Węgrzy liczą straty po gwałtownych nawałnicach, które przetoczyły się przez kraj w nocy z niedzieli na poniedziałek. Wichury powalały drzewa, zrywały dachy i linie energetyczne, zablokowały też kolej nad Balaton. Ekstremalne warunki pogodowe unieruchomiły lotnisko pod Budapesztem i zmusiły samolot LOT-u do lądowania w Wiedniu.
Podczas nocnych burz w wielu rejonach Węgier w ciągu kilkunastu minut spadło 80 litrów wody na metr kwadratowy. Siła wiatru przekraczała 120 km na godzinę. Jedna z takich nawałnic unieruchomiła na kilka godzin międzynarodowe lotnisko im. Ferenca Liszta pod Budapesztem. Rejsowy samolot LOT-u musiał lądować w Wiedniu.
Piorun podczas meczu, panika na festiwalu
Kilka godzin wcześniej dwóch 20-letnich piłkarzy zostało porażonych piorunem podczas meczu niedaleko miejscowości Gyor w północnych Węgrzech. Mecz rozgrywano w ulewnym deszczu, kiedy w sam środek boiska uderzył piorun. Stan obu mężczyzn jest ciężki. 18 osób - innych zawodników i widzów - doznało szoku, przewieziono ich na obserwację do miejscowego szpitala.
Z kolei na festiwalu plenerowym w miejscowości Vac niedaleko Budapesztu wybuchła panika, kiedy woda z zakola Dunaju zaczęła zalewać molo i okoliczne nadbrzeża, a huraganowy wiatr rozerwał namioty organizatorów.
Wiatrołomy zablokowały kolej nad Balaton
Nawałnice sparaliżowały też transport. Wichura powaliła drzewa na trakcję elektryczną linii kolejowej prowadzącej nad Balaton. Wstrzymano na niej kursowanie pociągów i uruchomiono zastępczą komunikację autobusową.
W Budapeszcie wiatr zrywał dachówki, wyrywał z korzeniami drzewa, a woda wlewała się do stacji metra. Zamarł ruch kołowy. Kolejne nawałnice uderzyły w Miszkolc. W całym kraju zerwanych jest wiele linii energetycznych, dziesiątki domów mają uszkodzone dachy.
Policja ostrzega kierowców, aby podczas jazdy nocą przez Węgry zachowali szczególną ostrożność. Na drogach leżą powalone drzewa i wyznaczone są liczne objazdy.
Autor: js/rs / Źródło: PAP