Śmierć 82 osób mają na koncie ulewne deszcze i gwałtowne burze, które od tygodnia nękają Amerykę Centralną. W niedzielę donoszono o śmierci 45 osób, ale w ciągu kilkunastu ostatnich godzin zmarło kolejnych 37. Zginęli obywatele Gwatemali, Hondurasu, Salwadoru i Nikaragui, ucierpieli również mieszkańcy Kostaryki.
Tropikalna depresja znad Pacyfiku uderzyła w kraje położone pomiędzy Meksykiem a Ameryką Południową w środę rano, doprowadzając do powodzi i lawin błotnych.
Jak wynika z szacunków ONZ na skutek powodzi ucierpiało ogółem ponad 100 tys. osób.
Kilkadziesiąt zabitych, ewakuacje
Niszczycielskie opady i lawiny błotne w samej tylko Gwatemali zabiły 28 osób, 13 padło ich ofiarą w Hondurasie (dwie zginęły od uderzenia pioruna). Na południu Hondurasu, przede wszystkim w Chalutece i Valle, ludzie wyczekiwali na pomoc służb ratunkowych na dachach swoich domów.
Kiedy żywioł pochłonął życia siedmiu osób w Salwadorze, prezydent Mauricio Funes ogłosił stan wyjątkowy. Ewakuowano ponad 20 tysięcy mieszkańców, m.in. z okolic wulkanu niedaleko stolicy San Salvador, gdzie w powodziach w 1982 roku zginęły setki ludzi. Wiele miejscowości zostało odciętych od świata przez wezbrane wody, a w niektórych miejscach opady były tak silne, że trzeba było przerwać akcję.
Niestety starania nie przyniosły takich efektów, jak oczekiwano - od nocy z soboty na niedzielę liczba ofiar sięgnęła już na tym terenie 27.
Następnych osiem osób zmarło w Nikaragui. Nikt nie zginął Kostaryce, gdzie ze względu na trudną sytuację pogodową w San Jose zarządzono ewakuację.
Wcześniej zginęło czworo Meksykanów
Co najmniej cztery osoby zginęły wcześniej, kiedy Jova, huragan drugiej kategorii, szalał nad Meksykiem, zmuszając Meksykanów do zamknięcia Manzanillo - najważniejszego portu handlowego. Dołączyły do nich trzy ofiary tropikalnej depresji.
Autor: map//aq / Źródło: Reuters