Nasz czytelnik zarzucił wykonawcy prac przy Radiowej fuszerkę. Jego zdaniem, po załataniu dziury na jezdni pojawiły się "górki i doliny". - To jeszcze nie koniec robót - odpowiadają drogowcy.
"Na ul. Radiowej, od ul. Kaliskiego w kierunku ul. Kutrzeby prowadzone były wykopy ziemne. To akurat jest zrozumiałe, bo prawdopodobnie budowano kanalizację. Po zasypaniu wykopu, położono asfalt. I tu jest właśnie szkopuł. Pas asfaltu wykonany jest bardzo niechlujnie. W środę przejeżdżając tamtędy widziałem jak to jest robione, aż się chciało wysiąść z samochodu i potrząsnąć tymi "fachowcami". Nie zauważyłem także walca, do ugniatania asfaltu. Skutkiem tego nawierzchnia wygląda jakby kładziono ją na kartoflisku. Górki i doliny przypominają Bieszczady w miniaturze" - napisał na warszawa@tvn.pl Andrzej.
"Nie jestem fachowcem w kwestii asfaltowania ale wydaje się, że należałoby nakazać sfrezowanie położonego odcinka, a następnie wykonanie go w standardzie pozostałej części jezdni" - zauważył nasz czytelnik.
Dokończą w weekend
Na miejsce we wtorek wybrał się nasz reporter, który potwierdził to, co zauważył nasz czytelnik. - Droga jest wyboista, wygląda jakby ktoś chciał zakończyć prace bardzo szybko - zauważył Artur Węgrzynowicz.
O komentarz poprosiliśmy Zarząd Dróg Miejskich, któremu podlega ulica Radiowa. Rzecznik prasowy Mikołaj Pieńkos twierdzi, że remont ma związek z pracami kanalizacyjnymi, a wyboista nawierzchnia to rozwiązanie tymczasowe. - Robione było przyłącze kanalizacyjne przez zewnętrzną firmę, na zlecenie dewelopera budującego osiedle w pobliżu. To on jest odpowiedzialny za remont tej drogi - zastrzega Pieńkos. I dodaje: - Prace nie zostały dokończone, bo do tego trzeba zamknąć ulicę. Będą kończone w najbliższy weekend.
Zapewnia też, że drogowcy sprawdzą ulicę po zakończeniu prac i dopiero wtedy ją "odbiorą". Albo nakażą wykonanie poprawek.
md/r