Ratownicy GOPR dotarli do dwóch turystów, którzy utknęli w rejonie Babiej Góry. Zostali sprowadzani na dół. Byli wychłodzeni, ale ich zdrowiu i życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
- Poszkodowani to dwaj mężczyźni w wieku 31 i 39 lat z Żor - powiedział TVN Meteo Jerzy Siodłak, naczelnik beskidzkiej grupy GOPR.
Pierwszy z nich był sprowadzany z okolic Przełęczy Brona do schroniska Markowe Szczawiny. Drugi z Przełęczy Krowiarki (byli w różnych miejscach).
Groźny finał biwaku
Biwakowali w okolicy Babiej Góry, ale warunki na szczycie zmieniły się radykalnie. Pojawiły się intensywne opady śniegu i huraganowy wiatr, które uniemożliwiły mężczyznom samodzielne zejście. W takich warunkach nie mogą natomiast pozostać na noc w miejscu biwakowania.
Mężczyźni wezwali GOPR przez telefon komórkowy. Kontakt z nimi był utrudniony ze względu na trudne warunki pogodowe.
- Są bezradni, proszą o pomoc - mówił we wtorek około godziny 20:00 TVN Meteo ratownik GOPR.
24 ratowników pieszo do celu
Do akcji wyruszyło 24 ratowników z beskidzkiej i podhalańskiej grupy GOPR. Dotarli do mężczyzn i zaczęli sprowadzać ich z góry. Robią to bez pomocy ciężkiego sprzętu.
- Ratownicy muszą zdać się jedynie na swoją wytrzymałość i sprawność, bo przy takiej pogodzie uruchomienie skuterów śnieżnych, czy śmigłowca ratunkowego jest niemożliwe - tłumaczył Siodłak.
Według ostatnich doniesień życiu mężczyzn nie zagraża niebezpieczeństwo.
Autor: mm/mj,ŁUD / Źródło: TVN Meteo