Londyńskie City stało się schronieniem dla europejskich firm i ich właścicieli, szukających ratunku przed wierzycielami. Jak podaje "Financial Times", przyciąga je wyjątkowa łaskawość brytyjskich sądów. Gazeta ostrzega, że Londyn staje się światową stolicą bankrutów.
"FT" zauważa, że firmy greckie i holenderskie coraz częściej przenoszą swój główny ośrodek interesów do Londynu. Dzięki temu na pierwszym etapie restrukturyzacji poddane są jurysdykcji angielskich sądów, co umożliwia zadłużonym firmom, będącym na krawędzi bankructwa, skorzystanie z przepisów angielskiego prawa. Takie procedury narażają wierzycieli na komplikacje i potencjalne straty.
Gazeta przypomina, że w ubiegłym roku właściciele greckiego operatora telefonii komórkowej Wind Hellas zachowali kontrolę nad firmą właśnie dzięki temu, że przenieśli się do Londynu i tam przeprowadzili restrukturyzację - kosztem posiadaczy niezabezpieczonych obligacji. Obecny kryzys finansowy w Grecji skłonił Wind Hellas do przeniesienia do Londynu dalszych operacji związanych z pozyskiwaniem źródeł finansowania.
Nawet sama groźba przeniesienia się firmy do Londynu może mieć negatywny wpływ na wycenę jej długu. Tak było w przypadku irlandzkiego telekomu Eircom. Sugestia, że może on pójść w ślady Wind Hellas wywołała przecenę obligacji firmy. Eircom zdementował następnie te doniesienia, ale obniżka wyceny obligacji dowodzi, jak płochliwi stali się ich nabywcy.
"Paczkują" długi
Z punktu widzenia inwestorów, zastrzeżenia budzi nie tylko samo przenoszenie operacji do Londynu, ale tzw. procedura wstępnego paczkowania długu (ang. pre-pack) poprzedzająca jego restrukturyzację. Umożliwia ona osobom na kierowniczych stanowiskach szybką sprzedaż firmy nowemu właścicielowi bez potrzeby ubiegania się o zgodę posiadaczy niezabezpieczonych obligacji, dostawców, lub właścicieli nieruchomości użytkowanych przez upadającą firmę.
"W odróżnieniu od inwestorów, którzy na takiej procedurze mogą stracić, zagrożona bankructwem firma wychodzi na niej lepiej. Unika przejęcia jej przez syndyków, a tym samym nie traci renomy u klientów i nie musi grupowo zwalniać pracowników' - czytamy w "FT".
Badania prof. Sandry Frisbee z uniwersytetu w Nottingham wykazały, że w wielu przypadkach wierzyciele dzięki procedurze wstępnego paczkowania długu otrzymali lepsze warunki niż w przypadku sprzedaży firmy przez syndyków masy upadłościowej.
Przeglądają przepisy
Jednocześnie brytyjski urząd ds. standardów handlu, Office of Fair Trading (OFT), dokonuje przeglądu przepisów angielskiego prawa upadłościowego, bo brytyjskie korporacje w najbliższych latach same muszą restrukturyzować własny dług sięgający zawrotnej sumy 90 mld funtów i rząd obawia się skutków tego procesu.
Jak zauważa gazeta, "przegląd powinien wzmóc zaufanie do systemu, ale główną atrakcją Londynu dla upadających firm, w porównaniu z resztą Europy, jest poczucie bezpieczeństwa - nawet jeśli sprowadza się ono do pewności, że czyjeś roszczenia zostaną zlekceważone".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu