Przyznanie Przemysławowi Orcholskiemu tytułu "Hieny Roku" nie wystarcza, aby bezkarnie nazywać go symbolem dyspozycyjnego dziennikarstwa TVP z czasów prezesury Roberta Kwiatkowskiego - orzekł Sąd Rejonowy w Warszawie. O sprawie pisze Presserwis.
Jak podaje Presserwis, sąd warunkowo (na okres jednego roku próby) umorzył postępowanie karne wobec dziennikarzy "Gazety Wyborczej" Wojciecha Czuchnowskiego i Marcina Kowalskiego. Obaj mają wpłacić po 5 tys. zł na rzecz warszawskiej Fundacji Hospicjum Onkologiczne Świętego Krzysztofa i zwrócić koszty sądowe.
Sprawa sprzed lat
Wszystko za sprawą oskarżenia prywatnego, jakie wniósł przeciwko dziennikarzom "GW" Przemysław Orcholski - były dziennikarz ”Wiadomości” TVP, któremu w 2003 roku Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich przyznało tytuł "Hieny Roku". Poszło o teksty Czuchnowskiego i Kowalskiego z grudnia 2004 roku w "Gazecie Wyborczej" ("Akademia Hieny Roku", "Hiena bez kontaktu", "Hiena ma zakaz"), w których napisali, że Orcholski jest symbolem dyspozycyjnego dziennikarstwa w TVP ery Kwiatkowskiego, oraz że ukradł nazwę Akademii Telewizyjnej TVP i ją opatentował.
Zdaniem Orcholskiego, dziennikarze "Gazety Wyborczej" pomówili go i poniżyli w opinii publicznej. Podsumowując zeznania świadków (zeznawali m.in. Kamil Durczok, Marek Czyż, Barbara Grabarczyk, Piotr Śmiłowicz, Tomasz Skory, Radosław Kietliński, Piotr Sławiński, Rafał Kurowski), sąd stwierdził w uzasadnieniu wyroku, "iż w większości nie doszukali się oni dyspozycyjności czy tendencyjności w działalności dziennikarskiej Przemysława Orcholskiego". Dlatego, zdaniem sądu, określenie "symbol dyspozycyjnego dziennikarstwa w TVP ery Kwiatkowskiego" można uznać za narażające na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu dziennikarza. Do używania takiego określenia nie uprawnia także przyznanie Orcholskiemu "Hieny Roku" przez SDP, bo jak sąd ustalił, została ona przyznana tylko za jeden komentarz dotyczący oświadczenia majątkowego Lecha Kaczyńskiego, a samo SDP nie wyraża opinii wystarczająco reprezentatywnej części środowiska - informuje Presserwis.
Z tego co mi wiadomo, jego firma nie nazywa się już Akademia Telewizyjna. Przestał też ukrywać swoje bliskie związki z politykami SLD i po prostu wystartował z list tej partii do Sejmu. Nie dał więc żadnych powodów, żeby wycofać się choćby z jednego zdania artykułu. Moja ocena dziennikarskich dokonań pana Orcholskiego pozostaje niezmienna. Nie chcę recenzować zeznań świadków w procesie, najczęściej kolegów Orcholskiego z TVP, którzy dowodzili przed sądem, że jest on niemal wzorcem rzetelności reporterskiej. Sami sobie wystawili tym wymowne świadectwo. kowalski
Jeden żałuje, drugi się odwołuje
Wojciech Czuchnowski żałuje, że sprawa nie została załatwiona polubownie. Twierdzi, że był skłonny do ugody z Orcholskim, jednak mediacje nie przyniosły rezultatu. - Dziś uważam, znając upolitycznione decyzje SDP, że Orcholski został tendencyjnie nazwany przez SDP "Hieną Roku". Wewnętrznie się z tym nie zgadzam – mówi.
Natomiast Marcin Kowalski podtrzymuje zarzuty przedstawione w tekstach i zapowiada złożenie apelacji od wyroku pierwszej instancji. Jego zdaniem tekst zawierał zarzuty, które zostały w pełni potwierdzone przez Komisję Etyki TVP, zarząd TVP oraz przez samego Orcholskiego. - Z tego co mi wiadomo, jego firma nie nazywa się już Akademia Telewizyjna. Przestał też ukrywać swoje bliskie związki z politykami SLD i po prostu wystartował z list tej partii do Sejmu. Nie dał więc żadnych powodów, żeby wycofać się choćby z jednego zdania artykułu. Moja ocena dziennikarskich dokonań pana Orcholskiego pozostaje niezmienna. Nie chcę recenzować zeznań świadków w procesie, najczęściej kolegów Orcholskiego z TVP, którzy dowodzili przed sądem, że jest on niemal wzorcem rzetelności reporterskiej. Sami sobie wystawili tym wymowne świadectwo – kwituje Kowalski w rozmowie z Presserwisem.
Sam Orcholski jest zadowolony z orzeczenia sądu. – Nawet świadkowie zgłoszeni przez dziennikarzy „Gazety Wyborczej” zeznawali na moją korzyść – mówi.
Źródło: Presserwis
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl