Wystąpienie premiera Donalda Tuska na temat afery podsłuchowej najwyraźniej uspokoiło inwestorów. Na otwarciu po godz. 9:00 WIG20 spadł o 1,7 proc. Po konferencji premiera o godzinie 16 traci już tylko 1,04 proc.
Jak informuje dziennikarz TVN24 Biznes i Świat Mateusz Walczak giełda wyraźnie zyskała po słowach premiera Tuska. Od godz. 15 do 16 WIG20 wzrósł z 2439,67 do 2446,05 pkt.
Nieco lepiej na WIG-u, może wyjdzie na plus, traci już tylko 0,4%, Tusk od 15:00 pomaga pic.twitter.com/cmz6EBrY9f
— Mateusz Walczak (@walczak_mat) czerwiec 16, 2014
Na otwarciu po godz. 9:00 WIG20 spadł o 1,7 proc. Teraz traci już tylko 1,04 proc.
Spadki na rynku akcyjnym nie są już tak dotkliwe. Jak z kolei na konferencję premiera reagują rynki walutowe? Złoty co prawda minimalnie zyskał w stosunku do euro i dolara, ale nie odrobił strat i nadal traci - amerykańska waluta drożeje o 0,2 proc, a europejska o 0,4 proc.
Afera podsłuchowa
Konferencja prasowa Donalda Tuska to reakcja na upublicznione w sobotę przez tygodnik "Wprost" nagrania rozmów szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką i Sławomirem Cytryckim, szefem gabinetu prezesa NBP. Tygodnik twierdzi, że do rozmowy doszło w lipcu 2013 r. a dotyczyła hipotetycznego wsparcia przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które mogło wygrać PiS. Belka w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym. W listopadzie Rostowski został zdymisjonowany. Pod koniec maja 2014 r. do Rady Ministrów wpłynął projekt założeń nowelizacji ustawy o NBP.
Finanse państwa w knajpie
Biuro prasowe NBP w wydanym w niedzielę oświadczeniu podkreśliło, że z prawie dwugodzinnej rozmowy szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką zostały opublikowane wyrwane z kontekstu kilkuminutowe fragmenty. Zdaniem NBP to manipulacja.
W komentarzach medialnych pojawiła się hipoteza, że ujawniona przez "Wprost" nielegalnie nagrana rozmowa Belki z Sienkiewiczem o możliwym wsparciu banku dla stabilizowania sytuacji gospodarczej mogłaby naruszać niezależność banku centralnego. W tym kontekście niektórzy politycy opozycji sugerowali, że szef banku centralnego powinien podać się do dymisji albo stanąć przed Trybunałem Stanu. Zgodnie z ustawą o Narodowym Banku Polskim prezes NBP jest powoływany i odwoływany przez Sejm na wniosek prezydenta, jego kadencja trwa sześć lat i jedna osoba nie może sprawować funkcji prezesa dłużej niż dwie kadencje. Kadencja szefa banku centralnego wygasa albo po upływie sześciu lat, albo na skutek jego śmierci, złożenia rezygnacji lub odwołania.
Autor: rf/klim/ / Źródło: tvn24bis.pl, PAP