Cena ropy naftowej pobiła kolejny rekord. Baryłka surowca na giełdzie w Nowym Jorku zdrożała we wtorek do 118,05 dolarów. Na wzrost ceny wpływa przede wszystkim malejąca podaż ropy i słabnący dolar.
Za powody takiego wzrostu ceny analitycy uznają dalsze osłabianie się dolara oraz doniesienia o wielkości produkcji amerykańskich rafinerii. Według najnowszych danych przetwarzają one najmniej ropy od czasu huraganu Katrina w 2005 roku.
- Jeśli w tym roku w USA wydarzy się katastrofa podobna do Huraganu Katrina, ceny benzyny gwałtownie wzrosną i osiągną wcześniej nienotowane poziomy - przewiduje Robert Sinclair z amerykańskiego Automobilklubu.
I dodaje, że w USA konieczna jest zmiana, jeśli chodzi o zakup samochodów - W Europie połowa sprzedawanych aut jest napędzana silnikami diesla, a bardzo popularne są małe samochody, takie jak Smart. Taka zmiana samochodów musi nastąpić także wśród kierowców w USA - powiedział.
Na świecie drożej, w USA nadal tanio
A cena ropy może rosnąć nadal, bo przeciwko zwiększaniu wydobycia po raz kolejny opowiedzieli się ministrowie państw z kartelu OPEC. Średnia cena benzyny w USA niedługo najprawdopodobniej przekroczy granicę 4 dolarów za galon. Słaby dolar sprawia jednak, że w przeliczeniu na inne waluty benzyna w Ameryce wciąż należy do najtańszych na świecie. Litr kosztuje dolara i pięć centów czyli niewiele ponad dwa złote.
Może być gorzej
Do złych informacji doszła zapowiedź strajku pracowników w dużej rafinerii w Szkocji oraz ataki na rurociągi przesyłowe w Nigerii. Firma Royal Dutch Shell poinformowała w poniedziałek, że z powodu uszkodzeń instalacji przesyłowych w Nigerii eksport ze złóż w tym kraju zostanie ograniczony o prawie 170 tysięcy baryłek dziennie w kwietniu i maju.
Źródło: TVN CNBC, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES