Dług samorządów w 2010 roku może przekroczyć 50 mld zł. Miasta zadłużają się, bo chcą wykorzystać unijne dotacje. Ministerstwo Finansów boi się, że z tego powodu dług publiczny Polski przekroczy pierwszy próg ostrożnościowy - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Jeszcze w tym roku długi samorządów zbliżą się do ustawowego limitu bezpieczeństwa. Miasta pożyczają, by realizować programy inwestycyjne, współfinansowane z pieniędzy UE. A walka banków o ten segment rynku sprawia, że pożyczki dla samorządów tanieją.
Zadłużenie wszystkich samorządów po pierwszym półroczu przekroczyło łącznie 41 mld zł, czyli zaledwie 25 proc. dochodów. Do ustawowego limitu bezpieczeństwa – 60 proc. dochodów – jeszcze daleko. Powyżej niego znalazło się zaledwie kilka gmin. Problem w tym, że nie ma dużego miasta w Polsce, które nie planowałoby zaciągania kolejnych długów w najbliższych miesiącach.
Zadłużone polskie miasta
Warszawa zwiększy zadłużenie do 5,3 mld zł – w sumie w ciągu tego roku długi stolicy zwiększą się o 30 proc. Aż o 44 proc. urosną długi Gdańska – i to głównie w drugiej połowie tego roku. Po kredyty sięgnie też Wrocław. Przez drugą połowę roku jego dług ma się zwiększyć o jedną piątą.
Zadłużać zamierza się Kraków, choć akurat to miasto nie może sobie pozwolić na zbyt wiele. Jego relacja dług-dochody na koniec czerwca wynosiła 57,3 proc. Na koniec roku Kraków będzie miał 2,06 mld zł długów – "tylko" o 4,5 mln zł więcej niż na koniec czerwca.
Wskaźnik zadłużenia do dochodów w wielu miastach już w tym roku zbliży się do ustawowego limitu. W Warszawie – z 46,3 proc. obecnie do 50 proc. We Wrocławiu – z około 46 proc. do 55 proc., a w Gdańsku z 32 proc. do 46 proc.
W Katowicach zadłużenie stanowi 18 proc. dochodów. – W tym roku pewnie nie przekroczymy 20 proc., ale do końca 2013 roku wskaźnik wzrośnie do prawie 50 proc. – mówi „DGP” prezydent Katowic Piotr Uszok.
Podobną strategię przyjął Poznań, który jest w tej chwili daleko od ustawowej bariery. – Zbliżymy się do niej w ciągu następnych dwóch lat – mówi prezydent miasta Ryszard Grobelny.
"To na wkład własny do unijnych programów"
Miasta starają się wycisnąć, ile się da, z programów unijnych, które wygasają w 2013 roku. Aby zapewnić sobie tzw. wkład własny, pożyczają na rynku. – Po 2013 roku nasz dług już nie będzie rósł – mówi Piotr Uszok.
Ministerstwo Finansów bacznie obserwuje poczynania władz w terenie. Jego urzędnicy nieoficjalnie mówią, że w tym roku grozi nam powtórka z 2009 roku, gdy w ciągu sześciu miesięcy samorządowy dług wzrósł o 32 proc.
A to zła informacja dla długu publicznego Polski. Co prawda samorządy mają w nim tylko około 6 proc. udziału, ale w 2009 roku zabrakło zaledwie 950 mln zł, by przekroczyć pierwszy próg ostrożnościowy na poziomie 50 proc. PKB. To mniej, niż w tym roku do tej pory pożyczyła Warszawa.
Samorządy będą odgrywać ważną rolę w kreowaniu deficytu i długu publicznego. Także w przyszłym roku, bo ich inwestycje mają duży rozmach. Dariusz Winek z BGŻ przypomina tylko plany budowy drugiej linii metra w Warszawie. Jej koszt jest liczony w miliardach złotych.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu