Z zewnątrz wygląda zupełnie zwyczajnie, dopiero podczas startu spod świateł widać zdziwienie na twarzach innych kierowców. Trzej przyjaciele - Sławek, Jacek i Andrzej - wymyślili i zbudowali elektrycznego malucha. Materiał programu "Raport" w TVN Turbo.
Dlaczego właśnie fiat 126p? Kolekcjonerem i fanem małych fiatów jest pan Sławek. Pytany o koszty przerobienia malucha na prąd mówi, że "był on dość duży".
- Wszystkie istotne elementy, czyli akumulator, jego ładowarka, silnik, sterownik silnika były sprowadzane z Chin. Łączny koszt wyniósł około 25 tysięcy złotych, z czego sam akumulator kosztował 15 tysięcy złotych - mówi.
Idealny do miasta
Maluch na prąd zaskakuje dynamiką. Pan Sławek przyznaje, że nigdy nie zmierzył przyspieszenia, ale auto spod świateł startuje jak przeciętny samochód segmentu A. Samochód ma 100 kilometrów zasięgu, jego prędkość maksymalna to 90 km/h. - Podróż nim po autostradzie nie byłaby ani wygodna, ani fajna, ale do jazdy po mieście jest wręcz idealny - mówi pan Sławek. Z tyłu, w miejscu spalinowego silnika znajduje się obity tapicerką w pełni funkcjonalny bagażnik. Na desce rozdzielczej wskaźnik paliwa pokazuje zasięg na baterii. Prace nad elektrycznym maluchem nie trwały długo. - Nie więcej niż pół roku, z tym, że dość dużo czasu zajęło oczekiwanie na poszczególne komponenty. Same prace nie zajęły więcej niż miesiąc - mówi pan Jacek. Auto przejechało do tej pory bezawaryjnie 6 tys. kilometrów.
Autor: tol//dap / Źródło: TVN Turbo
Źródło zdjęcia głównego: TVN Turbo