Powodzie mogą być największym utrapieniem mieszkańców Wielkiej Brytanii . Według ekspertów, do 2035 roku ryzyko ich wystąpienia może wzrosnąć aż czterokrotnie. Powodem mają być zmiany klimatyczne.
Temat powodzi jest bardzo aktualny na Wyspach. Od kilku tygodni mieszkańcy Wielkiej Brytanii zmagają się z zalaniami i podtopieniami.
To właśnie woda może stać się główną przyczyną klęsk żywiołowych w nadchodzących latach. Eksperci zgromadzeni wokół Environment Agency, rządowej agencji zajmującej się sprawami środowiska naturalnego, alarmują o zwiększenie nakładów na walkę z powodziami.
Potrzeba gigantycznych pieniędzy
Eksperci zwracają uwagę na spadek nakładów na ochronę przeciwpowodziową. W tym roku środki przeznaczone na walkę z żywiołem są o 12 procent niższe, niż nakłady przekazane w roku ubiegłym. Tymczasem Environment Agency uważa, że aby nadążyć za zmianami klimatycznymi, które powodują powodzie, inwestycje w infrastrukturę muszą wzrosnąć o 20 milionów funtów rocznie.
Walka z powodziami, może nie być aż tak prosta jak się wydaje. Rządowi doradcy poinformowali, że w ciągu ostatnich 10 lat o 12 procent wzrosły inwestycje budowlane na terenach usytuowanych wzdłuż rzek, które są narażone na wielokrotne zalewanie.
Eksperci alarmują, że jeśli brytyjska infrastruktura przeciwpowodziowa nie zostanie zmodernizowana, to w 2080 roku walka ze skutkami żywiołu może kosztować podatników aż dwanaście miliardów funtów rocznie.
Druga strona medalu
Eksperci podkreślili, że prócz zwiększonego ryzyka zalań niedobór wody może stać się istotnym zagrożeniem w niektórych częściach Wielkiej Brytanii. Zużycie wody w gospodarstwach domowych na Wyspach jest jednym z największych w Europie. Według szacunków, zachęcenie do mniejszego poboru wody może przynieść oszczędności rzędu 700 milionów litrów wody dziennie. Tyle zmieściłoby się w 14 tysiącach cystern.
Autor: adsz/rs / Źródło: Reuters