Centralwings, tani przewoźnik należący do LOT, wprowadza plan naprawczy, który ma pomóc spółce w osiągnięciu rentowności na koniec 2009 r. Spółka w pierwszej połowie tego roku miała 55 mln zł straty. Przewoźnik zakończył właśnie obsługę połączeń regularnych i skupiła się na czarterach, które zamierza rozwijać.
Niszą Centralwings mają być loty czarterowe. Jak chce prezes: narodowe loty czarterowe. - Teraz skupiamy się na działalności czarterowej, ona przynosi dużo większy dochód, jest działalnością, która nie zależy tak od koniunktury gospodarczej - tłumaczył w rozmowie z dziennikarzem TVN CNBC Biznes Tomasz Szymczak, prezes Centralwings. Spółka w pierwszej połowie tego roku miała 55 mln zł straty.
- W tym zakresie zamierzamy być niekwestionowanym liderem. Właśnie finalizujemy rozmowy z największymi biurami podróży - powiedział Tomasz Szymczak.
W przyszłym roku przewoźnik zaproponuje ponad dwadzieścia wakacyjnych kierunków, w tym na dalekich dystansach. W rozpoczynającym się sezonie zimowym z Centrlawings będzie latał m.in. do Egiptu, Maroka, Jordanii, Izraela, a także na narty do Włoch (Grenoble, Verona i Turyn). Spółka finalizuje rozmowy z największymi biurami podróży i poszukuje nowych maszyn.
Kup Pan LOT
Polski przewoźnik czarterowy, polski personel pokładowy - mówiący w języku ojczystym jest rzeczą bardzo ważną. To chcemy dać polskiemu klientowi. Tomasz Szymczas, prezes Centralwings
Spółka zmniejsza koszty - według prezesa teraz są już one o kilkanaście procent niższe niż przed rokiem. Zamknięto bazę w Krakowie, zwolniono 22 pilotów, 20 stewardess wynajęto linii Eurocypria. Planuje się też zwolnienie 30 osób z administracji. Jednak według specjalistów najlepszym wyjściem byłaby po prostu sprzedaż spółki - razem z całą grupą LOT.
Dziwię ministrowi skarbu, że przesypia prawdopodobnie najlepszy moment na prywatyzację całej grupy LOT - uważa Adrian Furgalski z Zespół Doradców Gospodarczych TORDUR. Według niego za kilka miesięcy nikt już nie będzie chciał LOTu kupić.
Innym też jest ciężko
Problemy mają też inni przewoźnicy, także ci najtańsi. Z latania z Polski zrezygnował Sky Europe, niektóre loty zawiesił Ryanair. Połączenia tnie też węgierski Wizzair.
- Niektóre z nich po prostu muszą się wyspecjalizować - albo w określonych destynacjach, albo w określonych usługach i znalezienie odpowiedniej niszy rynkowej dla każdej z tych linii to jest właściwie jej być albo nie być - tłumaczy Sebastian Gościniarek , ekspert PricewaterhouseCoopers.
Jakie oferty ma konkurencja?
Przy dużym szczęściu można trafić na naprawdę tanie, pojedyncze oferty. Z różnych polskich miast od 30 złotych z Ryanair polecieć można do Dublina, Edynburga, Londynu czy Sztokholmu. Z Wizzairem od 50 złotych polecimy m.in. do Goeteborga, a za 80 zł do Bolonii, Einndhoven czy Glasgow. Centralwings proponuje w promocji bilety m.in. do Barcelony, Rzymu i Aten. Z linia SAS taniej polecimy do Kopenhagi, Oslo i Paryża.
Jeśli Europa to za mało, możemy polecieć dalej
Z Warszawy linią Swiss Air od 1850 zł dostaniemy się do Nowego Jorku. Taniej będzie do Tel Awiwu, drożej, choć też i dużo dalej będzie do Tokio - za prawie 3000 zł oraz do Delhi i Bombaju - od 2 i pół tysiąca. Z LOTem za 1900 zł polecimy do Nowego Jorku a za 2100 zł do Toronto.
Przy zakupie biletu warto pamiętać, że w świetle nowego prawa, które weszło w życie niecały tydzień temu, cena przedstawiana nam przez przewoźnika na bilecie musi być ostateczna i zawierać wszystkie możliwe opłaty.
Źródło: cnn.com, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Centralwings w odwrocie?