Połonina jak wielki pająk i "teraz już z górki". Bieg Rzeźnika

Bieg Rzeźnika 2015
Bieg Rzeźnika 2015
Bieg Rzeźnika 2015

Tego startu miało nie być. A potem okazało się, że nas wylosowali. Wystartowaliśmy, zmierzyliśmy się z połoninami i dobiegliśmy do mety.

Drugi stycznia. Siedzę w fotelu-krześle zawinięta w długi sweter, na nogach skarpety, piję poranną kawę, jem śniadanie. Grzebię w necie, jeszcze nie do końca ogarniam rzeczywistość w nowym roku. Szykuję się do wyjazdu na Ełcką Zmarzlinę, czyli 50 km na orientację. Ma nie być mrozu, ale ja ciągle boję się, że zmarznę. To po tym, co działo się w listopadzie na Funeksie...

I w ten leniwy poranek w oknie mejla pojawia się (1).

Temat: Rzeźnik

"Cześć, zapisujemy się?:) Pewnie i tak nas nie wylosują, ale może..."

Mejl jest od Bernarda, z którym biegliśmy w grudniu Nocną Masakrę, czyli ostatnią w 2014 "50" w Pucharze Pieszych Maratonów na Orientację. Udało się nam wtedy zrealizować cele (mój: zwycięstwo i odsadzenie rywalki, Bernarda: żeby pobiec "przyzwoicie" i nie stracić punktów do trzeciego miejsca w pucharze za cały rok). Początkowo jestem na "nie", ale im dłużej oglądam trasę (77 km z Komańczy do Ustrzyk Górnych), tym bardziej przekonuję się do tego pomysłu. "Pewnie i tak się nie dostaniemy" - myślę sceptycznie i piszę, że OK. Jakież jest nasze zdziwienie, gdy okazuje się... że jednak jedziemy. Ups!

Przez pół roku odliczam do tego startu. Czasem bardziej niecierpliwie, ale zwykle mniej - wydaje się, że za mało treningu, że za słabi, że Bieszczady nas złamią. Poza tym jest jeszcze tyle startów po drodze, że naprawdę mam o czym myśleć poza Rzeźnikiem. W kwietniu i maju wiem już, że treningu za mało nie mam - tylko w maju same weekendowe starty sumują się do niemal 250 km. Bez żadnych dolegliwości, przeciążeń, zbytniego zmęczenia. "Jeżeli to dałam radę, to na Rzeziu będzie już z górki" - utwierdzam się w przekonaniu. Benek ma na odwrót - kontuzja w pierwszej połowie roku wyeliminowała go z treningów. Od stycznia jego treningi to może 300 km. W 12 godzin nie ma szans, ale 13-14 godzin jest w naszym zasięgu - szacuje nasze możliwości Bernard jeszcze przed biegiem.

Trasa Biegu Rzeźnikabiegrzeznika.pl
Profil trasy Biegu Rzeźnikabiegrzeznika.pl

Start

Ruszamy wcześnie - o 3 rano. Ponoć właśnie wtedy wstaje nowy dzień i faktycznie na horyzoncie trochę się rozjaśnia. Ale generalnie jest ciemno. Większość zawodników ma na czołach latarki, co powoduje, że szeroką drogą - naszym pierwszym odcinkiem trasy - sunie rozświetlona wstęga.

Słychać tylko hipnotyzujący szelest ubrań i chrzęst butów. I jeszcze nawoływanie. Jest ciemno, wszyscy skupieni, "żeby nie za szybko", "żeby się przecisnąć". Tak bardzo, że czasem gdzieś w tłumie zawieruszy się partner. - Tomek? Ania? Jestem. Tutaj. Z tyłu. Z przodu - padają odpowiedzi. Według zasad na Rzeźniku ludzie z poszczególnych par (a bieg jest tylko w parach, samemu startować nie mozna) nie mogą się od siebie oddalać na więcej niż 100 metrów. Po kilku kilometrach skręcamy w górską ścieżkę i tam zaczyna się prawdziwa zabawa.

Regeneracja w Cisnej

Po ciemku lecimy błotnymi drogami, raz pod górkę, raz z górki. Na pełnym luzie przebiegamy przez pierwszy punkt kontrolny na przełęczy Żebrak. Dalej wreszcie jest słońce i odliczamy już do Cisnej. Znów: góra-dół-góra-dół, aż w końcu jest już tylko w dół, pierwsi kibice, tłumy kibiców, Kasia - żona Benka, znajome ulice, dom tak blisko, tłumy, tłumy, przejazd kolejowy, tłumy i wreszcie punkt. Wszystko przelatuje w jakimś przyspieszonym tempie. I wreszcie można usiąść. Normalnie unikam piknikowania na punktach żywieniowych, ale teraz jest inaczej. Wiem, że za chwilę czeka nas podejście i chcę maksymalnie się przed nim zregenerować. Bez wstawania napełniam bukłak wodą, przenoszę się na słonko i - leżąc - jem batony. Byle tylko jak najwięcej z tego odpoczynku wyciągnąć. Po kwadransie wypada wstać i lecieć dalej. Regeneracja zadziałała.

Raportuję jeszcze SMS-em przyjacielowi, że mamy 32 km na liczniku. A on na to, że już niedługo połowa i potem to już "z górki". Jeju! Przecież potem to się właśnie dopiero zacznie!

Podejście i daszek

"Po co biegaczowi daszek?" - to pytanie wkręca mi się w mózg jak kleszcz. Zadała je kiedyś w swoim wpisie moja mama i faktycznie jej teoria się sprawdza. Jeżeli nie widzę, jak dużo jeszcze zostało mi do podejścia, po prostu równo wchodzę pod górę. Gdy patrzę w górę, zaczynam się dołować, że taki jeszcze wysiłek mnie czeka. Przyjmuję więc pozycję obronną (z daszkiem przesłaniającym oczy), opieram ręce na udach i drę do góry. Chwilami nawet szybko i płynnie, wysoko zadzierając kolana. Jest zaskoczenie: po raz pierwszy w życiu potrafię podchodzić jak prawdziwi górscy biegacze! Ostatnie miesiące biegowej harówki nie poszły na marne. Od tej pory będę się ciągle zastanawiać: jak zrobić, żeby ten krok utrzymać dłużej? Kiedyś do tego dojdę!

Na odsłoniętym szczycie Jasła wreszcie są widoki. Zatrzymujemy się na chwilę, robimy zdjęcia i lecimy. Zbiegi to teraz poezja! Zbocza są idealnie nachylone, można pędzić. Kocham to tak strasznie, że na chwilę uciekam mojemu partnerowi trochę za daleko. Hamuję.

Smerek

- Gdzie jesteś? Bo ja tu czekam na was na Przełęczy Orłowicza z GOPR-owcami - słyszę w słuchawce telefonu. Marta jest tam co roku i co roku tuż przed pierwszą połoniną wspiera znajomych przed najtrudniejszym odcinkiem trasy. Melduję, że dobiegamy właśnie do Smereka (tego na dole) i zaraz będziemy podchodzić pod Smerek (tę górę). Boję się tego podejścia jak cholera, dlatego na punkcie żywieniowym w Smereku (na dole) znów przeprowadzam błyskawiczną regenerację. Jem pyszną bułę z serem, dopycham dwoma kawałkami ciasta i piję colę. Zmieniam też skarpetki i wyciągam się na trawie - chcę jak najbardziej dać wypocząć mięśniom i stopom. To śmieszne, ale przypominam sobie wtedy film o tym, jak Maciek Więcek atakował wynik 100 godzin na Głównym Szlaku Beskidzkim. Jak padał, to leżał przez jakiś czas, a wspierająca go ekipa wymasowywała, regenerowała jak się dało, ładowała żelami, czy czym tam jeszcze, po czym Maciek wstawał i łoił dalej. Nieważne, że teraz nasze zmęczenie to jest nic w porównaniu z tym maćkowym. Po prostu wyciągnęłam naukę: jeżeli jest przerwa, wykorzystuję ją na maksa.

Test głowy: połoniny

Ten rest to jest zbawienie przed podejściem. Na każdym metrze myślę o tym, że jeszcze chwilka i spotkamy się z Martą. Ale ta chwilka rozwleka się w nieskończoność. Paradoksalnie im bardziej strome zbocze, tym bardziej tracę cierpliwość i zaczynam szybko podchodzić (jak prawdziwi górscy biegacze), a zaraz potem czuję, że przeginam i zwalniam bez sił. Błędne koło. - Ile metrów mamy? - pytam co chwilę Benka, którego zegarek w miarę dobrze radzi sobie ze wskazywaniem wysokości, na jakiej się znajdujemy. - 500... 460... 430 - i tak ciągle. Jestem przerażona, że tak strasznie wolno podchodzimy, ale ciśniemy. Staram się myśleć o tym, ile udało nam się już pokonać, a nie o tym, ile zostało. Nad granicą lasu z gardła wydobywa mi się kolejny krzyk rozpaczy - wtedy, gdy widzę, że mamy do pokonania jeszcze całkiem strome podejście już w pełnym słońcu. O dziwo jednak szybko idzie. Potem już tylko Smerek (ten szczyt), zbieg i jest Marta. Siadamy, luzuję sznurówki, chwilę rozmawiamy. Opowiada o tym, kto już pobiegł, w jakim nastroju i w ogóle, jak jest pięknie. Leję wodę do bukłaka, jeszcze chwilka odpoczynku, jeszcze wyciągnę nogi...

- A wy macie czas, żeby tak sobie siadać i gadać? - pyta w końcu Marta. No pewnie, że mamy. Co się będziemy spieszyć. Ale z ciężkim sercem wstaję i lecimy. Nie wiem jeszcze, że ten strach sprzed podejścia na Smerek to pikuś w porównaniu ze strachem na końcu Połoniny Wetlińskiej.

Caryńska to zło

- Mamy tam zejść i podejść na tę górę?! - pyta z niedowierzaniem Benek, chociaż doskonale zna odpowiedź. Pode mną uginają się nogi. Ze strachu i załamania. W tak cudownym miejscu, zamiast cieszyć się pięknymi widokami, ja boję się jakbym właśnie zobaczyła przed sobą gigantycznego pająka. Ten pająk to strome zejście stromymi stopniami na sam dół do Berechów, a potem strome podejście na sam szczyt Połoniny Caryńskiej. I ostatnie zejście, ale to już dobrze znam. W sumie coś koło 10 kilometrów, ale już widzę, że będziemy umierać. Najpierw pękną mi "czwórki", czyli takie długie mięśnie ud, których używa się do zejścia, a potem zdechnę z zadyszki na podejściu.

Początkowo zbiegamy. Po chwili jednak już bardziej niż idziemy czy biegniemy, wisimy na poręczach i opuszczamy się na rękach. Robimy wszystko, byle tylko zminimalizować obciążanie ud. Po tym zejściu mięśnie zamieniają się w galaretę. Gdy wbiegamy na punkt, nie widzę zupełnie, jak mamy teraz wejść z powrotem na wysokość, którą właśnie wytraciliśmy. Znów chwila regeneracji i znów wszystko się zmienia - możemy cisnąć. Chociaż "cisnąć" teraz i "cisnąć" na początku Rzeźnika to dwie zupełnie różne kategorie.

Na podejściu

- Ale jeszcze daleko! Już nie dam rady. Nie mam siły. Co za wyryp - to wszystko teksty, jakie padają na podejściu ze strony facetów, którzy podchodzą równolegle z nami. Sami faceci, prawie żadnej dziewczyny i wszyscy "jojczą". - Pomyślcie o tym, że to już ostatnie metry podejść, mamy już naprawdę niedaleko - pocieszam ich. Ale oni swoje. Staram się ciągle uśmiechać, bo przecież jest pięknie! Poza tym im bardziej się śmieję, tym mniej boli. Ostatecznie jeżeli nie pomogłam im, to chociaż pomagam sobie.

Na szczycie Caryńskiej nie mogę uwierzyć, że już po wszystkim. Zostaje nam tylko zbieg, a na zbieg siłę mam. Benek mniej. Uspokajam go, że nie ma problemu - możemy schodzić, nie musimy zbiegać. Nie mam pojęcia, jak gadać z facetem o tym, że to OK, że skończyły się siły. Gdy jednak patrzymy na zegarki i okazuje się, że do granicy 14 godzin mamy jakieś pół godziny. Jest szansa - chociaż mała - że zmieścimy się w tym czasie. Benek zaczyna biec. Gdy widzę, że się rozpędza, że odzyskał trochę formę, wychodzę przed niego i rozganiam ludzi z drogi. Zawodnicy, których spotykamy, nie mają już siły i ledwo idą. Niektórzy kibicują nam i motywują do tego, by teraz dawać z siebie wszystko. Udaje się mocno wytracić wysokość i meta jest już naprawdę blisko. A gdy meta jest blisko, ja lecę! Przeskakuję po kamieniach i sadzę długie kroki. Co jakiś czas zwalniam i kontroluję odległość między mną a Benkiem. I gdy już wydaje mi się, że dobiegniemy do mety, zza pleców słyszę, że mój partner jest u kresu wytrzymałości. "Ale ciągle biegnie!" - myślę z podziwem. Wiem, że muszę z niego wyciągnąć ostatnie siły. Wszystko, na co tylko go stać. Jeżeli nie da z siebie wszystkiego przed samą metą, będzie tego żałować. Motywuję i rozganiam ludzi, przeskakuję i rozganiam, ciągle jest szansa na złamanie 14 godzin. Ale w końcu siły się kończą. Kilometr przed metą przechodzimy do chodu i tak idziemy już do samej szosy. I dopiero tam po raz ostatni zrywamy się do biegu.

Czas na mecie: 14:02.

Zrobiliśmy to! Pokonaliśmy tego Rzeźnika

Projekt zrealizowany...

Gdy na początku kwietnia patrzyłam w kalendarz z rozpisanymi zawodami, brało mnie lekkie przerażenie. No dobra, nie było lekkie. To było przerażenie na maksa. Zaczynało się od Harpagana w połowie kwietnia (25 km na orientację), potem tydzień później Orlen Warsaw Marathon, po tygodniu - już w maju - Wings for Life (zrobiłam ostatecznie 20 km), po następnym GWiNT (bieg terenowy - 55 km), tydzień później DyMnO, czyli "50" na orientację. Po nim 6 dni przerwy i Kierat, czyli 100 km na orientację w Beskidzie Wyspowym. Po dwutygodniowym reście, jako wisienka na torcie, miał być właśnie Bieg Rzeźnika.

I szczerze? Nie spodziewałam się, że to wszystko się uda. W zasadzie przekonana byłam, że gdzieś podwinie się noga, będzie trzeba zostać w pracy, zaboli kostka albo kolano i trzeba będzie odpuścić. Ale nic takiego się nie wydarzyło. Założenie miałam jednak takie, że biegam tylko w weekendy, a w tygodniu tylko się regeneruję i ćwiczę ogólnorozwojówkę. Dzięki takiej regeneracji, gdy jechałam na zawody i stawałam na kolejnych startach, nie czułam żadnego zmęczenia. Nawet po tej setce (która okazała się 119 km) w Beskidzie Wyspowym!

Zapytacie: po co to? Wymyśliłam taki sposób, żeby przygotować się do jesiennej Łemkowyny na 150 km. Chciałam maksymalnie zwiększyć dystans, jednocześnie wiedząc, że jestem za mało konsekwentna, by regularnie biegać w tygodniu. I sprawdziło się. Jestem prawie pewna, że fizycznie tę Łemkowynę pokonam. Jedyne, czego wciąż się boję, to halucynacje, które mogą pojawić się drugiej nocy w trasie. Wniosek: trzeba to zrobić jak najszybciej!

Co dalej?

Teraz natomiast, gdy mija kilka dni od Rzeźnika i przestają boleć wymęczone zbiegami ścięgna, myślę nad dalszym planem. I ten powoli się klaruje: teraz przynajmniej do końca czerwca odpuszczam bieganie i stawiam na ćwiczenia ogólnorozwojowe. Dużo roweru. W lipcu zacznę powoli się rozkręcać (półmaratonem na Dolnośląskim Festiwalu Biegów Górskich - wystartujemy z mamą), by na sierpień być gotową do Chudego Wawrzyńca na 80+ km. To jednak będzie pojedynczy akcent zawodowy w wakacje. Do "hardkoru" startowego wracam we wrześniu z kulminacją na październikowej Łemkowynie 150 km. Jakie to będą starty? Nie powiem, bo się nie uda! :D

Autor: Katarzyna Karpa

Pozostałe wiadomości

W najbliższych dniach pogodę w Polsce będzie kształtował wyż Ines. Za jego sprawą napłynie gorące, zwrotnikowe powietrze znad Afryki. W weekend temperatura przekroczy 30 stopni.

Antycyklon Ines przejmie stery. Jaką pogodę nam przyniesie?

Antycyklon Ines przejmie stery. Jaką pogodę nam przyniesie?

Źródło:
tvnmeteo.pl

We Francji trwa walka z największym pożarem, jaki wybuchł w tym kraju w XXI wieku - donoszą lokalne media. Zginęła co najmniej jedna osoba, a dziewięć zostało rannych. Pożar strawił 16 tysięcy hektarów lasów, zarośli i upraw w departamencie Aude na południu kraju.

Trwa walka z pożarem. "Setki osób straciły to, co dla nich najważniejsze"

Trwa walka z pożarem. "Setki osób straciły to, co dla nich najważniejsze"

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, France24, PAP, laprovence.com, bfmtv.com

Pogoda na jutro, czyli na czwartek 7.08. Noc będzie pogodna, tylko lokalnie pojawi się słaby deszcz. W dzień termometry pokażą maksymalnie 26 stopni Celsjusza. Aura korzystnie wpłynie na nasze samopoczucie.

Pogoda na jutro - czwartek, 7.08. Czeka nas pogodna noc

Pogoda na jutro - czwartek, 7.08. Czeka nas pogodna noc

Źródło:
tvnmeteo.pl

W południowej Australii doszło do rozległego zakwitu toksycznych glonów z gatunku Karenia mikimotoi. Zjawisko szkodzi zarówno lokalnym ekosystemom, jak i ludziom. Rząd przeznaczyły znaczne środki na walkę z problemem.

Zakwit toksycznych glonów. Zagrożenie dla zwierząt, turystyki i gospodarki

Zakwit toksycznych glonów. Zagrożenie dla zwierząt, turystyki i gospodarki

Źródło:
PAP, Reuters

Hiszpania zmaga się z pożarami lasów. Obecnie najtrudniejsza sytuacja panuje na południu i północy kraju. Żywioł zmusił do ewakuacji tysiące osób. Walkę z ogniem utrudnia silny wiatr.

Ogień trawi Hiszpanię. "Wszystkie moje rzeczy spłonęły"

Ogień trawi Hiszpanię. "Wszystkie moje rzeczy spłonęły"

Źródło:
Reuters, El Pais, independent.co.uk

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał prognozę zagrożeń na kolejne dni. O ile w czwartek i piątek ma być spokojnie, tak w weekend w części kraju może dać nam się we znaki wysoka temperatura. Sprawdź szczegóły.

W weekend żar poleje się z nieba. IMGW wydał prognozę zagrożeń

W weekend żar poleje się z nieba. IMGW wydał prognozę zagrożeń

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Hiszpania zmaga się z kolejną w tym sezonie falą upałów. W większości kraju obowiązują ostrzeżenia przed wysoką temperaturą. Według prognoz termometry pokażą nawet 40 stopni Celsjusza, a skwar nie odpuści do końca tygodnia.

Skwar opanował Hiszpanię. "Kiedy słońce wzeszło, było nie do zniesienia"

Skwar opanował Hiszpanię. "Kiedy słońce wzeszło, było nie do zniesienia"

Źródło:
Aemet, Reuters

NASA planuje umieścić reaktor jądrowy na Księżycu do roku 2030. Jak przekazał tymczasowy szef agencji Sean Duffy, decyzja ma na celu zapewnienie stałego i niezależnego źródła energii dla misji Artemis III oraz utrzymanie przewagi Stanów Zjednoczonych w rywalizacji kosmicznej.

NASA chce zbudować reaktor jądrowy na Księżycu. Jak najszybciej

NASA chce zbudować reaktor jądrowy na Księżycu. Jak najszybciej

Źródło:
CNN

Europejskie lasy coraz słabiej pochłaniają dwutlenek węgla. Jak wynika z badań międzynarodowego zespołu naukowców, wynika to z szeregu czynników, w tym zwiększonego wylesiania czy fal upałów. Utrata zdolności magazynowania dwutlenku węgla może utrudnić Europie osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 roku.

Europa traci jeden z najważniejszych "pochłaniaczy" dwutlenku węgla

Europa traci jeden z najważniejszych "pochłaniaczy" dwutlenku węgla

Źródło:
PAP, GFZ

Poniedziałkowa ulewa w chińskim mieście Dongguan doprowadziła do gwałtownej powodzi, która niemal całkowicie sparaliżowała miasto. Służby ratownicze przez wiele godzin walczyły z żywiołem, ewakuując poszkodowanych i udrażniając zatopione arterie komunikacyjne.

Po ulewie stanęło miasto. Kierowcy zostali uwięzieni w autach

Po ulewie stanęło miasto. Kierowcy zostali uwięzieni w autach

Źródło:
Reuters

W ciągu ostatniego roku w dwóch z trzech regionów Wielkiej Rafy Koralowej odnotowano największy spadek pokrycia żywymi koralowcami w historii. W 2024 roku ten wyjątkowy region doświadczył rekordowej fali upałów morskich. Badacze obawiają się, że rok 2025 podtrzyma ten trend.

Największy ubytek w historii. Wielka Rafa Koralowa w kryzysie

Największy ubytek w historii. Wielka Rafa Koralowa w kryzysie

Źródło:
Reuters, Australian Institute of Marine Science

W Tatrach możemy obecnie podziwiać jeden z najpiękniejszych widoków lata. Wszystko dzięki wierzbówce kiprzycy, która zakwitła na Hali Gąsienicowej. W efekcie północna część Doliny Gąsienicowej w Tatrach zabarwiła się na różowo.

"To zjawisko trwa krótko, dlatego warto się pospieszyć"

"To zjawisko trwa krótko, dlatego warto się pospieszyć"

Źródło:
PAP

Trąba powietrzna pojawiła się w poniedziałek w Mongolii Wewnętrznej w Chinach. Według naocznych świadków zdarzenia, wydłużony lejek przypominał nieco "złotego smoka". Niespokojna aura nawiedziła nie tylko tę prowincję.

"Złoty smok" zawirował i wzniósł się w niebo

"Złoty smok" zawirował i wzniósł się w niebo

Źródło:
Reuters, The Express Tribune

Kilka dni po weekendowym trzęsieniu ziemi w północno-wschodnich Stanach Zjednoczonych odnotowano kolejny wstrząs. Odczuli go mieszkańcy wielu miast, w tym Nowego Jorku.

Kolejne trzęsienie ziemi w USA

Kolejne trzęsienie ziemi w USA

Źródło:
CBC News

Australijscy naukowcy odkryli, że niektóre gatunki jaszczurek żyjące na kontynencie wyewoluowały ciekawy sposób na ochronę przed jadem węży. Jest on bliźniaczo podobny do tego, który wykształciły miodożery żywiące się kobrami. Co więcej, okazuje się, że wyniki badań nad gadami mogą pomóc także ludziom.

Jaszczurka z supermocą. Jest odporna na jad węży

Jaszczurka z supermocą. Jest odporna na jad węży

Źródło:
University of Queensland

Co najmniej cztery osoby nie żyją, a 50 pozostaje zaginionych w wyniku powodzi błyskawicznej, jaka nawiedziła północny indyjski stan Uttarakhand. W najbardziej poszkodowanych wioskach na Pogórzu Himalajskim trwa akcja poszukiwawczo-ratownicza z udziałem armii. Zdaniem ekspertów z powodu zmian klimatu gwałtowne zjawiska w tym regionie występują coraz częściej.

Lawina błotna zeszła na wioskę. Są ofiary śmiertelne

Lawina błotna zeszła na wioskę. Są ofiary śmiertelne

Źródło:
Reuters, BBC

Burza Floris, która w poniedziałek wyrządziła szkody na Wyspach Brytyjskich, dotarła we wtorek do Skandynawii. W Danii i Szwecji odwołano wiele połączeń kolejowych i promowych. W tym drugim kraju kilka tysięcy mieszkańców straciło dostęp do prądu.

Burza Floris dotarła do kolejnych krajów

Burza Floris dotarła do kolejnych krajów

Źródło:
PAP

Biolodzy z Kuby i Wielkiej Brytanii rozpoczęli program ratowania ślimaków kubańskich, uznawanych za jedne z najpiękniejszych na świecie. Ich wielokolorowe muszle są bardzo pożądane przez kolekcjonerów. Zdaniem ekspertów kwitnący w sieci handel stworzył zagrożenie wyginięcia tego wyjątkowego gatunku.

Są tak piękne, że mogą przez to wyginąć

Są tak piękne, że mogą przez to wyginąć

Źródło:
BBC, PAP

Zoo w duńskim Aalborgu zaapelowało o przynoszenie małych zwierząt domowych, które będą mogły posłużyć jako pokarm dla żyjących tam drapieżników. Zaznaczono, że chodzi o zwierzęta, które z jakichś powodów muszą zostać uśpione, pomysł wywołał jednak duże emocje.

Zoo prosi o przynoszenie zwierząt domowych, by karmić drapieżniki

Zoo prosi o przynoszenie zwierząt domowych, by karmić drapieżniki

Źródło:
tvn24.pl, Guardian

Ekstremalne opady deszczu sparaliżowały Hongkong. Trwające od kilku dni opady deszczu doprowadziły do wielu podtopień w zamieszkałym przez ponad 7,5 miliona osób mieście. Wiele dróg i chodników zamieniły się w rwące potoki. Obowiązują najwyższe, czarne ostrzeżenia przed ulewami.

Największa ulewa od ponad stulecia. Woda leje się strumieniami

Największa ulewa od ponad stulecia. Woda leje się strumieniami

Źródło:
Reuters, Sot

Na Florydzie policjant udokumentował nietypową interwencję. Mężczyzna wyłowił małego aligatora z przydomowego basenu w St. Augustine. Spokojnie ułożył go na tylnym siedzeniu radiowozu, zapiął pasem i przewiózł do okolicznego stawu. Cała akcja została zarejestrowana kamerą służbową.

Policjant "aresztował" aligatora

Policjant "aresztował" aligatora

Źródło:
Reuters

Na wyspie Maui na Hawajach wybuchł pożar w rejonie Ka'anapali, który wymusił zamknięcie części autostrady Honoapiʻilani. Szybka reakcja straży pożarnej oraz sprawny system ostrzegania przed pożarami pozwoliły na skuteczną ewakuację i zatrzymanie rozprzestrzeniania się ognia.

"Aloha, informujemy, że wybuchł pożar"

"Aloha, informujemy, że wybuchł pożar"

Źródło:
tvnmeteo.pl, ABC News, Maui Now, Maui County, The Japan News

W Japonii padł rekord najwyższej temperatury powietrza - zaledwie kilka dni po ustanowieniu poprzedniego. W mieście Isesaki termometry wskazały aż 41,8 stopnie Celsjusza. To kolejny przejaw rekordowych fal upałów, które od kilku lat coraz silniej dotykają kraj.

Sześć dni temu padł tam rekord temperatury. Dziś jest nieaktualny

Sześć dni temu padł tam rekord temperatury. Dziś jest nieaktualny

Źródło:
Reuters, The Guardian, DW, France24

Rozległy pożar lasu szaleje w Kalifornii. Ogień wybuchł w kilku punktach niedaleko miasta Santa Maria i do poniedziałkowego wieczora strawił ponad 29 tysięcy hektarów. Na terenie dwóch hrabstw konieczne były ewakuacje. Mieszkańcom we znaki daje się także gęsty dym.

Małe pożary połączyły się w jeden gigantyczny. Ewakuowano mieszkańców

Małe pożary połączyły się w jeden gigantyczny. Ewakuowano mieszkańców

Źródło:
Reuters, NY Times, KSBY

Tysiące domów pozbawionych prądu i paraliż komunikacyjny - takie utrudnienia przyniosła w poniedziałek burza Floris na Wyspach Brytyjskich. Z uwagi na silne podmuchy wiatru konieczne było odwołanie części lotów i ograniczenie ruchu kolejowego. We wtorek służby usuwały skutki burzy.

Odwołane loty, paraliż na kolei. Burza Floris uderzyła w Wyspy Brytyjskie

Odwołane loty, paraliż na kolei. Burza Floris uderzyła w Wyspy Brytyjskie

Źródło:
PAP, BBC

Irak zmaga się z ekstremalną suszą wywołaną falą upałów. Termometry w tym kraju regularnie pokazują wartości bliskie 50 stopni Celsjusza. Ministerstwo Zasobów Wodnych w Bagdadzie przekazało, że 2025 rok jest najsuchszym od ponad dziewięciu dekad.

Najsuchszy rok od ponad dziewięciu dekad. Rolnictwo znalazło się w kryzysie

Najsuchszy rok od ponad dziewięciu dekad. Rolnictwo znalazło się w kryzysie

Źródło:
Reuters

Od setek lat ten niepozorny, ale uroczy kwiat krył się głęboko w wietnamskiej dżungli. Świat poznał go dopiero w 2009 roku za sprawą kilku postów w mediach społecznościowych. Nieznany wcześniej gatunek szybko podbił serca kolekcjonerów storczyków, którzy byli gotowi zapłacić spore sumy za pojedynczy okaz. Popyt pociągnął za sobą podaż - wystarczyło kilka miesięcy, by na skutek intensywnych zbiorów jedyna znana populacja rośliny zmniejszyła się o 99 procent.

Odkryto nowy gatunek, po roku prawie go nie było. Koszt? 10 dolarów za kilogram

Odkryto nowy gatunek, po roku prawie go nie było. Koszt? 10 dolarów za kilogram

Źródło:
TVN24+

Izraelskie służby uśpiły 262 zaniedbane i głodujące krokodyle nilowe, żyjące na opuszczonej fermie na północy Zachodniego Brzegu. Zwierzęta od ponad 10 lat były zostawione bez opieki i uciekały ze zniszczonego ośrodka, stanowiąc zagrożenie dla okolicznej ludności.

Zabili ponad 260 krokodyli na opuszczonej fermie

Zabili ponad 260 krokodyli na opuszczonej fermie

Źródło:
PAP, Israel Hajom

Młode wilki wyjące w lesie uchwycił Reporter24 o nicku Leśny Kawaler. "Nagrałem już dziesiątki tysięcy filmów, ale ten materiał bez wątpienia plasuje się w najlepszej piątce całego zestawienia" - napisał.

Wilczki "dały niezwykły koncert". Nagranie

Wilczki "dały niezwykły koncert". Nagranie

Źródło:
Kontakt24, polskiwilk.org.pl