W środę włoskie służby nadal poszukiwały babci i pięciomiesięcznego dziecka. Zaginęli po tym, jak włoską miejscowość Montecatini Val di Cecina nawiedziła powódź. Akcję utrudniają zniszczenia spowodowane spływem wody z rzek, które mocno wezbrały po ulewach.
W środę trwała akcja poszukiwawcza babci i pięciomiesięcznego chłopca, niemieckich turystów, którzy zostali porwani przez wezbraną wodę we wtorek. Przebywali w domu w miejscowości Montecatini Val di Cecina w Toskanii, gdzie dotarła woda powodziowa. Wcześniej udało się uratować rodziców dziecka oraz dziadka, którzy przed powodzią schronili się na dachu budynku.
W akcji brali udział nurkowie, psy oraz drony.
- Pozostała ogromna ilość gruzów, a także powalone drzewa. To utrudnia dostęp - opisał w środę w rozmowie z agencją Reuters Giorgio Ciappei, dowódca włoskich strażaków. Akcja poszukiwawcza prowadzona była także z powietrza.
Jak relacjonują lokalne media, rodzina turystów z Niemiec przyjechała do Montecatini Val di Cecina około 10 dni temu.
Katastrofalne zniszczenia
W poniedziałek Toskanię nawiedziła fala ekstremalnych opadów deszczu. Jak poinformował prezydent regionu Eugenio Giani, w ciągu sześciu godzin lokalnie spadło nawet 226 litrów wody na metr kwadratowy. Z brzegu wystąpiła między innymi rzeka Sterza, która zalała Montecatini Val di Cecina oraz inne okoliczne miejscowości.
Fala wody zniszczyła część miejscowości. Jak przekazał w mediach społecznościowych burmistrz Montecatini Val di Cecina, stan niektórych dróg jest krytyczny. "Takich zniszczeń w naszej najnowszej historii jeszcze nie było" - napisał Francesco Auriemma.
Źródło: Reuters, Corriere.it, ENEX, PisaToday, Punto Radio, Il Fatto Quotidiano