Problem książeczek mieszkaniowych z lat PRL dotyka ponad milion Polaków, którzy po transformacji utracili swoje oszczędności. Czy coś się zmieni w tej sprawie i jakie działania już zostały podjęte? Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju odpowiada, ale bez wskazania konkretnych rozwiązań dotyczących premii gwarancyjnych.
System książeczek mieszkaniowych działał od 1950 roku i był obsługiwany przez państwowy bank PKO. Polegał na regularnych, comiesięcznych wpłatach stałej kwoty w celu uzbierania wkładu własnego - żeby otrzymać nowe spółdzielcze mieszkanie lokatorskie trzeba było uzbierać ówczesne 30-50 tysięcy złotych.
Czy podjęto działania?
W ten sposób wielu Polakom udało się uzyskać dach nad głową. Jednak ponad milion osób, które przed transformacją nie wykorzystało swojego wkładu, straciło spore oszczędności. Wszystko przez galopującą inflację oraz denominację złotego już po zmianach ustrojowych.
Właściciele książeczek do tej pory nie są w stanie odzyskać zgromadzonych oszczędności w realnej wartości, choć wkłady objęte były taką właśnie gwarancją. Przysługuje im co prawda prawo do tzw. premii gwarancyjnej, ale wypłacane lub wyliczone środki wraz z odsetkami stanowią średnio ok. 8 tys. zł, czyli jak wyliczył Rzecznik Praw Obywatelskich "jedynie równowartość 1-2 metrów kwadratowych ceny rynkowej mieszkania".
Z tego powodu właśnie RPO po raz kolejny zwrócił się do Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju z zapytaniem, "czy i jakie działania w przedmiotowej sprawie zostały podjęte i na jakim etapie się znajdują?". Rzecznik przypomniał również, że rok temu szef resortu Jerzy Kwieciński zapowiadał, że "w najbliższym czasie zostaną ustalone nowe kierunki realizacji istotnych dla segmentu mieszkalnictwa działań".
W swoim oświadczeniu rzecznik "upomina się o taką zmianę przepisów, aby z premii gwarancyjnych można było skorzystać także w sytuacjach, na które dziś prawo nie pozwala". Zaznacza też, że znacząca grupa posiadaczy książeczek nie jest w stanie spełnić obecnych warunków, by otrzymać wyżej wspomniane premie gwarancyjne.
Odpowiedź rządzących
Tvn24bis.pl również napisał do ministerstwa w tej sprawie. W odpowiedzi resort na wstępie przypomina, że "poszukiwania rozwiązania tego problemu podejmowali się parlamentarzyści i ministrowie rządów ostatniego 30-lecia". Następnie opisuje, komu przysługuje premia gwarancyjna i wyjaśnia zasady jej przyznawania.
W punktach przedstawione zostały też działania, które podjęło ministerstwo w 2018 r. Jak czytamy, zaszły "istotne zmiany w otoczeniu prawnym, które wspierają zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych Polaków. Z efektów tych zmian (...) mogą korzystać także właściciele książeczek mieszkaniowych".
"W życie weszły już:
- specustawa mieszkaniowa uwalniająca dobrze skomunikowane i wyposażone w infrastrukturę społeczną grunty w centrach miast i skracająca procedury budowlane,
- ustawa o dopłatach do czynszu przez 15 pierwszych lat najmu - dofinansowanie czynszów ruszyło od 1 stycznia 2019 r.,
- ustawa o przekształceniu użytkowania wieczystego gruntów mieszkaniowych we własność – od 1 stycznia 2019 r. 2,5 mln rodzin stało się właścicielami gruntów pod swoimi mieszkaniami,
- zmiany w programie budownictwa komunalnego - rząd przeznaczy ponad 6 mld zł do 2025 r. na wsparcie budowy 177 tys. mieszkań komunalnych" - wymienia resort inwestycji i rozwoju.
Z korzyścią dla całej społeczności
Według ministerstwa "wszystkie te zmiany pozwolą znacznie przyspieszyć inwestycje mieszkaniowe i w ten sposób przyczynią się do umożliwienia zrealizowania premii gwarancyjnej dla właścicieli książeczek mieszkaniowych". W komunikacie przesłanym tvn24bis.pl nie znalazły się jednak informacje o szczegółach tego procesu oraz konkrety dotyczące sposobu skorzystania na tych zmianach przez posiadaczy książeczek mieszkaniowych.
Dla przypomnienia zacytujmy jeszcze RPO, który zwraca uwagę, że kluczowa dla posiadaczy książeczek mieszkaniowych premia gwarancyjna przyznawana jest (w oparciu o ustawę z 30 listopada 1995 r.) w związku z "poniesieniem jednorazowo znaczących wydatków (zakup mieszkania), wniesieniem wkładu własnego do kredytu hipotecznego czy wpłaty do Towarzystwa Budownictwa Społecznego, wymianą okien, instalacji gazowej lub elektrycznej". Według rzecznika "większość spośród miliona osób nie robi takich inwestycji" i "powinny one móc w inny sposób poprawić jakość swoich mieszkań", by "skorzystała na tym cała społeczność (np. przez wymianę pieców grzewczych, co mogłoby być elementem walki ze smogiem)".
Rzecznik podał, że "roczna liczba likwidowanych książeczek mieszkaniowych oscyluje w granicach 26-28 tys.", co oznacza, że "przy obecnych rozwiązaniach proces likwidacji książeczek potrwa jeszcze niemal 40 lat".
Autor: Krzysztof Krzykowski / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Pexels (CC0)