Europejskie łąki i pastwiska mogą konkurować z lasami deszczowymi o miano najbogatszych w gatunki miejsc na ziemi - twierdzą naukowcy na łamach najnowszego "Journal of Vegetation Science". Oba te typy terenów są w przyrodzie odpowiednikami najbardziej zaludnionych metropolii.
Międzynarodowy zespół naukowców chciał znaleźć w przyrodzie odpowiednik stolicy Filipin, Manili, która jest najgęściej zaludnionym obszarem Ziemi. Okazało się, że o rekord liczby gatunków roślin, jakie występują wspólnie na jednym terenie, z tropikalnymi lasami deszczowymi Ameryki Południowej mogą spokojnie walczyć... łąki i pastwiska Europy Środkowej.
942 gatunki na hektar
- Współistnienie dużej liczby gatunków na jednej przestrzeni i wiążące się z tym kwestie fascynowały ekologów od dawna - podkreśla główny autor badania, prof. Bastow Wilson z University of Otago w Nowej Zelandii.
- Jak choćby jedna z podstawowych zasad ekologii, która mówi, że dwa gatunki, które zajmują tę samą niszę, nie mogą w niej współistnieć przez długi czas. A więc dlaczego aż 942 gatunków roślin współistnieje na jednym hektarze tropikalnego lasu deszczowego? - zastanawia się badacz.
Lasy Ameryki Południowej i Środkowej od dawna uważane są za najbogatsze w gatunki okolice Ziemi. Prof. Wilson i jego zespół chcieli potwierdzić, czy to prawda, analizując te same środowiska w innej, o wiele mniejszej skali.
Łąki i pastwiska bogate w gatunki
- Przekopaliśmy się przez światową literaturę w poszukiwaniu danych na temat bogactwa gatunków roślinnych w różnych skalach - od jednego milimetra kwadratowego do jednego hektara - tłumaczy Wilson.
Na obszarach o powierzchni ponad 50 mkw. najwyższe liczby gatunków odnotowano w tropikalnych lasach deszczowych w Kostaryce, Kolumbii czy Ekwadorze. Kiedy jednak przyszło do analiz wyników badań prowadzonych w skalach o wiele mniejszych, miejscami najbogatszymi w gatunki okazały się często koszone łąki oraz pastwiska.
Pełno ich we wschodniej części Europy, choć dwie podobne znaleziono również w Argentynie. Dwie z badanych działek dotyczyły tzw. zadrzewień śródpolnych - zbiorowisk roślin, w których skład wchodzą niewielkie grupy drzew i krzewów, coraz rzadszych w naszym krajobrazie.
"Różnorodność biologiczna przestała być trywialna"
Według dr. hab. Krzysztofa Kujawy z Instytutu Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN w Poznaniu wnioski z tych analiz są dość zaskakujące. - Potwierdza się, jak złożonym zagadnieniem jest tak zwana różnorodność biologiczna, której od dość dawna nie traktuje się już tylko jako liczby gatunków przypadających na określoną powierzchnię. W nowoczesnym ujęciu różnorodność biologiczna przestała być trywialna, a zatem łatwa do przewidzenia na podstawie wiedzy zdroworozsądkowej - powiedział Kujawa.
Coraz więcej mówi się o potrzebie ochrony bioróżnorodności. Zdaniem Krzysztofa Kujawy, mamy ku temu kilka powodów. - Przede wszystkim dlatego, że jako gatunek kosmopolityczny wpływamy na stan środowiska w skali globalnej, kształtując m.in. również bioróżnorodność. Nikt nie zdejmie z nas obowiązku zadbania o planetę - podkreśla.
Każdy gatunek ma znaczenie
Ekolog przypomniał też międzynarodowe badania, według których z 8,7 miliona gatunków eukariotycznych (których komórki posiadają jądra), jakie żyją na Ziemi, znamy zaledwie 14 proc. -Łatwo jest bezpowrotnie stracić potencjał, jaki drzemie w przyrodzie, jeśli go nie znamy - podkreśla Kujawa.
Przypomina też, że gatunki nie występują w izolacji. - Utrata któregoś gatunku z kolei może zapoczątkować kaskadę skutków. Jednym z nich może być obniżenie odporności środowiska na stresy takie, jak choćby zmiany klimatu - tłumaczył Kujawa.
Autor: js/ŁUD / Źródło: PAP