Odchody, prowizorycznie legowiska, wyrwane drzwi, potłuczone szyby - windy dla niepełnosprawnych i przystankowe wiaty są regularnie dewastowane. Koszty idą w miliony, a urzędnicy grożą, że przestaną naprawiać. Nie pomagają nawet nowe technologie, więc ratusz sięga po ostateczną broń: pomoc pasażerów.
Naprawa tej wiaty na skrzyżowaniu al. Wilanowskiej z Modzelewskiego trwała jedynie 15 minut. Pracownicy pogotowia przystankowego szybko uporali się ze wstawieniem wybitej szyby.
Ręce pełne roboty
Ale podobnych interwencji Pogotowie Przystankowe ma po kilka dziennie. - Wybite szyby, pomalowane pleksi - wandale starają się, żeby było sporo pracy - mówi rozmowie z tvnwarszawa.pl jeden z konserwatorów.
- Wiaty dzielą się na te, które były i te, które dopiero będą zdewastowane - przyznaje Andrzej Skwarek, rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego.
A naprawy kosztują. Nowe szyby, zrywanie plakatów, wymiana zdewastowanych ławek i słupków - miasto wydaje na to około miliona złotych rocznie. ZTM wszystkie takie przypadki skrzętnie archiwizuje, a dokumentacja pokazuje, że "fantazja" wandali nie zna granic. Oto część tego niewesołego archiwum:
Setki zdjęć dewastacji
Na tym nie koniec miejskich wydatków na walkę z wandalami. Kolejne setki tysięcy złotych traci przez to Zarząd Dróg Miejskich. Głównie na naprawy wind przy kładkach i przejściach podziemnych. Od stycznia dewastacji było tyle, że pieniądze na ten rok już się skończyły.
Było co naprawiać: mechanizmy, szyby, guziki - te części wind padały ofiarą wandali. Rzecznik ZDM ma w swoim pokoju kolejny stos płyt ze zdjęciami zniszczonych obiektów. Robią je firmy odpowiedzialne za konserwację.
Oto część dokumentacji:
Strata dla pasażerów
W akcie desperacji drogowcy zapowiedzieli, że... zniszczone i niedziałające obiekty po prostu zamkną. To uderzyłoby jednak głównie w tych, którym windy i podnośniki miały umożliwić sprawne i bezpieczne poruszanie się po mieście. - Oznaczałoby wypchnięcie nas na ulicę - podkreśla Marek Sołtys, znany jako Szalony Wózkowicz.
ZTM co prawda nie straszy, ale wiadomo, że dewastacje przystanków uderzają przede wszystkim w pasażerów. Wybite szyby dają się we znaki, szczególnie przy zmiennej pogodzie. Zerwane rozkłady i brak ławek to kolejne niedogodności.
O czymś takim, jak estetyka w ogóle nie ma co wspominać.
Co dalej?
Urzędnicy szukają więc sposobu, by zmniejszyć skalę zniszczeń. ZTM postawił na proste rozwiązanie. Nawiązał współpracę z policją, strażą miejską i... pasażerami. - Akcja "Powiadom, nie toleruj" przynosi rezultaty - przekonuje Skwarek. I apeluje: - Jeśli widzisz, że ktoś niszczy przystanek lub autobus albo okrada współpasażera, możesz zgłosić to pod numerem 112 lub wysłać sms o treści "POMOC" do straży miejskiej, na numer 723 986 112.
Jak mówi rzecznik, to właśnie dzięki zgłoszeniom przestępstw w komunikacji jest coraz mniej, a wandale częściej wpadają na gorącym uczynku. - Statystyki mówią same za siebie - podkreśla.
Z danych policji wynika jednak, że różnica między liczbą dewastacji w kolejnych latach nie jest znacząca. Ale tendencja spadkowa utrzymuje się. Według ZTM, w autobusach, tramwajach, metrze i na przystankach popełniono w zeszłym roku 2580 przestępstw. W 2009 roku było ich 2833, a, w 2008 - 3106.
Do 1137 przestępstw doszło w autobusach (rok wcześniej było ich 1209, a dwa lata wcześniej - 1288), w tramwajach zanotowano 920 zdarzeń (w 2009 - 1046, a w 2008 - 1239). Na przystankach popełniono w ubiegłym roku 294 przestępstw, a w metrze - 229.
Drogowcy liczą z kolei na pomoc organizacji pozarządowych. - Chcemy, żeby pomogły nam w edukacji, do czego te windy służą - wyjaśnia Sobieraj.
Wspierać ma ich monitoring. Jeszcze tego lata drogowcy wymienią najczęściej dewastowane podnośniki przy rodzie Dmowskiego. Nowe kabiny będą nie tylko monitorowane, ale też wyposażone w system, który umożliwi ochronie zwrócenie uwagi osobie, która nie będzie wiedziała, do czego służy winda. Z głośnika polecą nagrane wcześniej komunikaty.
- To projekt pilotażowy - zastrzega Sobieraj. Jeśli się sprawdzi, podobne windy mają szansę pojawić się w całym mieście. To też będzie kosztować, ale daje szansę, że z infrastruktury będzie można korzystać dłużej.
"To nowe formy przemocy"
Niestety, dewastacje zdążyły się już wpisać w krajobraz Warszawy. - Raz ktoś zniszczył nawet wiatę pod siedzibą ZTM - przyznaje Skwarek.
Windy niszczone są zarówno w ruchliwym centrum, jak i na obrzeżach. Skąd takie zachowania? - To tak zwane nowe formy przemocy - tłumaczy socjolog z Akademii Humanistycznej Łukasz Jurczyszyn. - Zjawisko dotyczy miast i przedmieść w społeczeństwach zachodnich lub tych, które idą ich śladem - mówi. I tłumaczy: - Nowe formy przemocy to tak zwana miękka przestępczość: palenie śmietników, picie alkoholu w miejscach publicznych, hałasowanie na klatce, ale też niszczenie infrastruktury, a nawet przeklinanie na ulicy.
Powody? - Wykluczenie społeczne, bezrobocie - wylicza Jurczyszyn. - Coraz częściej dotyczą one także wykształconej klasy średniej. Dochodzi frustracja osobista na tym tle - podkreśla, zwracając uwagę, że funkcjonujący w komunikatach urzędników stereotyp wandala lub chuligana bywa daleki od rzeczywistości.
"Nie toleruj, powiadom"
O aktach wandalizmu można informować policję i straż miejską, dzwoniąc pod numery alarmowe 112 lub 986. Pasażerowie mogą także powiadomić straż miejską smsem na numer 723 986 112.
Milena Zawiślińska
Źródło zdjęcia głównego: ZTM