Gaz popłynął do Europy, ale nie wszyscy na Ukrainie są zadowoleni z zawartej z Rosją umowy. - Ukrywanie ceny importowanego rosyjskiego gazu, może być podstawą podejrzeń o korupcję - oświadczył szef kancelarii prezydenta Wiktora Juszczenki, Wiktor Bałoha. Jego zdaniem, cena gazowego zwycięstwa premier Julii Tymoszenko może być dla Ukrainy za wysoka.
Bezpośrednio po podpisaniu umowy przez Gazprom i Naftohaz było wiadomo jedynie, że średnioroczna cena za 1000 metrów sześciennych gazu dla Ukrainy wyniesie poniżej 250 dolarów, ale w 1. kwartale ma wynosić 360 dolarów.
- Jednak całkiem niedawno, 1 stycznia 2009 roku, premier we wspólnym oświadczeniu z prezydentem napisała, że gospodarczo usprawiedliwioną ceną gazu jest 201 dolarów za 1000 metrów - przypomniał Bałoha. W jego ocenie, w różnicy między tymi liczbami może ukrywać się czynnik korupcyjny.
Bałoha uważa, że prawdziwa treść zawartego we wtorek porozumienia stanie się znana dopiero za miesiąc, jak odbiorcy dostaną pierwsze rachunki za nowy gaz
Rosja: Gaz dla Europy za 220 dolarów
Tymczasem Gazprom podał, że w 2009 roku europejscy odbiorcy zapłacą za 1000 metrów sześciennych rosyjskiego gazu ziemnego około 220 dolarów. Wiceprezes Aleksandr Miedwiediew uzasadniał to tym, że zmiany na rynku gazowym wiążą się "ze spadkiem cen ropy i produktów naftowych".
Na początku października ubiegłego roku cena eksportowanego z Rosji do Europy gazu pobiła rekord wszechczasów, przekraczając 500 dolarów za 1000 metrów sześciennych.
Juszczenko wytłumaczy się Unii
Po wygaśnięciu konfliktu gazowego prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko wybiera się w przyszłym tygodniu do Brukseli, by rozmawiać o konsekwencjach kryzysu dla stosunków UE-Ukraina. Szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, który rozmawiał z Juszczenką przez telefon, powiedział, że przyjazd ukraińskiego prezydenta jest jego własną inicjatywą. Dokładna data wizyty nie jest jeszcze ustalona.
Barroso zapewnił, że UE "chce rozwijać konstruktywne stosunki" z Rosją i Ukrainą, ale że wyciągnie "wnioski na przyszłość" z kryzysu gazowego.
Od rana do Europy płynie gaz
Po niemal dwóch tygodniach przerwy rosyjski gaz dotarł po raz pierwszy przez Ukrainę do Unii Europejskiej. Na Słowacji minister gospodarki Lubomir Jahnatek poinformował o godz. 12.00, że w gazociągach jest znowu ciśnienie.
Słowacja, która w 98 proc. zależy od rosyjskiego gazu i ropy naftowej, była jednym z krajów najbardziej poszkodowanych po przerwaniu dostaw błękitnego paliwa 7 stycznia. Premier Robert Fico powiedział, że wstrzymanie dostaw gazu kosztowało gospodarkę Słowacji ok. 100 mln euro dziennie.
Również dostawy na Węgry zostały już wznowione - poinformował węgierski operator gazociągów Foeldgazszallito.
Dostawy rosyjskiego gazu na Węgry całkowicie ustały 6 stycznia. Od tego czasu Budapeszt wykorzystywał 58-59 mln m sześc. gazu dziennie z własnych magazynów podziemnych, wprowadzając ograniczenia w zużyciu tego surowca przez największe zakłady przemysłowe.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA