- Nigdy nie ukrywaliśmy tego, że w naszym kebabie jest mieszanka mięsa z baraniny i wołowiny - powiedziała w rozmowie z tvnwarszawa.pl Justyna Sypka-Abdulloh, współwłaścicielka sieci tureckich restauracji.
Sypka-Abdulloh, współwłaścicielka sieci barów Amrit zabrała głos po tym, jak na stronie internetowej sieci pojawiła się informacja, że w menu słowo "baranina" zastąpiono słowem "wołowina".
- Musieliśmy zmienić nazewnictwo. Sugerowała nam to inspekcja handlowa, w kontekście nowych unijnych regulacji, które wchodzą w życie w przyszłym roku - tłumaczy w rozmowie z tvnwarszawa.pl.
Za rok nowe przepisy
Chodzi o rozporządzenie w sprawie przekazywania konsumentom informacji na temat żywności. Te mają być teraz bardziej szczegółowe i dokładne.
Nowe przepisy mają wejść w życie dopiero w grudniu przyszłego roku, ale już teraz producenci żywności i restauratorzy zaczynają się dostosowywać.
W przypadku kebabu, w nazwie trzeba będzie podawać to mięso, którego ilość przeważa w potrawie. Dlatego teraz w menu będzie się pojawiać słowo "wołowina".
Co jesz w cienkim cieście?
Zaskoczenia nie kryją konsumenci dania, które wprawdzie lata świetności ma w Warszawie już za sobą, ale wciąż stanowi jedną z popularniejszych ulicznych potraw. - Co jedliśmy do tej pory? - zastanawiają się.
- My nie jesteśmy pierwsi w Warszawie, którzy tak zrobili. Zmiany będą musiały wprowadzić wszystkie lokale z kebabem - zastrzega Sypka-Abdulloh. I dodaje: - Baranina jest mięsem tłustym, ma specyficzny zapach i wysoką cenę, jak na polski rynek. Dlatego w naszym kraju nie znajdziemy lokalu, gdzie kebab jest podany z mięsa ze 100 procentową zawartością baraniny - przekonuje.
Dlaczego, więc od początku nie stosowano nazwy "wołowina"? - Dostosowaliśmy się do rynku, który narzucił takie nazewnictwo - mówi wymijająco Sypka-Abdulloh.
bf/roody
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu