- Szybko rosną koszty ZUS z powodu zwolnień lekarskich - czytamy w "Rzeczpospolitej". Na początku tego roku, w porównaniu z końcem ubiegłego, o połowę wzrosła liczba zwolnień lekarskich i świadczeń, wśród samozatrudnionych, a o ponad 67 proc. wśród tych, którzy skorzystali z chorobowego zaraz po tym, jak zostali zwolnieni z pracy.
W ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2009 roku ZUS wypłacił ponad 2,6 mld zł zasiłków chorobowych - każdego miesiąca o ponad 100 mln zł więcej niż rok temu. Jeśli podobnie będzie do końca roku, ZUS na zasiłki chorobowe będzie potrzebował ponad 6,6 mld zł - o 1,7 mld zł więcej niż w zeszłym roku, a pracodawcy na wynagrodzenia chorobowe 5,6 mld zł - o 1,3 mld zł więcej.
– To dodatkowe koszty rosnącego bezrobocia – – mówi "Rzeczpospolitej" Maria Szczur, wiceprezes ZUS odpowiedzialna za finanse. Wyjaśnia, że częściowo wzrost wydatków na świadczenia chorobowe to skutek podwyżek wynagrodzeń w zeszłym roku, co spowodowało podniesienie zasiłków w tym.
Zwolnienie na odchodne
Z danych GUS wynika, że plaga L-4 dotyczy nie pracowników, ale tych, którzy właśnie stracili pracę. To oni są główną zmorą ZUS i innych ubezpieczonych.
Adam Szymański ze Świętokrzyskiego Związku Pracodawców Prywatnych przyznaje: – Zauważamy, że ze zwolnień korzystają przede wszystkim osoby zagrożone utratą pracy, często z niskimi kwalifikacjami albo takie, które miały czasowe umowy o pracę.
– Przepisy umożliwiają różne mniej lub bardziej legalne manewry ze zwolnieniami lekarskimi – przyznaje Elżbieta Lutow, ekspert Związku Rzemiosła Polskiego. Właścicielka niewielkiej firmy zapytała ją, czy pracownik może odebrać wypowiedzenie, a potem w okresie wypowiedzenia przynieść zwolnienie lekarskie. – W takiej sytuacji pracodawca zapłaci nie tylko odprawę wynikającą z umowy, ale też wynagrodzenie za ponad 30 dni choroby.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24