To jeden z największych debiutów w historii amerykańskiej giełdzie. Rusza handel akcjami Facebooka. Z jednej strony słychać chór zachwyconych sukcesem firmy, z drugiej - nie brakuje głosów krytycznych.
Do momentu kiedy Facebook był prywatną firmą nie musiał tłumaczyć się z tego, jak na siebie zarabia. Wejście na giełdę zmienia diametralnie tą sytuację. Teraz założyciel i prezes firmy Mark Zuckerberg będzie miał na głową akcjonariuszy, dla których nie liczą się misja, czy wartości, ale pieniądze.
A te Facebookowi najłatwiej zarobić wykorzystując swój najcenniejszy zasób - gigantyczną, darmową bazę danych o życiu prywatnym i zawodowym ponad 900 mln użytkowników. W myśl maksymy: "Jeśli jakiś produkt jest za darmo, wtedy produktem jesteś ty".
Taka baza danych, aż kusi, żeby z niej skorzystać. I zapewne inwestorzy będą oczekiwać od Marka Zuckerberga, by wykorzystał ten potencjał, np. dla w reklamie. Dlatego wejście Facebooka na giełdę określa się często jako wstęp do nowej "gospodarki danych osobowych".
Problem w tym, że wykorzystanie osobistych informacji z profili użytkowników z pewnością nie spotka się z ich uznaniem. Nie wspominając już o ograniczeniach prawnych dotyczących danych osobowych, które obowiązują w poszczególnych krajach.
Kłopoty podatkowe
Kolejny problem jaki staje przed Markiem Zuckerbergiem to podatki. Obecnie, choć Facebook jest objęty 41-procentową faktyczną stawką podatkową i oddaje fiskusowi znacznie więcej niż inne firmy technologiczne w USA, to właściciele udziałów w firmie mogą korzystać z licznych ulg i luk w prawie.
Taki stan rzeczy jest przedmiotem krytyki społeczeństwa i polityków. Senator Carl Levin z partii Demokratycznej już zapowiedział, że Kongres będzie chciał usunąć luki w prawie podatkowym dotyczącym spółek.
Oddał amerykański paszport
To jaki apetyt na zyski z akcji Facebooka mają inwestorzy pokazuje decyzja Eduardo Saverin, współzałożyciel Facebooka. Saverin mieszkający od 2009 roku w Singapurze, zrzekł się niedawno obywatelstwa amerykańskiego, żeby zmniejszyć kwotę podatku, jaką będzie musiał zapłacić, gdy jego akcje zyskają na wartości po wejściu firmy na giełdę. Udziały Eduardo Saverina w portalu szacowana są na 4 procent, po debiucie jego majątek może się powiększyć o ok. 4 mld. dolarów. Mieszkańcy Singapuru nie mają obowiązku płacenia podatku od zysków poniesionych za granicą, dzięki czemu Saverin już zaoszczędził 288 mln dolarów.
Na udziałach w Facebooku zarobi też lider U2. W 2009 roku kupił on 1,5 procent udziałów w słynnym portalu społecznościowym i zapłacił za nie ponad 200 mln dolarów. Po giełdowym debiucie zarobi na swoich udziałach cztery razy więcej.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Reuters\Forum