Ponad 100 ofiar śmiertelnych ma na swoim koncie powódź nękająca północno-wschodnie Indie. Ponadto żywioł, który jest związany z monsunem, 400 tys. ludzi pozbawił dachu nad głową, a dwa miliony zmusił do ewakuacji.
Za sprawą monsunowych opadów w ostatnich dniach z brzegów wystąpiła rzeka Brahmaputra, dlatego też zalane są głównie jej okolice. Choć chwilowo deszcz przestał padać, ale poziom rzeki stale się podnosi. Kolejna fala podtopień zagraża przez to ponad dwóm milionom mieszkańców prowincji Assam i sąsiadujących z nią terenów.
Wiele ofiar
Jak podają loklane władze, już ponad 100 osób zginęło w powodziach, które monsun (układ wiatrów przynoszący latem ulewne deszcze nad wybrzeża południowej i wschodniej Azji) wywołał w północno-wschodnich Indiach.
Wielka woda pozbawiła też dachu nad głową 400 tys. ludzi, a dwa miliony zmusiła do opuszczenia swoich domów. Powódź uszkodziła również wiele mostów, dróg i linii energetycznych.
Wina władz?
Eksperci uważają, że za tak katastroficzne skutki kataklizmu odpowiadają nadzorujący stan zabezpieczeń przeciwpowodziowych skorumpowani urzędnicy.
Autor: map/rs / Źródło: Reuters TV