Wiceminister kultury nie będzie domagał się dymisji stołecznego konserwatora zabytków, mimo że ten nie przeprowadził konsultacji z UNESCO w sprawie biurowca nieopodal kolumny Zygmunta.
- Mimo że miał na piśmie opinię wydaną przez Narodowy Instytut Dziedzictwa, która mówiła wprost, że tę decyzję należy skonsultować z UNESCO, stołeczny konserwator doszedł do wniosku, że tego nie trzeba konsultować, ponieważ inwestycja nie leży w granicach samego wpisu, lecz na jego granicy. Wywołuje to u mnie potężną irytację - komentował Żuchowski.
Dodawał też, że stołeczny konserwator zabytków miał wystarczająco dużo czasu, by skonsultować się z Centrum Światowego Dziedzictwa i wypracować projekt, który spełniałby warunki.
W momencie podejmowane decyzji odnośnie biurowca przy Podwalu, konserwatorem była Ewa Nekanda-Trepka. Natomiast dokumenty w tej sprawie podpisał jej zastępca, a dziś stołeczny konserwator Piotr Brabander.
Irytacja nieco mniejsza
Kilka dni po konferencji emocje opadły. Wiceminister Żuchowski, poprzez biuro prasowe resortu kultury poinformował: - Nie będę wnioskował do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz- Waltz o wyciągnięcie konsekwencji wobec stołecznego konserwatora zabytków, za brak konsultacji z UNESCO w sprawie budynku przy Podwalu.
Mimo naszych pytań, Żuchowski nie uzasadnił swojej decyzji. Raport UNESCO ma natomiast zostać upubliczniony dopiero w czwartek.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że także w najbliższy czwartek Rada Warszawy zajmie się nowym statutem Muzeum Historycznego Warszawy. Kieruje nim Nekanda-Trepka. Jeśli radni przyjmą projekt, będzie ona miała w swoich obowiązkach "formowanie opinii eksperckich w zakresie zarządzania miejscem światowego dziedzictwa UNESCO". To o tyle zaskakujące, że po zamieszaniu z Podwalem, prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz odwołała Nekandę-Trepkę z funkcji... pełnomocnika ds. kontaktów z UNESCO.
Sporna inwestycja
Biurowiec, który powstaje na rogu Senatorskiej i Podwala, na działce odzyskanej jakiś czas temu od miasta przez specjalizującego się w skupowaniu roszczeń biznesmena Macieja Marcinkowskiego. Budynek ma mieć współczesny charakter luźno nawiązujący do staromiejskiego charakteru otaczającej zabudowy.
Kontrowersje wzbudza zarówno sam fakt budowy w tym miejscu, jak i forma budynku, w szczególności masywny dach.
Gdy wokół inwestycji wybuchło zamieszanie, okazało się że to nie jedyne wątpliwości. Wszyło na jaw, że zwracając działkę miasto oddało też inwestorowi kawałek przebiegającego pod nią tunelu trasy W-Z. A przy projekcie pracował syn urzędniczki, która wydawała pozwolenie na budowę. Z tego powodu ratusz nakazał wstrzymanie prac i zapowiedział kontrolę postępowania zakończonego wydaniem decyzji.
bf/roody
Źródło zdjęcia głównego: TVN24