Trwa boom na motoryzacyjnym rynku wtórnym. Komisy są oblegane, auta z ogłoszeń sprzedają się na pniu, mimo że ceny tych nawet mocno używanych - ciągle idą w górę. I tak już od miesięcy. To trend, którego końca na razie nie widać.
- Bardzo wielu kontrahentów zza granicy telefonuje - podkreśla Krzysztof Kawiński, diler aut używanych z Wrocławia.
Dzwonią nawet z Niemiec i innych zachodnich kierunków. To właśnie tam - z Polski za Odrę, a nie odwrotnie - sprzedawane są używane auta.
Rośnie popyt na używane auta
- Eksport na zachód zdecydowanie poszedł do góry - mówi Erik Gajdosech, dyrektor zarządzający Aures Holdings, AAA Auto.
- Sprzedajemy samochody od 25 lat i nie przypominam sobie takich wzrostów sprzedaży aut używanych. Nigdy nie było takich sytuacji. To jest jakiś ewenement - stwierdza Kawiński.
Te auta zyskują na wartości. W ciągu ostatniego roku podrożały i to niemało. - Aż o 20 procent w niektórych segmentach - wyjaśnia Gajdosech.
Zwłaszcza te kilkuletnie - używane, ale w dobrym stanie technicznym. - Tu nawet zdarza się sytuacja, że to są samochody pięcioletnie - mówi Kawiński.
- Mogę powiedzieć na swoim przykładzie: rok temu zakupiłem samochód w salonie, w chwili obecnej jest wart 20 tysięcy (złotych) więcej niż zapłaciłem za niego w salonie. Używany, roczny, już 40 tysięcy (kilometrów) przebiegu - dodaje Artur Kopania, prezes zarządu poleasingowe.pl.
- Mnie spotkała taka sytuacja: mam 4-letniego busa, jechałem z moją ekipą telewizyjną gdzieś i podszedł do mnie pan w Rzeszowie i mówi: panie, ja tego busa biorę. Ja mówię: on ma 4 lata. On mówi: tutaj w Rzeszowie, u dilera to powiedzieli mi, że przez dwa lata nie będzie takiego, to ja dam panu cenę nowego za tego 4-letniego - zaznacza Adam Kornacki, dziennikarz motoryzacyjny TVN Turbo, kierowca wyścigowy.
Wszystko za sprawą przerwanego jeszcze w czasie pandemii łańcucha dostaw. Na nowe auta z salonu trzeba czekać nawet półtora roku. Od ręki dostępne są tylko używane.
- Nie ma nowego, ale jest prawie nowy na gwarancji. Jest relatywnie drogi, ale jest i to jest ten element klucz - tłumaczy Kopania.
Mniejsza podaż na wtórnym rynku motoryzacyjnym
Aut z drugiej ręki też jest mniej. Nie wymieniamy tak często samochodu, bo nie mamy alternatywy w postaci nowszego modelu. Do tego dochodzi inflacja i ceny szybują. Większy jest też popyt, nawet na te starsze egzemplarze.
- W każdym segmencie mamy wzrosty z racji tego, że z naszego doświadczenia, tego co obserwowaliśmy w 2022 roku, samochód cenowo na poziomie 5 tysięcy złotych sprzedawał się w ciągu trzech dni - mówi Kawiński.
Mniej jest ofert w komisach, mniej też w internecie. Nawet o 40 procent w porównaniu z 2019 rokiem. - Jeżeli mieliśmy na jednym z najbardziej popularnych portali w Polsce około 360 tysięcy ogłoszeń, w chwili obecnej jest około 200 tysięcy, to to pokazuje, jak ten potencjał rynku widać - stwierdza Kopania.
- Widzimy zmianę, to jest w medianie ceny - wskazuje Gajdosech.
Według raportu opartego na analizie danych z rynku aut używanych Polacy wydają średnio o około 7000 złotych więcej niż w roku ubiegłym.
- Różnica jest znaczna. Oczywiście kupujemy za to samochód, który jest w wieku podobnym - mówi Gajdosech.
- Rok temu nie było możliwości negocjacji ceny. Klient, przychodząc do naszego salonu, wiedział, że cena jest sztywna, bo jak nie kupi tu, to nie kupi nigdzie - wskazuje Kawiński.
To na szczęście się już zmienia. Kryzys gospodarczy sprawił, że uważniej podchodzimy do zakupów, zwłaszcza tych wspieranych kredytem bądź leasingiem. Używane samochody do 50 tysięcy złotych nadal cieszą się wysokim zainteresowaniem.
- Jeżeli mamy ładny samochód, jesteśmy pierwszym właścicielem, serwisowaliśmy, nie ma nic do ukrycia, naprawdę dostaniemy niespotykanie wysoką cenę - uważa Kopania.
- Wszystko wskazuje na to, że jeżeli inflacja nie opada, to te ceny będą ją gonić i te ceny będą rosły - twierdzi Kornacki.
- W naszej opinii ceny samochodów używanych doszły chyba już do takiego sufitu - mówi Kawiński.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24