Jeszcze nie ucichło oburzenie po zabiciu zdrowej 18-miesięcznej żyrafy imieniem Marius w zoo w Kopenhadze, a już kolejny duński ogród zoologiczny przyznaje, że może w ten sam sposób pozbyć się zwierzęcia. Również żyrafy i - co ciekawe - o tym samym imieniu.
"Guardian", który opisuje całą sprawę, komentuje ją ironicznie: "Jeśli jesteś żyrafą i masz na imię Marius - teraz jest dobry czas, by opuścić Danię". Obrońcom zwierząt nie jest jednak do śmiechu, bo zapowiedzi władz ogrodu zoologicznego Jyllands Park z zachodniej Danii są poważne.Władze zoo przyznają, że jeden samiec żyrafy (spośród dwóch, które obecnie posiada ogród) będzie musiał "zrobić miejsce dla samicy". Tę z kolei ogród może otrzymać w ramach dużego europejskiego programu hodowlanego, do którego przystąpił. Jeśli więc znajdzie się samica żyrafy dla Jyllands Park, a siedmioletni Marius nie znajdzie domu - podzieli los imiennika, przyznają władze zoo i podkreślają, że nie są pod presją protestów jakie rozgorzały wokół kopenhaskiego ogrodu.Ze stanowiska zoo wynika, że nie wiadomo, kiedy samica mogłaby dotrzeć do Jyllands. - Jeśli będziemy musieli dokonać eutanazji Mariusa, zrobimy to - mówi jednak przedstawicielka ogrodu Janni Lojtved Poulsen.Zastrzelony i rzucony na pożarcie lwom
W ubiegłym tygodniu zoo w Kopenhadze - mimo petycji i ofert pomocy - zdecydowało się na zabicie żyrafy. Tłumaczono to dbałością o jakość genów populacji. 18-miesięczne zwierzę o imieniu Marius zostało zastrzelone, a nie uśpione. Żeby część jego mięsa można było rzucić na pożarcie lwom. Bój o Mariusa trwał kilka miesięcy. Petycję w jego sprawie podpisało ok. 27 tys. osób.Decyzja kopenhaskiego zoo zbulwersowała obrońców praw zwierząt, którzy zarzucają placówce barbarzyństwo. Oburzeni są także ci, którzy deklarowali, że wezmą żyrafę do siebie. Tymczasem dyrekcja ogrodu zoologicznego tłumaczy, że polityka ogrodów, które decydują się na udział w procesie hodowli jakiegoś gatunku, "wymaga takich działań".
Autor: //kdj / Źródło: "Guardian"