- Taki jednorazowy zabieg nie zadziała, jeśli rynek finansowy będzie chciał celowo osłabiać złotówkę dalej - mówi o działaniach Ministerstwa Finansów, które wymieniło na rynku część unijnych funduszy, Ryszard Petru. Zdaniem ekonomisty SGH dobrze stało się jednak, że rząd zareagował. - Poczekajmy kilka dni, tydzień. Jeśli złotówka przestanie się osłabiać, będzie to znaczyło, że wymiana zadziałała - podkreślał Petru na antenie TVN24.
Jak poinformowało Ministerstwo Finansów w komunikacie, "minister finansów, ze względu na bardzo atrakcyjny kurs wymiany złotego, przeprowadził standardową operację wymiany części środków europejskich na rynku, za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego".
We wtorek szef rządu mówił, że rząd zareaguje jeśli kurs euro zbliży się do 5 złotych. Nie wiadomo na razie ile pieniędzy wymieniło ministerstwo.
Poczekamy, zobaczymy
- Myślę, że mówimy o dziesiątkach, lub setkach milionów euro. Nie o większej kwocie - komentował na gorąco w TVN24 Ryszard Petru. Jako ocenił "dobrze się stało", że ministerstwo podjęło taki krok, choć jego znaczenia by nie przeceniał. - Rząd miał do tego prawo. Nie mówiłbym jednak o tym, że to interwencja. Taki jednorazowy zabieg nie zadziała jeśli rynek finansowy będzie chciał celowo osłabiać złotówkę dalej. Wówczas nie obronimy się kwotami, o których mówiło ministerstwo - zaznaczał.
Według ekonomisty SGH nie należy też przykładać za wielkiej wagi do pierwszych reakcji rynku na rządową wymianę euro. - Ważne jest to, jaki kurs złotego będzie za kilka dni, za tydzień. Jeśli nasza waluta się umocni, będzie to znaczyło, że wymiana zadziałała - podkreślał. A co jeżeli złotówka przez następnych kilka dni osłabnie. - Wtedy niezbędne będzie wspólne działanie NBP i Europejskiego Banku Centralnego. Musimy pójść do naszego starszego brata z prośbą o pomoc. I mam nadzieję, że takie rozmowy trwają - mówił Petru.
To już nie wróci
Działań, które podjęło Ministerstwo Finansów, nie chciała oceniać Aleksandra Natalli-Świat. Posłanka PiS zaznaczyła jednak, że nie rozumie po co w takim razie była wtorkowa zapowiedź premiera, że reakcja nastąpi dopiero, gdy cena za jedno euro zbliży się do pięciu złotych. – Czemu zatem tak szybko? Nie wiem czym się kierował premier wczoraj, skoro chciał podjąć takie działania już dziś – dziwiła się posłanka Prawa i Sprawiedliwości w rozmowie z reporterem TVN24.
Podobnie wtorkową wypowiedź premiera dotyczącą ewentualnej reakcji na osłabiającego się złotego ocenia Ryszard Bugaj. Doradca ekonomiczny prezydenta uważa, że słowa Donalda Tuska były nieprzemyślane. Były przewodniczący Unii Pracy "czuje się też bezsilny" jeśli chodzi o ocenę reakcji rynku na wymianę euro przez Ministerstwo Finansów.
Zaznacza jednak, że jego zdaniem czasy radykalnego umacniania się złotego już pewnie nie powrócą. - Nie powinniśmy robić sobie nadziei, że jeżeli podejmiemy pewne kroki, to kurs wróci do tego, jaki widzieliśmy przed kilkoma miesiącami – mówił doradca prezydenta w TVN24.
Jego zdaniem najlepiej byłoby dziś dla naszej waluty jeśli rząd zdecydowałby się na pomoc np. z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. - Z jednej strony przyznalibyśmy się w ten sposób, że mamy jakieś kłopoty. Ale z drugiej strony na pewno byłoby to korzystne dla kursu – oceniał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Fot.Fotorzepa