród strachu i beznadziei" opracowanego przez Brytyjsko-Polską Izbę Handlową.
- Kiedy ze wszystkich stron napływają pesymistyczne prognozy, nasi członkowie dostarczają nam informacji o pozytywnych wydarzeniach – o podpisaniu nowych kontraktów, zatrudnieniu pracowników, rozpoczęciu nowych projektów oraz o nowych inwestycjach – a także o wzroście sprzedaży - mówi Martin Oxley, prezes Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej (BPCC, British Polish Chamber of Commerce).
Jest spowolnienie...
Oxley podkreśla, że Izba stara się promować możliwości istniejące na polskim rynku wśród firm brytyjskich. - Polska jest bardzo atrakcyjna dla brytyjskich firm, którym zależy na ograniczaniu kosztów, a także szukaniu nowych, nadal rozwijających się rynków. Żaden ekonomista, nawet najbardziej pesymistyczny, nie przewiduje, że w Polsce w tym roku pojawi się recesja - mówi szef BPCC. Dodaje, że dlatego chce przekonać brytyjskie firmy, że jeśli jeszcze nie zainteresowały się polskim rynkiem, teraz jest na to właściwy moment. - Obecnie brytyjskie firmy nie mają nic do stracenia – a mogą wiele zyskać - mówi.
... nie ma katastrofy
Członkowie Izby, choć zgadzają się, że w Polsce nastąpiło spowolnienie wzrostu gospodarczego, to twierdzą, że daleko nam jeszcze do katastrofy. - Choć ostatnio zdarzyło się kilka rezygnacji z umów na obsługę konferencji, nie możemy mówić o drastycznej zmianie na gorsze, ponieważ większość naszych dochodów związana jest z kontraktami długoterminowymi - mówi Guy Cole z krakowskiej agencji tłumaczeń Behlert & Behlert.
Innym poparciem tej tezy jest przytaczana sytuacja na rynku pracy uznawana za papierek lakmusowy sytuacji gospodarczej. Marc van Ling z brytyjskiej firmy rekrutacyjnej Europe Solutions specjalizującej się w szukaniu kadry inżynierskiej oraz personelu technicznego mówi, że w okresie od listopada do grudnia 2008 roku wielu klientów odwołało kontrakty czasowe. Było też mniej nowych ofert. - Ale już styczeń okazał się zdecydowanie lepszy - otworzyliśmy oddział w Polsce, a polski rynek pracy jest obecnie dużo bardziej obiecujący niż brytyjski - mówi van Ling.
Źródło: pb.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu