Nerwowy poniedziałek na rynkach walutowych. Rano euro było najtańsze wobec dolara od kwietnia 2006 roku. Spadek przyniosły transakcje na azjatyckich rynkach, jeszcze w nocy naszego czasu. Rozpoczęcie handlu w Europie przyniosło bardzo nerwowy i mozolny - ale skuteczny marsz w górę.
Na giełdzie w Tokio jedno euro w poniedziałek chwilowo wyceniano na 1,2243 dolara, podczas gdy piątkowy kurs zamknięcia w Nowym Jorku wynosił jeszcze 1,2358 dol.
Za punkt wsparcia uważano minimum z 2008 roku - 1,2322 dol., lecz został on pokonany, co mogło oznaczać spore prawdopodobieństwo dalszych spadków. Analitycy uważali, że pokonanie minimów z czasów kryzysu roku 2008/09 oznacza, iż kolejny punkt wsparcia kursu europejskiej waluty znajduje się na poziomie 1,1628 dol.
Po rozpoczęciu handlu w Europie kurs wzrósł w okolicę 1,23 dol., ale rano granicę tę przekroczył jedynie nieznacznie.
Jednak przed południem kurs w prawdzie nerwowo, ale jednak podnosił się, by osiągnąć poziom ok. 1,23 dolara za jedno euro. także po południu sytuacja się poprawiała i około godziny 14 kurs osiągnął poziom odniesienia.
Po chwilowym spadku znów zaczął się wspinać, zdecydowanie przekraczając poziom 1,24 dol. za jedno euro.
Inwestorzy bez wiary
Jako powód porannej zapaści uznano brak wiary inwestorów - lub spekulantów - by europejscy politycy byli skłonić rządy krajów z południa kontynentu do dyscypliny fiskalnej. Nawet gdyby się to udało, to rezultaty stałyby się widoczne dopiero za kilka miesięcy.
"Inwestorzy wyszli z założenia, iż nawet sukces programu niósłby za sobą wiele negatywnych następstw dla notowań euro (luźna polityka EBC, niższy wzrost gospodarczy w wyniku cięć budżetowych). W tej sytuacji para EUR/USD systematycznie osuwała się już od poniedziałku, w piątek doszło jeszcze ponowne pogorszenie nastrojów na rynkach długu" - pisał,rano w swoim komentarzu Przemysław Kwiecień z XTB.
Politycy z nadzieją
Jeszcze w poniedziałek ministrowie finansów państw strefy euro zbierają się na kolejnym spotkaniu w Brukseli, by radzić nad słabością swej waluty. Na wtorek zaplanowano kolejne spotkanie ministrów finansów wszystkich krajów Unii Europejskiej.
Jak donosi niemiecki "Der Spiegel", niemiecki minister finansów Wolfgang Schauble ma zamiar przedstawić niebawem program konsolidacji finansów dla całej strefy euro. Jego zdaniem kraje należące do strefy euro muszą znacząco ograniczyć wydatki, by nie powtórzył się scenariusz grecki.
Również prezes Europejskiego Banku Centralnego podziela potrzebę cięć wydatków przez państwa. Zdaniem Jeana -Claude'a Tricheta obecna sytuacja na rynkach finansowych w Europie jest najtrudniejsza od II wojny światowej, „a być może nawet od czasu I wojny światowej".
Uchwalony przed dwoma tygodniami wart 750 miliardów euro pakiet ochronny dla przeżywających kłopoty krajów strefy euro najwyraźniej nie okazał się skuteczny, by uspokoić sytuację na rynkach i powstrzymać ataki na wspólną walutę.
Źródło: tvn24.pl, TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu