Widzieliście kiedyś zorzę polarną? Astronom Karol Wójcicki pojechał ją oglądać na żywo z miejsca, w którym bardzo często na nocnym niebie tańczą "światła północy". "Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie" - stwierdził Wójcicki.
Karol Wójcicki - astronom z Centrum Nauki Kopernik i prowadzący fanpage na Facebooku Z głową w gwiazdach wyjechał do Norwegii w poszukiwaniu zorzy polarnej.
W czwartek rano Wójcicki podziwiał zorzę polarną przez śnieżycę. "O 5:00 wyjechałem z hotelu w czasie niezłej śnieżycy! Ale było warto! Gdy niebo zaczęło się przecierać można było zobaczyć" - pisał na Facebooku.
Noc z zorzą
"Dziś noc (w czwartek - przyp. red.) ma być prawie bezchmurna. Oj będzie się działo" zapowiadał Wójcicki. Nie mylił się. Wieczorem, gdy zrobiło się ciemno, na niebie ponownie zaświeciły barwne smugi.
"O 21.00 ruszam znowu na zorzę. Szykuje się Kp5 (9-stopniowa skalą KP opisuje się zasięg występowania zorzy polarnej - KP1 oznacza, że zjawisko na niebie będzie można zaobserwować blisko bieguna, a KP 9, że zorza pojawi się nawet w południowej Polsce - przyp.red.) - pisał w czwartek na swoim fanpagu Karol Wójcicki.
"Na zachętę"
Warunki dopisały i wykonał wiele wspaniałych zdjęć zorzy. Poniższą fotografię wykonał w nocy z czwartku na piątek. "Jestem dziś rano najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Uwierzcie mi - wybrałem taką kiepską. Na zachętę" - zapowiedział na swoim profilu Wójcicki.
Wójcicki pokazał póki co w krótkim filmie to, co widział w nocy na niebie w Skandynawii. Czekamy na więcej wspaniałych zdjęć i materiałów filmowych.
"Film w czasie rzeczywistym! Żaden time-lapse. Dokładnie tak było widać gołym okiem..." - napisał Karol Wójcicki na swoim fanpage na Facebooku Z głową w gwiazdach.
Jak powstaje zjawisko?
Zorza polarna powstaje w wyniku rozbłysków słonecznych, gdy duże ilości naładowanych cząstek są wyrzucane ze Słońca i mkną przez Układ Słoneczny, czasem wpadając na naszą planetę.
- Dla nas mogą być one bardzo niebezpieczne, ale Ziemia ma naturalnego obrońcę w postaci magnetosfery. Ona wyłapuje cząstki, sprawiając, że poruszają się wzdłuż linii naszego pola magnetycznego. Pole magnetyczne dotyka naszej planety tylko w dwóch miejscach - na biegunach, zupełnie jak w magnesie. Cząstki - poruszając się po liniach pola magnetycznego - dochodzą do ziemskiej atmosfery właśnie w okolicach podbiegunowych. Tam uderzając w naszą atmosferę, pobudzają do świecenia cząstki gazu - wyjaśniał Karol Wójcicki z Centrum Nauki Kopernik.
Autor: mab, AD/jap / Źródło: Z głową w gwiazdach, Karol Wójcicki
Źródło zdjęcia głównego: Z głową w gwiazdach, Karol Wójcicki