Uwolniono wilczycę, która spędziła we wnyku co najmniej tydzień. O uwięzionym i bardzo agresywnym zwierzęciu poinformowali leśników geodeci, którzy pracowali w okolicach miejscowości Sajzy nieopodal Ełku.
W piątkowe popołudnie Maciej Jasina, leśniczy Leśnictwa Wilczego, został poinformowany przez geodetów pracujących w okolicach miejscowości Sajzy (gmina Ełk, woj. warmińsko-mazurskie), o próbującym ich zaatakować wilku. Ze słów geodetów wynikało, że zwierzę rzucało się i warczało, siedząc na zadzie w świerkowym zagajniku. Jako, że nie jest to zachowanie normalne dla tego gatunku, Jasina udał się we wskazane miejsce.
Wilk spędził we wnyku co najmniej tydzień
Oczom leśniczego ukazał się wstrząsający widok - w kępie gęstych świerków siedział skulony wilk. Jego prawa tylna łapa była uwięziona w grubym, przymocowanym do drzewa wnyku, a pnie drzew w promieniu dwóch metrów były poobgryzane. Zestresowane zwierzę, szalejące z bólu i bezsilności, bo nie mogło się uwolnić, atakowało wszystko, co znalazło się w zasięgu jego zębów.
Zdaniem leśniczego wilczyca spędziła we wnyku co najmniej tydzień. Pomimo że była wyraźnie osłabiona, zachowywała się agresywnie i nie pozwalała się do siebie zbliżyć. Po przybyciu na miejsce inżyniera nadzoru i straży leśnej Nadleśnictwa Olecko, podjęto decyzję o wezwaniu weterynarzy.
Odeszło o własnych siłach
Jak donoszą Lasy Państwowe, po zaaplikowaniu przez weterynarza środka uspokajającego, przystąpiono do właściwej akcji ratunkowej. Oswobodzono łapę zwierzęcia z wnyku oraz dokonano wnikliwych oględzin: w pułapkę kłusownika wpadła wadera około cztero-pięcioletnia, średniej wielkości i w dobrej kondycji ogólnej. Oprócz otarcia uwiezionej łapy oraz ogólnego osłabienia, nie stwierdzono innych kontuzji. Po zdezynfekowaniu rany zwierzę wstało i o własnych siłach ruszyło w leśne ostępy.
Autor: map//kdj / Źródło: Lasy Państwowe