Intencje są dobre: ukrócenie piractwa w sieci. W praktyce pomysł Ministerstwa Kultury sprowadza się jednak do łamania prawa. Zaprotestowali już Pracodawcy Branży Internetowej IAB i Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Ministerstwo Kultury wpadło na nowy pomysł jak rozwiązać problem piractwa w sieci. Niech dostawcy internetu obiecają organizacjom zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, że będą im podawać dane internautów nielegalnie udostępniających muzykę, filmy czy książki.
Dostawcy takich usług jednak protestują: to będzie łamać ustawę o ochronie danych osobowych.
Kontrowersyjne porozumienie
Chodzi o porozumienie o współpracy i wzajemnej pomocy w sprawie ochrony własności intelektualnej w środowisku cyfrowym, do którego podpisania resort kultury namawia dostawców usług internetowych, dzierżawców łączy i organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.
Porozumienie zaczyna się wstępem, w którym podkreślono, jak bardzo wszystkim zależy, by prawa autorskie były przestrzegane w internecie.
- Potem jednak pojawia się zapis, w którym operatorzy zobowiązują się przekazywać organizacjom zbiorowego zarządzania dostęp do treści przesyłanych przez internautów, w tym do informacji o użytkownikach, które pozwolą na ich zidentyfikowanie, jeżeli złamią prawo - mówi Piotr Kowalczyk, prezes zarządu związku Pracodawców Branży Internetowej IAB.
Prawo dotyczące udostępniania danych internautów jest w Polsce jasne: operator może to zrobić tylko na wniosek prokuratury lub decyzją sądu.
- Nie może robić tego, bo poprosiła o to firma czy organizacja, która uznała, że jej prawa zostały złamane. Pomysł resortu kultury mógłby prowadzić więc nie tylko do łamania tajemnicy telekomunikacyjnej, ale przede wszystkim ustawy o ochronie danych osobowych - dodaje Kowalczyk.
Apel do resortu
Projekt porozumienia tak zaniepokoił branżę, że IAB wspólnie z Polską Izbą Informatyki i Telekomunikacji zaapelowały do Ministerstwa, aby się z tego wycofał. Swoich członków z kolei namawiają do jego niepodpisywania.
Zdaniem PIIT i IAB porozumienie nie tylko może prowadzić do łamania prawa, lecz także jest niewykonalne. Aby wprowadzić zapis w życie, operatorzy musieliby zmienić wszystkie umowy ze swoimi klientami.
- To dziwna praktyka. Po wielu miesiącach konsultacji w tym roku opracowano nowelizację ustawy, która doprecyzowywała ochronę praw autorskich. Tyle że Sejm nie zdążył jej przegłosować. Zamiast trzymać się tych ustaleń, nagle pojawia się pomysł na uregulowanie tej kwestii – mówi Władysław Majewski ze stowarzyszenia Internet Society Poland.
I dodaje: - Niby ma być to takie oddolne porozumienie, w którym zainteresowani sami ustalą pewne normy, ale nie wzięto w nim pod uwagę stanowiska grupy najbardziej zainteresowanej, czyli samych internautów.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu