Mieszkańcy Wielkiej Brytanii protestowali w poniedziałek przeciwko rosnącej fali ksenofobii wobec imigrantów. Z tej okazji zorganizowali "Jeden dzień bez nas". Protesty odbyły się m.in. w Londynie przed budynkiem parlamentu, a także w innych miastach.
Imigranci i Brytyjczycy wyszli 20 lutego na ulice miast pod hasłem "Jeden dzień bez nas", protestowali w ten sposób przeciwko narastającym nastrojom antyimigranckim.
W Liverpoolu przy pomniku Johna Lennona stanął ludzki łańcuch solidarności. Protesty zostały zorganizowane m.in. przez studentów w Leicester i Glasgow. W Londynie na Parliament Square przed parlamentem protestowało około 300-400 osób. Zabrali ze sobą swoje narodowe flagi.
Protest miał też drugą część - tzw. masowy lobbing. Polega on na tym, że każdy obywatel może zażądać spotkania ze swoim posłem. Przed parlamentem ustawiła się długa kolejka. Stojący w niej Brytyjczycy chcieli przekazać swoim parlamentarzystom petycje, aby zapewnić po Brexicie imigrantom te same prawa, jakie mieli dotychczas.
Początek Brexitu
W poniedziałek w brytyjskim parlamencie Izba Lordów zajmie się projektem ustawy pozwalającej rządowi na uruchomienie art. 50. Traktatu Lizbońskiego. Przewiduje on, że "każde państwo członkowskie może, zgodnie ze swoimi wymogami konstytucyjnymi, podjąć decyzję o wystąpieniu z Unii".
Wcześniej na początku lutego brytyjska Izba Gmin, niższa izba parlamentu, poparła w trzecim czytaniu rządowy projekt ustawy upoważniającej premier Theresę May do rozpoczęcia procedury wyjścia z Unii Europejskiej. Parlamentarzyści odrzucili wszystkie zgłoszone poprawki, w tym propozycję udzielenia przez Wielką Brytanię jednostronnej gwarancji prawa rezydencji dla obywateli UE mieszkających w Wielkiej Brytanii. To właśnie jeden z głównych powodów poniedziałkowego protestu - imigranci chcą żyć w Zjednoczonym Królestwie na tych samych zasadach jak dotychczas, niezależnie od tego, czy dojdzie do Brexitu.
Autor: kło/adso / Źródło: TVN4 BiS, tvn24.pl