Sekretarz obrony Chuck Hagel popiera zakaz sprzedaży tytoniu w bazach i na statkach wojskowych. - Nie wiem, czy ktoś w Ameryce nadal myśli, że tytoń jest dobry dla zdrowia - powiedział. Jak dodał, zakaz jest czymś, "czemu musimy się przyjrzeć".
Już w zeszłym miesiącu podsekretarz obrony ds. personelu Jessica Wright informowała, że strefy wolnego palenia i punkty sprzedaży wyrobów tytoniowych przy bazach wojskowych "powinny w najbliższym terminie znaleźć się w polu uwagi" departamentu. Urzędnicy przyznają, że o ile sekretarz jest przychylny wprowadzaniu zakazu, o tyle nie wyznaczył żadnej konkretnej daty jego obowiązywania.
- To jest coś, czemu musimy się przyjrzeć - powiedział w Chuck Hagel. Jak dodał, problemy zdrowotne żołnierzy związane z paleniem są bardzo kosztowne dla Departamentu Obrony.
Pod wodą nie zapalisz
Z kolei w zeszłym tygodniu, pięciu demokratycznych senatorów w liście do sekretarza marynarki Ray'a Mabusu wezwało go "do zwiększenia obszarów wolnych od dymu tytoniowego w bazach" i zwiększenia dostępności do programów pomagających wojskowym rzucić palenie. Od 2012 roku całkowity zakaz palenia obowiązuje jedynie na pokładach łodzi podwodnych.
Opublikowany na zlecenie Pentagonu w 2009 roku raport Instytutu Medycyny ostrzegał, że 30 proc. żołnierzy pali (tylko w przypadku marynarzy odsetek wynosi 40 proc.), co prowadzi do bardzo wysokich kosztów ekonomicznych i zdrowotnych. Dla porównania, wśród cywili pali tyko ok. 20 proc. z nich. Według raportu, wojsko wydaje co roku ponad 1,6 mld dolarów na opiekę medyczną, leczenie szpitalne i absencję chorobową związane ze skutkami palenia.
Autor: rf//gry / Źródło: Bussiness Insider
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock