UE ogłosiła w środę plan rozszerzenia praw muzyków i właścicieli praw autorskich do utworów z 50 do 95 lat. Zyskają na tym nie tylko artyści, ale przede wszystkim firmy płytowe.
95 letni okres ochrony praw autorskich jest prywatnym zwycięstwem artystów - Sir Paula McCartneya, Sir Cliffa Richarda i Rogera Daltreya, którzy prowadzą kampanię na rzecz tzw. “the Beatles extension” (rozszerzenie Beatlesów) czyli przedłużenia praw do swoich utworów.
Tracą prawa do najstarszych utworów
Walka o dłuższy okres ochrony praw autorskich nie bez powodu nasiliła się w ostatnim czasie. Niebawem legendy rocka lat 60-tych, stracą bowiem wyłączne prawa do swoich pierwszych utworów. Oznacza to dla nich ogromne straty materialne.
Jednak jeszcze większe straty odnotują firmy fonograficzne. Pierwszy utwór legendarnej grupy The Beatles, do którego prawa posiada wytwórnia EMI, w ciągu czterech lat przestanie być wyłączną własnością wytwórni.
Chcemy darmowej muzyki
Jest też wielu przeciwników zmian. Zaostrzeniu prawa sprzeciwiają się szczególnie miłośnicy starych nagrań. Stracą bowiem możliwość zakupu tanich kopii. Sceptyczny jest też brytyjski rząd.
- Rząd nie jest przekonany, że są ekonomiczne podstawy rozszerzania praw dla wykonawców. Musimy być bowiem pewni, że to wykonawcy na tym zyskają, nie firmy fonograficzne - twierdzi rzecznik prasowy brytyjskiego rządu.
Mają za sobą Sarkozyego
Muzycy mają jednak potężne "plecy". Francuski prezydent Nicolas Sarkozy (przyjaciel Johnnyego Hallydaya, legendy francuskiej muzyki lat 60-tych) ogłosił, że będzie starał się wprowadzić nowe prawo autorskie, jeszcze podczas trwania francuskiej prezydencji w Unii Europejskiej, czyli w ciągu najbliższego półrocza.
Zgodnie z unijnym prawem, (dyrektywa 2001/29/EC) prawa producenta fonogramu (także wytwórni, jeśli prawa takie nabyła) wygasają po 50 latach od napisania czy publikacji utworu.
Źródło: PAP, timesonline.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24