Przyszły komisarz UE ds. gospodarki cyfrowej Guenther Oettinger zapowiedział, że reforma unijnego prawa autorskiego będzie jednym z jego priorytetów. W KE trwają już nad tym prace, powstał raport podsumowujący konsultacje społeczne.
- Jestem pewny, że na podstawie prac przygotowawczych przeprowadzonych w ramach obecnej Komisji, możemy razem przygotować na początku nowej kadencji propozycje dotyczące reformy prawa autorskiego, uwzględniające nowe technologie, ich zastosowanie i warunki rynkowe, które przy jednoczesnym wspieraniu innowacji, zapewnią sprawiedliwe wynagrodzenie dla twórców i pozwolą na produktywne korzystanie z jednolitego rynku cyfrowego - zapowiedział Oettinger, odpowiadając na pytania eurodeputowanych na temat jego celów w nowej KE.
Potrzeba zmian
Jak wskazywał, unijne instytucje muszą wyznaczać kierunek zmian i prowadzić szerokie dyskusje między różnymi stronami. - W takich kwestiach, jak zasady i przepisy dotyczące korzystania i rozwoju internetu, potrzebujemy konsensusu - ocenił Oettinger. Dodał, że jest przekonany, iż nawet w takich trudnych sprawach jak prawa autorskie uda osiągnąć konsensus.
Komisarz zauważył, że branża twórców wypracowuje 4 proc. unijnego PKB, a jej problemem jest m.in. bardzo powolne dostosowanie się do nowych technologii, trudności w dostępie do finansowania oraz fragmentaryczne ramy prawne - włącznie z prawem autorskim.
Co będzie?
Prace nad reformą prawa autorskiego w UE rozpoczęła już ustępująca Komisja Europejska. Między grudniem 2013 a marcem tego roku trwały ogłoszone przez KE konsultacje społeczne, których celem był przegląd europejskich przepisów prawa autorskiego pod kątem ich dostosowania do cyfrowej rzeczywistości.
Raport podsumowujący konsultacje opublikowano w lipcu. Wzięli w nich udział konsumenci, użytkownicy, autorzy, artyści wykonawcy, wydawcy, producenci, dystrybutorzy, organizacje zbiorowego zarządzania oraz państwa członkowskie. KE zebrała ponad 9 tys. 500 odpowiedzi i ponad 11 tys. informacji. Kwestionariusz zawierał 80 pytań. Większość odpowiedzi zebrano od tzw. końcowych użytkowników/ konsumentów – 58,7 proc., drugą grupą były odpowiedzi od autorów/wykonawców - 24,8 proc., a trzecia grupa to wydawcy/producenci/nadawcy - 8,6 proc.
Jaki dostęp?
W raporcie napisano, że tylko 11 państw członkowskich na 28 zareagowało na konsultacje. Wśród nich była Polska, a oprócz niej Dania, Estonia, Francja, Niemcy, Irlandia, Włochy, Łotwa, Holandia, Słowacja i Wielka Brytania.
Pytania dotyczyły m.in. dostępu do usług online w innym kraju. Konsumenci zwracali uwagę na to, że regularnie stykają się z ograniczeniami dostępu w zależności od położenia geograficznego i ich adresu IP. Wielu z nich starało się obejrzeć film za pośrednictwem You Tube, ale było to niemożliwe ze względu na blokadę w danym kraju.
Konsumenci wskazywali też na inne ceny, jeśli chodzi o sklepy online w zależności od państwa członkowskiego. Niektórzy zwracali uwagę, że gdy chcieli kupić gry wideo, cena tego produktu była wyższa u nich niż w wersjach dla innych krajów UE.
Co z uczelniami?
Niektóre biblioteki i uniwersytety podnosiły problem z identyfikacją praw i podmiotów praw autorskich i wezwały do większej przejrzystości, jeśli chodzi o te kwestie, a także do uproszczenia mechanizmów licencyjnych.
Uczelnie wskazywały na problemy, jakie napotykają studenci w dostępie online do zasobów edukacyjnych, gdy nie są rezydentami w kraju uczelni (np. studentów kursów online).
Autorzy i wykonawcy twierdzili, że nie ma popytu na usługi o charakterze transgranicznym, a zatem nie ma uzasadnienia biznesowego dla usług dostawców.
Jak wynika z zaprezentowanej prze Oettingera wizji, chce on dążyć do tego, aby poprzez reformę unijnych przepisów prawa autorskiego twórcy częściej decydowali się na publikację swoich treści w sieci. Od tego, czy uda mu się zagwarantować im bezpieczeństwo ochrony praw autorskich, zależeć będzie, czy jego misja w tym zakresie się powiedzie.
Autor: MSZ / Źródło: PAP