W poniedziałek na portalu wsi Henrykowo w gminie Orneta pojawił się wpis na temat wilka, który przez kilka dni ukrywał się w psiej budzie.
"Zwierzę przez pewien czas przebywało na gospodarstwie, nie wzbudzając podejrzeń. Dopiero po bliższym przyjrzeniu się zauważono jego wilcze cechy" - napisał administrator konta.
Odłączył się od stada przez świerzb
Jak przekazała portalowi tvnmeteo.pl dr hab. Sabina Pierużek-Nowak, prof. UW, prezeska Stowarzyszenia dla Natury "Wilk", odnalezione zwierzę miało około 10 miesięcy i zaszyło się w budzie z powodu świerzbu, choroby skóry wywoływanej przez pasożyta skóry.
- Te maleńkie roztocza, drążące kanaliki w skórze, powodują nieznośny świąd. Zwierzę się nieustannie drapie, wydrapując sobie sierść i rany na ciele. W krótkim czasie traci okrywę włosową na dużej powierzchni ciała. To generuje straty energii, niedogrzanie i ogromne zapotrzebowanie na pokarm. Jednocześnie rany i strupy na skórze powodują ogromne trudności z poruszaniem się i uniemożliwiają towarzyszenie swojej grupie rodzinnej podczas polowań i posiłków - powiedziała prof. Sabina Pierużek-Nowak. - Jeśli wilk szuka schronienia w stodole, albo psiej budy, to znaczy, że choroba jest już bardzo zaawansowana, a organizm jest skrajnie wycieńczony. Taki wilk jest apatyczny, słaby i straszliwie wychudzony, traci nawet 50 procent masy ciała - podkreśliła ekspertka.
Prezeska Stowarzyszenia dla Natury "Wilk" poinformowała, że po odnalezieniu przez służby młody wilk został poddany eutanazji.
- Świerzb jako jednostka chorobowa jest naturalnym czynnikiem śmiertelności dzikich zwierząt. Nie należy ich ograniczać, ponieważ to są bardzo istotne mechanizmy wpływające na zdolność przystosowania się do warunków środowiskowych i utrzymaniu w populacji korzystnych genów warunkujących większą odporność na choroby - tłumaczyła Pierużek-Nowak.
Ekspertka dodała, że likwidacja świerzbowca środkami farmakologicznymi nie jest wprawdzie czasochłonna, ale gęsta sierść odrasta znacznie dłużej, co wyklucza, szczególnie w zimie, szybki powrót takiego wilka do lasu. Tymczasem długi pobyt w ośrodku rehabilitacji powoduje, że zwierzę przyzwyczaja się do ludzi, uczy się korzystać z pokarmu dostarczanego przez człowieka, i po uwolnieniu korzysta z tych doświadczeń stając się osobnikiem konfliktowym, co w przypadku wilka, skutkuje wyrokiem śmierci.
- Celem mądrze pojmowanej rehabilitacji dzikich zwierząt jest szybkie uwolnienie zwierzęcia do środowiska naturalnego, a nie leczenie na siłę i zamknięcie do końca życia w niewoli. W stosunku do osobnika, który urodził się w lesie i spędził tam dotychczasowe życie, umieszczenie go za kratami jest jednoznaczne ze znęcaniem się nad nim, ponieważ wilk nigdy nie zrozumie, dlaczego został zamknięty i będzie do śmierci próbował się wydostać na wolność za wszelką cenę - podkreśliła. Ponadto umieszczenie takiego osobnika na wybiegu z innymi niespokrewnionymi wilkami prędzej czy później kończy się krwawymi konfliktami.
"Przeżył horror"
Zdaniem prof. Sabiny Pierużek-Nowak eutanazja skróciła cierpienie 10-miesięcznego wilka.
- Ten wilk przeżył horror, przez wiele tygodni jego życie przepełnione było niewyobrażalnym cierpieniem. Niestety decyzja o poddaniu go eutanazji była jedyną słuszną w tej sytuacji. Trzymanie go w ośrodku rehabilitacji lub w jakimkolwiek zamkniętym ośrodku przez długi czas byłoby dla niego jeszcze większą traumą.
Autorka/Autor: fw
Źródło: tvnmetep.pl, Henrykowo (gmina Orneta)/Facebook
Źródło zdjęcia głównego: AdobeStock