W piątek w Brukseli odbyło się spotkanie ministrów z krajów UE, w których zakłady ma poszukujący ratunku przed upadkiem Opel. Występująca w imieniu Polski wiceminister gospodarki Grażyna Henclewska zapewnia, że zakłady w Gliwicach i Tychach są w lepszej sytuacji niż w innych krajach. Zapewnia też o tym jej szef Waldemar Pawlak.
Należący dotąd do amerykańskiego koncernu General Motors europejski Opel czeka na nowego właściciela, bo obecny stoi na skraju bankructwa. Sytuacja w negocjacjach o przejęcie od Amerykanów fabryk na Starym Kontynencie zmienia się z dnia na dzień. Ku zmartwieniu krajów, w których znajdują się owe fabryki.
Premier Belgii Herman van Rompuy, który zainicjował spotkanie "europejskich właścicieli", niepokoi się, że poszczególne kraje członkowskie Unii Europejskiej mogą ratować swoje zakłady Opla nie bacząc na los pozostałych. Obawia się też praktyk protekcjonistycznych ze strony poszczególnych rządów.
- Wyścig w sprawie pomocy państwa w UE sprowadziłby na nas wiele trudności, zwłaszcza na małe kraje - podziela obawy belgijskiego szefa rządu szwedzka minister ds. przedsiębiorstw Maud Olofsson.
Najlepsi przetrwają, wyginą najsłabsi?
Grażyna Henclewska broniła w Brukseli poglądu, że o losie poszczególnych zakładów powinien decydować rachunek ekonomiczny. A to, że w przypadku fabryk w Gliwicach i Tychach jest on dobry, przekonywał też wicepremier Waldemar Pawlak.
- Fabryka Opla w Tychach jest jedną z najnowocześniejszych w Europie i w grupie GM. Od strony technicznej niewątpliwie ma największe szanse żeby pozostać - mówił w TVN CNBC Biznes wicepremier.
W sumie w europejskich zakładach General Motors pracuje ok. 55 tys. osób: blisko połowa w Niemczech, zakłady produkcyjne Opel/Vauxhall są także w Belgii, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Polsce. Firma pod marką Saab ma fabryki w Szwecji.
Źródło: PAP