Sytuacja pogodowa stabilizuje się, ale sytuacja hydrologiczna wciąż jest trudna. W wielu miejscach są przekroczone stany alarmowe i ostrzegawcze. Eksperci podkreślają, że największym zagrożeniem jest teraz przemieszczająca się fala kulminacyjna na Odrze.
Fala, która powstała na południowym zachodzie kraju, obecnie znajduje się przed Wrocławiem.
Jak poinformował wieczorem w poniedziałek Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) w mediach społecznościowych, fala wezbraniowa przemieszcza się od miasta Kędzierzyn-Koźle po Opole.
"Fala wezbraniowa jest bardzo długa i spłaszczona oraz niższa niż w 1997 roku. Stany alarmowe są przekroczone na całej górnej Odrze" - napisano na portalu X.
Powódź 2024. Fala kulminacyjna na Odrze - kiedy dotrze do Wrocławia
Prognozy wskazują, że szczyt fali znajdzie się w stolicy Dolnego Śląska za dwa dni.
- Ta woda dotrze za mniej więcej dobę do Wrocławia, natomiast kulminacja, czyli ten maksymalny punkt, kiedy woda zacznie rosnąć, nastąpi za około dwa dni, a więc w środę, 18 września - informował w poniedziałek przed południem synoptyk i hydrolog IMGW Jan Szymankiewicz.
Według ekspertów poziom wody może sięgnąć kilku metrów, ale w w porównaniu z 1997 rokiem fala będzie niższa o około 1-2 metry. Nie zmienia to jednak faktu, że przekroczony zostanie stan alarmowy, co oznacza, że rzeka wystąpi z brzegów.
- Pomimo że ta fala będzie nieco niższa niż podczas powodzi tysiąclecia, zdecydowanie zalecamy wysoką ostrożność i przygotowanie miasta na przyjęcie tej wody, bo nadal będzie to sytuacja związana z mocnym zagrożeniem powodziowym - podkreślał Jan Szymankiewicz.
Gdzie będzie przemieszczać się fala
Ekspert podkreślił, że w najbliższym czasie fala wezbraniowa będzie przemieszczać się na linii miast Oława - Wrocław. Według wstępnych szacunków synoptyków w Oławie poziom wody może wzrosnąć do siedmiu metrów.
- Nasze modele wskazują, że jeszcze pod koniec tego tygodnia, przez weekend, fala będzie się przemieszczać w dół rzeki. Właściwie na całej Odrze będą przekroczone stany alarmowe - zaznaczył Jan Szymankiewicz.
Hydrolog dodał, że według wstępnych szacunków w niedzielę początek fali zaznaczy się wzrostami w Szczecinie.
Oprócz głównej fali mogą pojawić się również wcześniejsze wzrosty na Odrze Środkowej, a to za sprawą lewostronnych dopływów z rejonu Bobru i Kaczawy.
Sytuacja na górnych odcinkach Odry
Stopniowa stabilizacja pojawia się na górnych odcinkach Odry, a na jej dopływach zaznaczają się pierwsze spadki. Pomimo to nadal przekroczone są stany ostrzegawcze i alarmowe.
- W Kłodzku woda już wysycha, na ulicach można szacować straty i ogrom zniszczeń. Ale to, że są pierwsze spadki, jeszcze nie znaczy, że sytuacja jest stabilna. To oznacza, że nie dopływa kolejna woda deszczowa - mówi ekspert IMGW.
Jak dopowiadał w poniedziałek po południu Dariusz Witkowski, także synoptyk i hydrolog z IMGW, w najbliższym czasie w Koźlu może pojawić się nieznaczny wzrost do 20 cm, w Opolu podobnie.
- Ale już najtrudniej będzie od ujścia Nysy Łużyckiej, bo tu pojawią się wzrosty powyżej poziomów alarmowych. Jedynie przed Wrocławiem, na stacji Trestno, mamy strefę wody wysokiej, ale prognozy wskazują, że poziom wody będzie wzrastał z każdą godziną. Także dziś w nocy i jutro w godzinach porannych może zostać przekroczony stan alarmowy w tym punkcie.
Mniej opadów, ale wciąż duże zagrożenie hydrologiczne
- Pod kątem hydrologicznym sytuacja nadal jest bardzo niebezpieczna i bardzo trudna. Kulminacja tej fali wezbraniowej nastąpi w ciągu następnych dni - mówił Jan Szymankiewicz z IMGW.
Pozytywną informacją są prognozy, które wskazują, że w najbliższych dniach ustaną opady deszczu i pojawi się słoneczna, ciepła pogoda.
- Niż genueński Boris wraz z końcem weekendu odsunął się znad naszego kraju, więc od rana nie notujemy już takich opadów. Jedynie jakieś przelotne, to już nie są te sumy, to już nie jest oddziaływanie tego niżu, więc pod kątem opadowym sytuacja będzie korzystna - podkreślał ekspert. Dodał, że największym zagrożeniem będzie teraz przemieszczająca się fala kulminacyjna.
Źródło: tvnmeteo.pl, IMGW
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Maciej Kulczyński