Przedstawione przez rząd założenia makroekonomiczne dotyczących wzrostu PKB w 2009 r. są zbyt optymistyczne - twierdziła Aleksandra Natalli-Świat z PiS podczas debaty budżetowej w Sejmie. - Ten projekt jest pozbawiony wielu wad, jakie posiadały budżety z lat wcześniejszych - mówił Zbigniew Chlebowski z PO. Do skorygowanego przez rząd projektu posłowie złożyli jeszcze około 260 poprawek.
Rząd obniżył założenia dotyczące tempa wzrostu gospodarczego w 2009 r. z 4,8 proc. do 3,7 proc. Konsekwencją autopoprawki będzie ograniczenie dochodów budżetu o ponad 1,7 mld zł i obniżenie o taka kwotę wydatków.
PiS rzuca gromy
- Do dziś nie znaliśmy propozycji rządu, poprawka przed chwilą została przedstawiona, nie było czasu na zapoznanie się z nią - powiedziała Natalli-Świat. Według niej, jest to niepoważne traktowanie prac na ustawą budżetową.
Minister Finansów Jacek Rostowski nie wykluczył nowelizacji ustawy już w trakcie realizacji budżetu w przyszłym roku.
Posłanka PiS zauważyła, że od początku prac nad budżetem dyskusja koncentrowała się głównie na założeniach makroekonomicznych. Już wtedy posłowie, jak i eksperci, wskazywali, że założony w projekcie ustawy budżetowej wzrost PKB na 2009 r. w wysokości 4,8 proc., jest zbyt duży.
Natalli-Świat dodała, że PiS wskazywał, że światowy kryzys ekonomiczny wpłynie na polską gospodarkę, podczas gdy rząd upierał się przy wcześniejszych swoich założeniach. W opinii PiS, nawet skorygowany wskaźnik wzrostu PKB do 3,7 proc. jest zbyt wysoki. Zdaniem Natalii-Świat, nierealne są również założenia dochodów budżetowych. Według niej, zmniejszą się one nie o zakładane 1,7 mld zł, ale nawet o kilkanaście miliardów.
- Wydaje się, że rząd dąży do przyjęcia budżetu za wszelką cenę, chcąc zachować dotychczasowe założenia. Prawdziwe zmiany będą dokonywane w ciągu roku - mówiła Natalli-Świat. Wskazywała, że zbyt optymistyczne jest także założenie dochodów z prywatyzacji. Budżet zakłada, że z tego tytułu wpłynie do państwowej kasy 12 mld zł. Jej zdaniem, w obecnej sytuacji oznacza to "wyprzedaż majątku publicznego".
PO: to budżet z priorytetami
- To budżet służący z jednej strony poprawie kondycji gospodarczej, ale również sprzyjający realizacji wybranych priorytetów - odpowiadał Zbigniew Chlebowski z PO. Zaliczył do nich zmniejszenie długu publicznego poprzez stopniowe ograniczanie deficytu sektora finansów publicznych, połączone ze stopniowym obniżaniem podatków.
- Niski dług publiczny zmniejszy koszty jego obsługi, co pozwoli na przekazanie dodatkowych środków na inwestycje, zmniejszanie podatków i ewentualne wsparcie w przypadku zagrożeń dla stabilności sektora finansowego - mówił Chlebowski. Jego zdaniem, sprzyjać to będzie większej wiarygodności Polski, co powinno się przełożyć na wyższe inwestycje krajowe i zagraniczne, szybszy rozwój gospodarczy i mniejsze bezrobocie.
Poseł przypomniał, że ustalony w projekcie deficyt na poziomie 18,2 mld zł stanowi 1,3 proc. PKB. Tym samym będzie o 8,9 mld niższy od przewidzianego w tegorocznej ustawie budżetowej.
PSL odpiera zarzuty PiS
Z kolei zdaniem wicepremiera Waldemara Pawlaka, realnym zagrożeniem i brakiem odpowiedzialności jest mówienie o mniejszych przychodach budżetu, a z drugiej - zgłaszanie propozycji zwiększania wydatków.
- Krytyka zamierzonych działań rządu jest nieodpowiedzialna i niewłaściwa - powiedział Pawlak, odnosząc się do krytyki projektu budżetu przez PiS oraz zapowiedzi złożenia przez ten klub poprawki wycofującej obcięcie o 53,7 mln zł wydatków Państwowej Inspekcji Pracy.
- Dajmy panu premierowi Donaldowi Tuskowi i ministrowi finansów Jackowi Rostowskiemu czas na spełnienie trudnej misji w obecnej sytuacji - mówił Pawlak.
Lewica chce więcej dla biednych
- Klub Lewicy złoży poprawki do projektu ustawy budżetowej na 2009 rok, które pozwolą najbiedniejszym grupom społecznym na lepsze przejście przez czas kryzysu finansowego - powiedział Marek Wikiński.
Lewica chce m.in., aby kwota w wysokości 1 mld 400 mln zł została przeznaczona na zwiększenie wskaźnika waloryzacji rent i emerytur.
- Jest sprawa, która nas łączy (z rządem - red.) - uchwalenie projektu ustawy budżetowej, która będzie minimalizowała skutki światowego kryzysu finansowego. W tej kwestii w imieniu klubu Lewica deklaruję pełną współpracę. Decyzję w sprawie głosowania nad całością projektu ustawy budżetowej na 2009 roku nasz klub uzależnia od przyjęcia zgłoszonych przez nas poprawek - powiedział.
Zdaniem Wikińskiego, 19 proc. Polaków już odczuło skutki kryzysu finansowego. Poseł Lewicy prognozuje, że w przyszłym roku nastąpi załamanie koniunktury i będą realizowane tylko rozpoczęte inwestycje.
- Obawiamy się, że inflacja w 2009 roku wzrośnie powyżej 2,9 proc., nawet do 4 proc. - powiedział. Jego zdaniem, może wystąpić dalsze osłabienie kursu walutowego, a skutki kryzysu będą już widoczne na rynku pracy w drugim, trzecim kwartale przyszłego roku.
Budżet do zmiany w połowie roku
Zdaniem ekonomistów założenia budżetu przedstawione przez rząd są zbyt optymistyczne. Nierealne są też plany dotyczące spadku dochodów oraz przychody z prywatyzacji.
Ryszard Petru sądzi, że w połowie roku konieczna będzie korekta. - Rząd powinien już teraz przygotować się na czarny scenariusz, w którym wzrost wyniesie jedynie 2 proc. – powiedział PAP. Według niego, dochody mogą spaść nawet o kilkanaście miliardów złotych.
Z kolei analityk Xelion Doradcy Finansowi Piotr Kuczyński uważa, że spadek dochodów może wynieść nawet 25 mld.
Zdaniem głównego ekonomisty Polskiej Rady Biznesu Janusza Jankowiaka założenie wzrostu PKB na poziomie 3,7 proc. "w warunkach wysokiej niepewności" jest racjonalne, aczkolwiek optymistyczne.
Ponieważ posłowie zgłosili mnóstwo poprawek, w czwartek będzie się musiała zająć nimi komisja. Ostateczne głosowanie zaplanowane zostało natomiast na najbliższy piątek.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot: sxc.hu