Połonina jak wielki pająk i "teraz już z górki". Bieg Rzeźnika

Bieg Rzeźnika 2015
Bieg Rzeźnika 2015
Bieg Rzeźnika 2015

Tego startu miało nie być. A potem okazało się, że nas wylosowali. Wystartowaliśmy, zmierzyliśmy się z połoninami i dobiegliśmy do mety.

Drugi stycznia. Siedzę w fotelu-krześle zawinięta w długi sweter, na nogach skarpety, piję poranną kawę, jem śniadanie. Grzebię w necie, jeszcze nie do końca ogarniam rzeczywistość w nowym roku. Szykuję się do wyjazdu na Ełcką Zmarzlinę, czyli 50 km na orientację. Ma nie być mrozu, ale ja ciągle boję się, że zmarznę. To po tym, co działo się w listopadzie na Funeksie...

I w ten leniwy poranek w oknie mejla pojawia się (1).

Temat: Rzeźnik

"Cześć, zapisujemy się?:) Pewnie i tak nas nie wylosują, ale może..."

Mejl jest od Bernarda, z którym biegliśmy w grudniu Nocną Masakrę, czyli ostatnią w 2014 "50" w Pucharze Pieszych Maratonów na Orientację. Udało się nam wtedy zrealizować cele (mój: zwycięstwo i odsadzenie rywalki, Bernarda: żeby pobiec "przyzwoicie" i nie stracić punktów do trzeciego miejsca w pucharze za cały rok). Początkowo jestem na "nie", ale im dłużej oglądam trasę (77 km z Komańczy do Ustrzyk Górnych), tym bardziej przekonuję się do tego pomysłu. "Pewnie i tak się nie dostaniemy" - myślę sceptycznie i piszę, że OK. Jakież jest nasze zdziwienie, gdy okazuje się... że jednak jedziemy. Ups!

Przez pół roku odliczam do tego startu. Czasem bardziej niecierpliwie, ale zwykle mniej - wydaje się, że za mało treningu, że za słabi, że Bieszczady nas złamią. Poza tym jest jeszcze tyle startów po drodze, że naprawdę mam o czym myśleć poza Rzeźnikiem. W kwietniu i maju wiem już, że treningu za mało nie mam - tylko w maju same weekendowe starty sumują się do niemal 250 km. Bez żadnych dolegliwości, przeciążeń, zbytniego zmęczenia. "Jeżeli to dałam radę, to na Rzeziu będzie już z górki" - utwierdzam się w przekonaniu. Benek ma na odwrót - kontuzja w pierwszej połowie roku wyeliminowała go z treningów. Od stycznia jego treningi to może 300 km. W 12 godzin nie ma szans, ale 13-14 godzin jest w naszym zasięgu - szacuje nasze możliwości Bernard jeszcze przed biegiem.

Trasa Biegu Rzeźnikabiegrzeznika.pl
Profil trasy Biegu Rzeźnikabiegrzeznika.pl

Start

Ruszamy wcześnie - o 3 rano. Ponoć właśnie wtedy wstaje nowy dzień i faktycznie na horyzoncie trochę się rozjaśnia. Ale generalnie jest ciemno. Większość zawodników ma na czołach latarki, co powoduje, że szeroką drogą - naszym pierwszym odcinkiem trasy - sunie rozświetlona wstęga.

Słychać tylko hipnotyzujący szelest ubrań i chrzęst butów. I jeszcze nawoływanie. Jest ciemno, wszyscy skupieni, "żeby nie za szybko", "żeby się przecisnąć". Tak bardzo, że czasem gdzieś w tłumie zawieruszy się partner. - Tomek? Ania? Jestem. Tutaj. Z tyłu. Z przodu - padają odpowiedzi. Według zasad na Rzeźniku ludzie z poszczególnych par (a bieg jest tylko w parach, samemu startować nie mozna) nie mogą się od siebie oddalać na więcej niż 100 metrów. Po kilku kilometrach skręcamy w górską ścieżkę i tam zaczyna się prawdziwa zabawa.

Regeneracja w Cisnej

Po ciemku lecimy błotnymi drogami, raz pod górkę, raz z górki. Na pełnym luzie przebiegamy przez pierwszy punkt kontrolny na przełęczy Żebrak. Dalej wreszcie jest słońce i odliczamy już do Cisnej. Znów: góra-dół-góra-dół, aż w końcu jest już tylko w dół, pierwsi kibice, tłumy kibiców, Kasia - żona Benka, znajome ulice, dom tak blisko, tłumy, tłumy, przejazd kolejowy, tłumy i wreszcie punkt. Wszystko przelatuje w jakimś przyspieszonym tempie. I wreszcie można usiąść. Normalnie unikam piknikowania na punktach żywieniowych, ale teraz jest inaczej. Wiem, że za chwilę czeka nas podejście i chcę maksymalnie się przed nim zregenerować. Bez wstawania napełniam bukłak wodą, przenoszę się na słonko i - leżąc - jem batony. Byle tylko jak najwięcej z tego odpoczynku wyciągnąć. Po kwadransie wypada wstać i lecieć dalej. Regeneracja zadziałała.

Raportuję jeszcze SMS-em przyjacielowi, że mamy 32 km na liczniku. A on na to, że już niedługo połowa i potem to już "z górki". Jeju! Przecież potem to się właśnie dopiero zacznie!

Podejście i daszek

"Po co biegaczowi daszek?" - to pytanie wkręca mi się w mózg jak kleszcz. Zadała je kiedyś w swoim wpisie moja mama i faktycznie jej teoria się sprawdza. Jeżeli nie widzę, jak dużo jeszcze zostało mi do podejścia, po prostu równo wchodzę pod górę. Gdy patrzę w górę, zaczynam się dołować, że taki jeszcze wysiłek mnie czeka. Przyjmuję więc pozycję obronną (z daszkiem przesłaniającym oczy), opieram ręce na udach i drę do góry. Chwilami nawet szybko i płynnie, wysoko zadzierając kolana. Jest zaskoczenie: po raz pierwszy w życiu potrafię podchodzić jak prawdziwi górscy biegacze! Ostatnie miesiące biegowej harówki nie poszły na marne. Od tej pory będę się ciągle zastanawiać: jak zrobić, żeby ten krok utrzymać dłużej? Kiedyś do tego dojdę!

Na odsłoniętym szczycie Jasła wreszcie są widoki. Zatrzymujemy się na chwilę, robimy zdjęcia i lecimy. Zbiegi to teraz poezja! Zbocza są idealnie nachylone, można pędzić. Kocham to tak strasznie, że na chwilę uciekam mojemu partnerowi trochę za daleko. Hamuję.

Smerek

- Gdzie jesteś? Bo ja tu czekam na was na Przełęczy Orłowicza z GOPR-owcami - słyszę w słuchawce telefonu. Marta jest tam co roku i co roku tuż przed pierwszą połoniną wspiera znajomych przed najtrudniejszym odcinkiem trasy. Melduję, że dobiegamy właśnie do Smereka (tego na dole) i zaraz będziemy podchodzić pod Smerek (tę górę). Boję się tego podejścia jak cholera, dlatego na punkcie żywieniowym w Smereku (na dole) znów przeprowadzam błyskawiczną regenerację. Jem pyszną bułę z serem, dopycham dwoma kawałkami ciasta i piję colę. Zmieniam też skarpetki i wyciągam się na trawie - chcę jak najbardziej dać wypocząć mięśniom i stopom. To śmieszne, ale przypominam sobie wtedy film o tym, jak Maciek Więcek atakował wynik 100 godzin na Głównym Szlaku Beskidzkim. Jak padał, to leżał przez jakiś czas, a wspierająca go ekipa wymasowywała, regenerowała jak się dało, ładowała żelami, czy czym tam jeszcze, po czym Maciek wstawał i łoił dalej. Nieważne, że teraz nasze zmęczenie to jest nic w porównaniu z tym maćkowym. Po prostu wyciągnęłam naukę: jeżeli jest przerwa, wykorzystuję ją na maksa.

Test głowy: połoniny

Ten rest to jest zbawienie przed podejściem. Na każdym metrze myślę o tym, że jeszcze chwilka i spotkamy się z Martą. Ale ta chwilka rozwleka się w nieskończoność. Paradoksalnie im bardziej strome zbocze, tym bardziej tracę cierpliwość i zaczynam szybko podchodzić (jak prawdziwi górscy biegacze), a zaraz potem czuję, że przeginam i zwalniam bez sił. Błędne koło. - Ile metrów mamy? - pytam co chwilę Benka, którego zegarek w miarę dobrze radzi sobie ze wskazywaniem wysokości, na jakiej się znajdujemy. - 500... 460... 430 - i tak ciągle. Jestem przerażona, że tak strasznie wolno podchodzimy, ale ciśniemy. Staram się myśleć o tym, ile udało nam się już pokonać, a nie o tym, ile zostało. Nad granicą lasu z gardła wydobywa mi się kolejny krzyk rozpaczy - wtedy, gdy widzę, że mamy do pokonania jeszcze całkiem strome podejście już w pełnym słońcu. O dziwo jednak szybko idzie. Potem już tylko Smerek (ten szczyt), zbieg i jest Marta. Siadamy, luzuję sznurówki, chwilę rozmawiamy. Opowiada o tym, kto już pobiegł, w jakim nastroju i w ogóle, jak jest pięknie. Leję wodę do bukłaka, jeszcze chwilka odpoczynku, jeszcze wyciągnę nogi...

- A wy macie czas, żeby tak sobie siadać i gadać? - pyta w końcu Marta. No pewnie, że mamy. Co się będziemy spieszyć. Ale z ciężkim sercem wstaję i lecimy. Nie wiem jeszcze, że ten strach sprzed podejścia na Smerek to pikuś w porównaniu ze strachem na końcu Połoniny Wetlińskiej.

Caryńska to zło

- Mamy tam zejść i podejść na tę górę?! - pyta z niedowierzaniem Benek, chociaż doskonale zna odpowiedź. Pode mną uginają się nogi. Ze strachu i załamania. W tak cudownym miejscu, zamiast cieszyć się pięknymi widokami, ja boję się jakbym właśnie zobaczyła przed sobą gigantycznego pająka. Ten pająk to strome zejście stromymi stopniami na sam dół do Berechów, a potem strome podejście na sam szczyt Połoniny Caryńskiej. I ostatnie zejście, ale to już dobrze znam. W sumie coś koło 10 kilometrów, ale już widzę, że będziemy umierać. Najpierw pękną mi "czwórki", czyli takie długie mięśnie ud, których używa się do zejścia, a potem zdechnę z zadyszki na podejściu.

Początkowo zbiegamy. Po chwili jednak już bardziej niż idziemy czy biegniemy, wisimy na poręczach i opuszczamy się na rękach. Robimy wszystko, byle tylko zminimalizować obciążanie ud. Po tym zejściu mięśnie zamieniają się w galaretę. Gdy wbiegamy na punkt, nie widzę zupełnie, jak mamy teraz wejść z powrotem na wysokość, którą właśnie wytraciliśmy. Znów chwila regeneracji i znów wszystko się zmienia - możemy cisnąć. Chociaż "cisnąć" teraz i "cisnąć" na początku Rzeźnika to dwie zupełnie różne kategorie.

Na podejściu

- Ale jeszcze daleko! Już nie dam rady. Nie mam siły. Co za wyryp - to wszystko teksty, jakie padają na podejściu ze strony facetów, którzy podchodzą równolegle z nami. Sami faceci, prawie żadnej dziewczyny i wszyscy "jojczą". - Pomyślcie o tym, że to już ostatnie metry podejść, mamy już naprawdę niedaleko - pocieszam ich. Ale oni swoje. Staram się ciągle uśmiechać, bo przecież jest pięknie! Poza tym im bardziej się śmieję, tym mniej boli. Ostatecznie jeżeli nie pomogłam im, to chociaż pomagam sobie.

Na szczycie Caryńskiej nie mogę uwierzyć, że już po wszystkim. Zostaje nam tylko zbieg, a na zbieg siłę mam. Benek mniej. Uspokajam go, że nie ma problemu - możemy schodzić, nie musimy zbiegać. Nie mam pojęcia, jak gadać z facetem o tym, że to OK, że skończyły się siły. Gdy jednak patrzymy na zegarki i okazuje się, że do granicy 14 godzin mamy jakieś pół godziny. Jest szansa - chociaż mała - że zmieścimy się w tym czasie. Benek zaczyna biec. Gdy widzę, że się rozpędza, że odzyskał trochę formę, wychodzę przed niego i rozganiam ludzi z drogi. Zawodnicy, których spotykamy, nie mają już siły i ledwo idą. Niektórzy kibicują nam i motywują do tego, by teraz dawać z siebie wszystko. Udaje się mocno wytracić wysokość i meta jest już naprawdę blisko. A gdy meta jest blisko, ja lecę! Przeskakuję po kamieniach i sadzę długie kroki. Co jakiś czas zwalniam i kontroluję odległość między mną a Benkiem. I gdy już wydaje mi się, że dobiegniemy do mety, zza pleców słyszę, że mój partner jest u kresu wytrzymałości. "Ale ciągle biegnie!" - myślę z podziwem. Wiem, że muszę z niego wyciągnąć ostatnie siły. Wszystko, na co tylko go stać. Jeżeli nie da z siebie wszystkiego przed samą metą, będzie tego żałować. Motywuję i rozganiam ludzi, przeskakuję i rozganiam, ciągle jest szansa na złamanie 14 godzin. Ale w końcu siły się kończą. Kilometr przed metą przechodzimy do chodu i tak idziemy już do samej szosy. I dopiero tam po raz ostatni zrywamy się do biegu.

Czas na mecie: 14:02.

Zrobiliśmy to! Pokonaliśmy tego Rzeźnika

Projekt zrealizowany...

Gdy na początku kwietnia patrzyłam w kalendarz z rozpisanymi zawodami, brało mnie lekkie przerażenie. No dobra, nie było lekkie. To było przerażenie na maksa. Zaczynało się od Harpagana w połowie kwietnia (25 km na orientację), potem tydzień później Orlen Warsaw Marathon, po tygodniu - już w maju - Wings for Life (zrobiłam ostatecznie 20 km), po następnym GWiNT (bieg terenowy - 55 km), tydzień później DyMnO, czyli "50" na orientację. Po nim 6 dni przerwy i Kierat, czyli 100 km na orientację w Beskidzie Wyspowym. Po dwutygodniowym reście, jako wisienka na torcie, miał być właśnie Bieg Rzeźnika.

I szczerze? Nie spodziewałam się, że to wszystko się uda. W zasadzie przekonana byłam, że gdzieś podwinie się noga, będzie trzeba zostać w pracy, zaboli kostka albo kolano i trzeba będzie odpuścić. Ale nic takiego się nie wydarzyło. Założenie miałam jednak takie, że biegam tylko w weekendy, a w tygodniu tylko się regeneruję i ćwiczę ogólnorozwojówkę. Dzięki takiej regeneracji, gdy jechałam na zawody i stawałam na kolejnych startach, nie czułam żadnego zmęczenia. Nawet po tej setce (która okazała się 119 km) w Beskidzie Wyspowym!

Zapytacie: po co to? Wymyśliłam taki sposób, żeby przygotować się do jesiennej Łemkowyny na 150 km. Chciałam maksymalnie zwiększyć dystans, jednocześnie wiedząc, że jestem za mało konsekwentna, by regularnie biegać w tygodniu. I sprawdziło się. Jestem prawie pewna, że fizycznie tę Łemkowynę pokonam. Jedyne, czego wciąż się boję, to halucynacje, które mogą pojawić się drugiej nocy w trasie. Wniosek: trzeba to zrobić jak najszybciej!

Co dalej?

Teraz natomiast, gdy mija kilka dni od Rzeźnika i przestają boleć wymęczone zbiegami ścięgna, myślę nad dalszym planem. I ten powoli się klaruje: teraz przynajmniej do końca czerwca odpuszczam bieganie i stawiam na ćwiczenia ogólnorozwojowe. Dużo roweru. W lipcu zacznę powoli się rozkręcać (półmaratonem na Dolnośląskim Festiwalu Biegów Górskich - wystartujemy z mamą), by na sierpień być gotową do Chudego Wawrzyńca na 80+ km. To jednak będzie pojedynczy akcent zawodowy w wakacje. Do "hardkoru" startowego wracam we wrześniu z kulminacją na październikowej Łemkowynie 150 km. Jakie to będą starty? Nie powiem, bo się nie uda! :D

Autor: Katarzyna Karpa

Pozostałe wiadomości

Pogoda na dziś, czyli czwartek 28.08. Czwartek przyniesie w części kraju upały. Temperatura w cieniu wzrośnie nawet do 32 stopni. Lokalnie mogą pojawić się opady deszczu, a nawet burze.

Pogoda na dziś - czwartek, 28.08. Ponad 30 stopni i powrót burz

Pogoda na dziś - czwartek, 28.08. Ponad 30 stopni i powrót burz

Źródło:
tvnmeteo.pl

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) w wielu regionach kraju wydał ostrzeżenia pierwszego i drugiego stopnia przed upałem. W mocy są także alarmy przed silnym wiatrem. Porywy mają być zagrożeniem w pięciu powiatach na południu.

Nie tylko upał. Ostrzeżenia IMGW w 15 województwach

Nie tylko upał. Ostrzeżenia IMGW w 15 województwach

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

W najbliższych dniach w Polsce wystąpią zmienne warunki pogodowe. Mimo że w większości kraju spodziewana jest pogodna aura, to lokalnie pojawią się przelotne opady, silne porywy wiatru i burze. Gorące powietrze zostanie z nami na dłużej.

Nadciąga fala gorąca, pojawią się burze

Nadciąga fala gorąca, pojawią się burze

Źródło:
tvnmeteo.pl

Tajfun Kajiki spowodował rozległe zniszczenia w Wietnamie i Tajlandii. Zginęło co najmniej dziewięć osób, setki domów zostały zalane, a ponad półtora miliona mieszkańców pozostaje bez prądu.

Kajiki sieje spustoszenie. Wielu zabitych, ranni, zaginieni

Kajiki sieje spustoszenie. Wielu zabitych, ranni, zaginieni

Źródło:
Reuters

Włoskie alpejskie pogotowie alarmuje o znacznym wzroście liczby wypadków w górach latem. Ratownicy podkreślają, że wielu turystów udaje się na wycieczki bez przygotowania. Zdarza się, że amatorzy górskich spacerów idą tam w butach jak na plażę, a zamiast kurtek chroniących od wiatru zabierają... tablet.

"Wyruszają w góry z tabletem, ale bez kurtki wiatrówki"

"Wyruszają w góry z tabletem, ale bez kurtki wiatrówki"

Źródło:
PAP, ANSA

Ponad 30 osób zginęło w wyniku lawiny błotnej w północnych Indiach. W wyniku katastrofy tysiące mieszkańców zostało odciętych od podstawowych usług. Masy ziemi zniszczyły zniszczyły słynny szlak pielgrzymkowy w stanie Dżammu i Kaszmir.

Lawina błotna na szlaku pielgrzymkowym. Kilkadziesiąt ofiar

Lawina błotna na szlaku pielgrzymkowym. Kilkadziesiąt ofiar

Źródło:
PAP, Reuters, tvnmeteo.pl

Trzy osoby zginęły w meksykańskim stanie Queretaro po gwałtownych ulewach, które w miniony weekend nawiedziły region. Wśród ofiar jest 19-latek. Został porwany przez nurt i odnaleziony w kanale wodnym. Woda uszkodziła ponad dwa tysiące domów.

Trzy osoby zginęły po ulewach. Wśród ofiar 19-latek

Trzy osoby zginęły po ulewach. Wśród ofiar 19-latek

Źródło:
Once Noticias Digital

W Gruzji na stanowisku archeologicznym Orozmani odkryto ludzką żuchwę sprzed 1,8 miliona lat. Znalezisko rzuca nowe światło na ewolucję i migracje naszych przodków poza Afrykę.

Odnaleźli żuchwę sprzed 1,8 miliona lat

Odnaleźli żuchwę sprzed 1,8 miliona lat

Źródło:
PAP, Reuters

W środę u wybrzeży północno-wschodniego Tajwanu zarejestrowano trzęsienie ziemi o magnitudzie 6. Wstrząsy, chwilowo odczuwalne również w stolicy - Tajpej, nie spowodowały jednak żadnych zniszczeń ani ofiar.

Trzęsienie ziemi na wyspie. Wstrząsy odczuwalne w stolicy

Trzęsienie ziemi na wyspie. Wstrząsy odczuwalne w stolicy

Źródło:
Reuters

Japonia mierzy się z rekordową falą gorąca. Środa w Tokio była dziesiątym dniem z rzędu z temperaturą powyżej 35 stopni Celsjusza. Według meteorologów to najdłuższa fala upałów w historii.

Tokio rozgrzane do czerwoności. Padł historyczny rekord

Tokio rozgrzane do czerwoności. Padł historyczny rekord

Źródło:
PAP, Asahi.com, NHK

Strażacy w hiszpańskiej Asturii i Galicji walczą z gwałtownymi pożarami lasów, które pochłaniają kolejne hektary ziemi. Silny wiatr oraz wyjątkowo sucha i upalna pogoda sprzyjają szybkiemu rozprzestrzenianiu się ognia. W związku z narastającym zagrożeniem ewakuowano już kilka miejscowości.

Dwie wioski już ewakuowano, ogień zagraża kolejnym

Dwie wioski już ewakuowano, ogień zagraża kolejnym

Źródło:
Enex, El Pais

Północne regiony Indii zmagają się z katastrofalnymi powodziami. Najtrudniejsza sytuacja ma miejsce w prowincji Pendżab. W pomoc poszkodowanym zaangażowane jest także wojsko. Indyjska armia opublikowała film z niezwykłej akcji ratunkowej.

Budynek runął do wody. Ratunek przyszedł w ostatniej chwili

Budynek runął do wody. Ratunek przyszedł w ostatniej chwili

Źródło:
CNN, ADG PI - INDIAN ARMY, Times Of India, The New Indian Express

Dziesiąty lot testowy Starshipa zakończył się sukcesem. W nocy z wtorku na środę megarakieta od firmy SpaceX wzbiła się w powietrze i po nieco ponad godzinie wylądowała w wodach Oceanu Indyjskiego. Poprzednie próby kończyły się nieoczekiwanymi eksplozjami.

SpaceX ogłasza sukces. Przełomowy lot Starshipa

SpaceX ogłasza sukces. Przełomowy lot Starshipa

Źródło:
PAP, Reuters, SpaceX

Od sześciu lat w Burkina Faso regularnie wypuszczane były owady zmodyfikowane genetycznie. Celem takiej inicjatywy było ograniczenie populacji komarzyc, które przenosiły malarię. To najczęstsza na świecie choroba zakaźna, szacuje się, że rocznie zarażonych zostaje od 300 do 500 milionów ludzi, a prawie 600 tysięcy umiera. Dlaczego teraz zaprzestano tych działań?

Owady zmodyfikowane genetycznie wspomagały walkę z groźną chorobą. Wstrzymano program

Owady zmodyfikowane genetycznie wspomagały walkę z groźną chorobą. Wstrzymano program

Źródło:
Business Insider, BBC

Minionej nocy mogliśmy zobaczyć przelot Falcona 9 nad Polską. Drugi stopień rakiety zostawił po sobie efektowny ślad świetlny. Na Kontakt24 otrzymaliśmy zdjęcia.

Falcon 9 zostawił ślad nad Polską. Zdjęcia

Falcon 9 zostawił ślad nad Polską. Zdjęcia

Źródło:
Karol Wójcicki "Z głową w gwiazdach", Kontakt24, nocneniebo.pl

Wiele miejsc w Polsce boryka się z niedoborami wody. Nie jest to zaskoczeniem dla ekspertów, którzy uważają, że to konsekwencja wieloletnich zjawisk. Podają oni jednak sposoby na to, jak sprawić, by wody było więcej.

Brakuje nam wody. Jak ją zatrzymać

Brakuje nam wody. Jak ją zatrzymać

Źródło:
PAP

Burza piaskowa, zwana także habubem, przeszła nad Nevadą i Arizoną. W pierwszym amerykańskim stanie zakłóciła słynny festiwal, a w drugim dała się szczególnie mocno we znaki kierowcom.

Habub zaatakował. "Gdy wystawiłam rękę na zewnątrz, to jej nie widziałam"

Habub zaatakował. "Gdy wystawiłam rękę na zewnątrz, to jej nie widziałam"

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, Reuters, CNN

Łoś Emil to w Europie jeden z najbardziej rozpoznawalnych przedstawicieli swojego gatunku. Słynie z zamiłowania do długich wędrówek, podczas których przekracza granice państw. Ostatnio zawędrował do Austrii, gdzie wywołał niemałe poruszenie.

"Na początku myśleliśmy, że to ryba". Zadziwiający gość odwiedził Wiedeń

"Na początku myśleliśmy, że to ryba". Zadziwiający gość odwiedził Wiedeń

Źródło:
ENEX

We wschodnim Pakistanie zdecydowano o ewakuacji co najmniej 150 tysięcy mieszkańców. Wszystko w związku z planowanym przez Indie spuszczeniem wody z przepełnionej tamy, co może skutkować lokalnymi powodziami.

Jeden kraj chce spuścić wodę, w drugim trwają masowe ewakuacje

Jeden kraj chce spuścić wodę, w drugim trwają masowe ewakuacje

Źródło:
PAP

Członkowie projektu Skytinel znaleźli meteoryty na terenie wsi w województwie wielkopolskim. Są one pozostałością bolidu, który przeleciał nad zachodnią Polską pod koniec lipca.

Meteoryt trafił w drogę w wielkopolskiej wsi

Meteoryt trafił w drogę w wielkopolskiej wsi

Źródło:
Skytinel

Ponad 80 portów zostało zamkniętych z powodu wysokich fal, które uderzają w wybrzeże Peru. W północnej części kraju obowiązuje zakaz wypływania. Na wzburzonym morzu zginęła jedna osoba.

Fale porywały łodzie z portów. Nie żyje jedna osoba

Fale porywały łodzie z portów. Nie żyje jedna osoba

Źródło:
Reuters, La Gaceta

Przez wieki to rocznik decydował o prestiżu w świecie wina. Dziś jednak, w obliczu coraz bardziej kapryśnej pogody i zmian klimatu, rośnie liczba producentów rezygnujących z podawania konkretnego roku na etykiecie. To zmiana, która może zrewolucjonizować sposób, w jaki oceniamy jakość wina.

Rezygnują z dat na etykietach. To efekt zmian klimatu

Rezygnują z dat na etykietach. To efekt zmian klimatu

Źródło:
BBC, Le Messager

Intensywne opady deszczu spowodowały zniszczenia w południowym Jemenie. Jak opowiadali mieszkańcy miasta Aden, były to jedne z najpoważniejszych podtopień, jakie pamiętają. Woda wdzierała się do domów i niszczyła samochody.

Lało przez dwa dni. "Wszędzie zniszczone samochody, zalane domy"

Lało przez dwa dni. "Wszędzie zniszczone samochody, zalane domy"

Źródło:
Reuters, Anadolu Ajansi

Gwałtowny skok temperatury nastąpi już w ciągu kilku dni. Na jak długo zawita do nas ciepło? Sprawdź autorską, długoterminową prognozę pogody na 16 dni, przygotowaną przez prezentera tvnmeteo.pl Tomasza Wasilewskiego.

Pogoda na 16 dni: upał na sam koniec wakacji

Pogoda na 16 dni: upał na sam koniec wakacji

Źródło:
tvnmeteo.pl

W USA potwierdzony pierwszy przypadek zakażenia muchą śrubową u człowieka. Larwy tego pasożyta żyją w ciele żywiciela, zjadając jego tkanki. Owad jest szczególnie niebezpieczny dla zwierząt hodowlanych.

Mucha śrubowa w ciele człowieka. Pierwszy przypadek w USA

Mucha śrubowa w ciele człowieka. Pierwszy przypadek w USA

Źródło:
Reuters

W Hiszpanii trwa walka z gigantycznymi pożarami. W jednej z gmin w Galicji płomienie zdołały zbliżyć się do gospodarstw domowych. Władze alarmują, że tegoroczny sezon pożarowy jest najgorszy od blisko 20 lat.

Płomienie blisko domów. "Prowincja stoi w ogniu"

Płomienie blisko domów. "Prowincja stoi w ogniu"

Źródło:
Reuters, ENEX, El Pais

Sierpniowy rekord temperatury minimalnej został pobity na jednym z polskich mrozowisk. W poniedziałek rano termometry na stacji Biegun Zimna Kotliny Orawsko-Nowotarskiej pokazały zaledwie -3,6 stopnia Celsjusza. Przy gruncie było jeszcze mroźniej.

Tak mroźno w sierpniu nie było tu jeszcze nigdy

Tak mroźno w sierpniu nie było tu jeszcze nigdy

Źródło:
Biegun zimna Kotliny Orawsko-Nowotarskiej, IMGW, tvnmeteo.pl