Już nie raz ratowały życie i pozwalały namierzyć groźnych przestępców. Kamery miejskiego monitoringu i mobilnych centrów to jedno z podstawowych narzędzi pracy policji. Z tej perspektywy na miasto patrzył reporter TVN Warszawa Leszek Dawidowicz.
Co można zrobić, by ukraść wart 300 złotych telefon? Dwóch bandytów z Targówka pobiło człowieka czekającego na autobus. Nie wystarczyło im, że go okradli - na zdjęciach z kamery widać dokładnie, że choć mają już swoją zdobczy, wciąć biją go i kopią.
Internwecja policji była szybka i skuteczna. Dwóch chuliganów zostało zatrzymanych. Nie mają sobie jednak nic do zarzucenia. - Ja go nie kopałem. Tylko raz go uderzyłem, bo uderzył mnie pierwszy - zarzeka się jeden z mężczyzn. Nagranie wystarczy jednak, żeby został tymczasowo aresztowany.
Ratują też życie
Zresztą nie tylko on. Dzięki zapisowi wideo tygodniowo zatrzymywanych jest od od kilkunastu do kilkudziesięciu nawet osób. Na monitorach w centrum oglądowym można było zobaczyć już wiele zdarzeń, np. walkę dwóch kobiet, które pokłóciły się o poznanego w klubie mężczyznę.
Policjanci nie mają wątpliwości; kilkaset kamer ułatwia im codzienną pracę. - Dzięki tym kamerom są większe możliwości patrzenia na to, co dzieję się na stołecznych ulicach - mówi Maciej Karczyński, rzeczni stołecznej policji.
Jak się okazuje, oko wielkiego brata pozwala również ratować życie. Tak było w przypadku leżącego na chodniku mężczyzny, którego zauważyli operatorzy. Na miejsce przyjechało pogotowie. Okazało się, że to to cukrzyk i został odwieziony do szpitala.
Leszek Dawidowicz ran/roody