Nie dla wszystkich krajów Europy wojna gazowa się zakończyła - pisze rosyjski "Kommiersant". Polska wciąż nie dostaje 25 proc. zakontraktowanego gazu, bo Gazprom, przy użyciu RosUkrEnergo, próbuje wymusić ustępstwa w sprawie opłat za tranzytu rosyjskiego gazu przez polskie terytorium - spekuluje gazeta.
RosUkrEnergo (RUE) pomoże Gazpromowi wymusić na Polsce ustępstwa w sprawie opłat za tranzyt rosyjskiego gazu przez polskie terytorium – napisał moskiewski dziennik "Kommiersant" w środowym wydaniu. "Polska, której prezydent Lech Kaczyński w czasie konfliktu stanął po stronie Ukrainy, nie otrzymuje jednej czwartej gazu" – podkreśla dziennik.
"Gazprom utrzymuje, że nie ma mowy o zemście – po prostu do Warszawy nie dochodzi gaz zamrożony w ukraińskich magazynach RUE. Jednak Węgry i Rumunia, które również mają kontrakty z tym byłym pośrednikiem w dostawach gazu na Ukrainę, otrzymują paliwo w pełnych ilościach" – wskazuje "Kommiersant".
Według dziennika, warunkiem wznowienia dostaw dla Polski są ustępstwa wobec Gazpromu w opłatach za tranzyt gazu. Powołując się na źródło w koncernie, gazeta podaje, że rosyjski koncern wywiązuje się ze wszystkich swoich zobowiązań wobec Polski.
"Do tego, abyśmy zaczęli wykonywać kontrakt RUE, niezbędny jest wniosek od strony polskiej. Jak dotąd wniosku takiego nie było" – cytuje "Kommiersant" swojego rozmówcę. "Źródło w grupie Gazpromu wyjaśniło, że od Polski, która w gazowym konflikcie poparła Ukrainę, Rosja oczekuje dodatkowych ustępstw, na przykład w opłatach za tranzyt" – poinformował dziennik.
RUE przestanie istnieć?
"Kommiersant" przekazuje też, że los samego RUE może rozstrzygnąć się w najbliższych dniach. "Z inicjatywy Dmytra Firtasza w piątek dla omówienia sytuacji powinien zebrać się komitet koordynacyjny kompanii, w którego skład wchodzą przedstawiciele tego ukraińskiego biznesmena i Gazpromu" – wyjaśnia gazeta.
"Kommiersant" odnotował, że członek Zarządu Gazpromu i szef jego departamentu prawnego Nikołaj Dubik, który reprezentuje rosyjskiego monopolistę w RUE, jest na urlopie. W związku z tym posiedzenie tego gremium może zostać przesunięte.
Dubik reprezentuje również Gazprom w radzie nadzorczej EuRoPol Gazu, spółki rosyjskiego koncernu i PGNiG, będącej operatorem polskiego odcinka gazociągu Jamał-Europa, którym paliwo z Rosji przez Białoruś i Polskę płynie do Niemiec. Gazprom i PGNiG od kilku lat spierają się o wysokość opłat za tranzyt gazu na polskim odcinku.
Decyzję o wyeliminowanie RUE z rosyjsko-ukraińskiego handlu gazem, a w konsekwencji z całego rynku gazowego, podjęli premierzy Rosji i Ukrainy Władimir Putin i Julia Tymoszenko. Podczas niedawnych rozmów w Moskwie uzgodnili oni, że ukraiński Naftohaz odkupi od Gazpromu po preferencyjnej cenie 11 mld metrów sześciennych gazu, który RUE przechowywało w magazynach na Ukrainie. Paliwo to miało być przez tę spółkę wyeksportowane m.in. do Polski.
Ukraińscy udziałowcy RUE, których rosyjskie media łączą z otoczeniem prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki, kwestionują ustalenia Putina i Tymoszenko. Zastrzeżenia do porozumień, które Tymoszenko przywiozła z Moskwy, zgłasza też sam Juszczenko.
PGNiG uspokaja
Rzeczniczka PGNiG Joanna Zakrzewska poinformowała w środę, że RUE przestało dostarczać gaz do Polski i jak dotąd nie odpowiedziało na wezwanie PGNiG, by te dostawy wznowić. Pierwsze informacje o braku tych dostaw pojawiły się już w poniedziałek.
RUE dostarczało nam ok. 2,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie. PGNiG chce z jednej strony wyegzekwować realizację kontraktu przez RUE, z drugiej poszukuje alternatywnego dostawcy.
- Podjęliśmy działania, które zapewnią alternatywną drogę pozyskiwania brakującego surowca, w ramach kontraktu z RosUkrEnergo – powiedziała Zakrzewska. - Rozmowy prowadzimy z wieloma stronami - dodała pytana, czy PGNiG rozmawia z Gazpromem w sprawie uzupełnienia brakujących dostaw.
W związku z niewykonywaniem kontraktu przez RUE bieżące dostawy gazu ziemnego do Polski ze Wschodu wynoszą ok. 76 proc. pierwotnie planowanych ilości - czyli podobnie jak w czasie kulminacji gazowego konfliktu rosyjsko-ukraińskiego..
PGNiG i Gaz-System zapewniają, że poziom dostaw w ramach kontraktu jamalskiego jest pełny, a ponadto, m.in. dzięki magazynom, zapotrzebowanie na gaz ziemny w Polsce jest obecnie w pełni pokrywane.
Źródło: PAP