Mężczyzna zmarł po upadku z 33-piętrowej wieży budynku banku inwestycyjnego JP Morgan, w londyńskiego dzielnicy Canary Wharf - poinformowała we wtorek brytyjska policja. Nie wiadomo, czy był pracownikiem banku, niejasne są też okoliczności zdarzenia. Policja podkreśla, że incydent nie jest traktowany jako "podejrzany".
Policja została wezwana na miejsce po godz. 8 rano. 39-letni mężczyzna uderzył w dach na wysokości 9 piętra. Świadkowie mówią, że ciało leżało na dachu kilka godzin.
- Nie dokonano aresztowań, incydent nie jest traktowany jako podejrzany - oświadczyła policja w Londynie. Dodała, że funkcjonariusze czekali na formalną identyfikację ciała. Nie było bowiem do końca jasne, czy mężczyzna pracował dla JP Morgan. Rzecznik banku poinformował, że władze firmy badają incydent. - Jesteśmy bardzo smutni z powodu incydentu - podkreślił.
Wcześniej Lehman Brothers
Budynek jest siedzibą JP Morgan i innych banków z Europy, Bliskiego Wschody i Afryki od lipca 2012 roku. Wcześniej zajmował go Lehman Brothers, aż do upadku w 2008 roku. Choć szczegóły wtorkowego incydentu są nadal niejasne, samobójstwa ludzi pracujących w największych bankach w Londynie wywołały krytykę wymogów stawianych pracownikom w sektorze usług finansowych. Wystarczy przypomnieć jedynie sprawę stażysty Bank od America, który zmarł na padaczkę, pracując wcześniej ponad 24 godzin z rzędu.
Autor: mn/klim/ / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: CC BY SA Wikipedia | Danesman1