Polska wciąż nie otrzymuje należytej ilości gazu z Ukrainy - podaje Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Dostawy dla przemysłu nie są jednak zagrożone - uspokaja polski dystrybutor.
Kryzys gazowy wprawdzie się już zakończył, ale do Polski nadal nie płynie taka ilość gazu, jaka powinna być dostarczana przez Ukrainę.
- Ze wschodu płynie do Polski jedynie 76 procent zakontraktowanego surowca - tłumaczy w rozmowie z TVN CNBC Biznes rzeczniczka PGNiG Joanna Zakrzewska.
1/4 gazu mniej
Dodatkowe dostawy przez Białoruś zostały całkowicie zatrzymane. - To oznacza, że Polska otrzymuje o 1/4 gazu mniej niż powinna - dodaje Zakrzewska.
PGNiG uspokaja jednak, że chwilowe problemy z dystrybucją surowca nie dotkną polskiego przemysłu. - Nie spodziewamy się ograniczeń w dostawach gazu dla PKN Orlen czy Zakładów Azoty w Puławach - wyjaśnia Zakrzewska.
Jak wynika z oświadczenia spółek Gaz-System i PGNiG - na przejściu z Białorusią odbieramy obecnie 7 mln metrów sześciennych gazu na dobę - tyle ile na przejściu z Ukrainą. Gaz w ramach tego kontraktu odbierany jest też wprost z rurociągu jamalskiego w Lwówku i Włocławku, zgodnie z umowami.
Wojna gazowa
Po dwóch tygodniach przerwy rosyjski gaz zaczął w ubiegły wtorek docierać przez Ukrainę do państw Unii Europejskiej. Gazprom odkręcił kurki o godz. 10.00 czasu moskiewskiego (8.00 czasu polskiego).
Wkrótce potem ukraińscy operatorzy potwierdzili, że dostali gaz, a o godzinie 12.00 o otrzymaniu paliwa informowała Słowacja, później zaś Węgry.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24